
Podejrzenia mieszkańców, że Tomek jest podstawiony, nasilały się. Mieszkańcy zaczynali kojarzyć pewne fakty.

„Pan jest z radia, panie Tomku?” – Tomasz zaprzeczał, udał urażonego tym, że biorą go za kogoś innego. Po pewnym czasie Tomek zmienił taktykę: „Nawet fajnie by było być dziennikarzem radiowym! I tak już u was robię niezłą karierę– wczoraj byłem operatorem, dziś dziennikarzem ciekawe, co będzie jutro?” – mówił. Kilka godzin później Wielki Brat dostarczył mieszkańcom kolejną poszlakę pozwalającą sądzić, że Tomasz nie jest tą osobą, za którą się podaje. W spiżarni znalazły się papierosy, a na nich nazwisko osoby, dla której zostały przeznaczone. Problem polegał jednak na tym, że żaden Olbratowski nie mieszkał w Domu Wielkiego Brata. Mieszkańcy zebrali się w jadalni, wspólnie zastanawiali się, o co tak naprawdę chodzi. Katarzyna: „Tomasz Olbratowski! Czy nie ma takiego dziennikarza w RMF-ie?”. Te słowa ostatecznie przekonały Tomasza, że nie może już dłużej ukrywać celu swojej misji i przyznał się, że nadawał dla radia RMF-FM relacje na żywo z Domu Wielkiego Brata.