Big Brother 2

Ostania noc Irka Grzegorczyka

Przynajmniej na dwa tygodnie przed tragicznymi wydarzeniami w Domu „Big Brother” Irek dawał sygnały, że dzieje się z nim coś złego. Potem definitywnie odizolował się od pozostałych mieszkańców. – Miał w oczach coś strasznego. Był jakiś napalony – mówi nasz informator. – Wyraźnie nie radził sobie ze swoją erotyką. Aż nadeszła noc z 5 na 6 listopada. I nie chodziło wcale o wyjście Bogusi – co sugerują przedstawiciele TVN. – Irek przecież często się z nią kłócił…

Kosmos
-W poniedziałek wieczorem wszyscy mieszkańcy z obawy o swoje zdrowie i życie schowali się w sypialniach. Wcześniej, na wszelki wypadek, chłopcy ukryli niebezpieczne przedmioty. Pamiętam, że siekierę schowali w ogrodzie. Irek wpadł w taki szał, że mężczyźni nie spali całą noc – dowiadujemy się w Sękocinie. – Tego dnia od rana zaczepiał wszystkich, wszczynał awantury. Wielki Brat po kolei zapraszał więc do pokoju zwierzeń pozostałych mieszkańców i prosił o wyrozumiałość i opiekę nad Irkiem. Wszyscy, nawet strażak, człowiek wyjątkowo złośliwy, był na każde zawołanie Irka. W końcu nie wytrzymał Kuba, nagabywany szczególnie sprośnie. – Niewiele brakowało, a Irek dostałby w mordę. Kubie jednak udało się powstrzymać złość i emocje – twierdzi nasz informator. W nocy było już tragicznie. Irek rozebrał się, został w bokserkach, zaczął ocierać się o ściany, lizać swoje ciało. Nikt z TVN nie reagował. Potem, w kuchni wyjął z szafek wszystkie rzeczy, ustawił je w piramidkę i oblał moczem. Wystraszeni mieszkańcy przez uchylone drzwi obserwowali wydarzenia. A Irek cały czas gadał o tym swoim kosmosie. Nie wiadomo, do kogo mówił: „Moje misie, misie, misie”. Cmokał… Wyrywał z klatki piersiowej włosy i je zjadał. Wpadł w jakiś szał. Kiedy wszedł do Pokoju Zwierzeń, nasikał w kubek i wlał to do stojącego w pokoju akwarium. Zaczął wrzucać do niego rzeczy mieszkańców, swoje kapcie. Trzeba było odłączyć całą aparaturę, żeby mu się nic nie stało. Wielki Brat poprosił Irka, żeby zgodził się na zastrzyk uspokajający. Irek zdecydowanie odmówił.

Eksperci i producenci
-Wrócił do kuchni – opowiada nasz informator – i tu wreszcie sobie ulżył. Zrobił się spokojniejszy. Zaczął płakać, jakby zrozumiał, co zrobił. We wtorek rano zawiadomiono całe szefostwo TVN. Mimo korków przybyli do Sękocina w dwadzieścia minut. Próbowali skontaktować się z psychiatrami, którzy mają podpisane odpowiednie kontrakty. Pierwszy, do którego się dodzwonili, odburknął, że on do tego przypadku nie przyjedzie. Drugi miał wyłączoną komórkę. A Irek tymczasem znowu się ożywił. Najpierw Wielki Brat zaprosił go do Pokoju Zwierzeń. W tym czasie szefowie produkcji wezwali członków ochrony. Mieli stać w pogotowiu na wypadek, gdyby coś się wydarzyło. Nadzorcy programu w końcu zdecydowali, że zagonią Irka do spiżarni, gdzie – zakładali – porozmawia sobie z psychiatrą i szefową produkcji. Udało się. Irek wszedł tam niepewnym krokiem burcząc pod nosem: „Najwyżej znowu zamkną mnie u świrów”. Nie wiedział, że trafi stamtąd do… Tworek. – W spiżarni producentka dosyć długo opowiadała Irkowi, jak bardzo jest popularny i jak dużą sympatią cieszy się u telewidzów. Nie wiem tylko, po co, skoro wiadomo było, że do Domu Irek już nie wróci. Chyba bali się, żeby nie zrobił się agresywny – dowiadujemy się w TVN. – Nagle w trakcie rozmowy Irek zerwał się i szybkim krokiem podążył do drzwi Domu. Były zamknięte. Wtedy skapitulował. Ale nie na długo. Wkrótce wyczuł dobry moment i… czmychnął z budynku. W pogoń za nim rzucili się ochroniarze. – Iruś w slipach wdrapał się na dach i zaczął po nim skakać. W międzyczasie wezwano już pogotowie z Tworek. Po krótkim pościgu udało się zwlec go z dachu i już w kaftanie bezpieczeństwa odwieziono do szpitala psychiatrycznego – opowiada jeden ze świadków.

Widzowie nie dowiedzieli się
Wydawałoby się, że to już koniec problemów z Irkiem i Wielkim Bratem, ale tak naprawdę dopiero wtedy zaczął się drugi akt. Co powiedzieć widzom i fanom Irka, których miał tysiące? Czy w ogóle mówić, gdzie on jest? Jedną z pierwszych decyzji było „zakneblowanie” ust wszystkim obserwatorom akcji, czyli pracownikom TVN i firmy Endemol, która jest producentem programu. Kolejne decyzje zapadały w ścisłym gronie i podejmowali je pracownicy TVN, między innymi Edward Miszczak. – Przecież na nas ciążyła duża odpowiedzialność. A my nic nie mogliśmy zaproponować. Poza tym nie wiedzieliśmy, co planuje TVN. Wyszedł kolejny problem, gdyż przez cały wtorek nie nakręciliśmy nic, co mogłoby pójść na wizję – dowiadujemy się od jednego z szefów firmy Endemol. I tak o godzinie 17:15 zamiast programu na żywo TVN wyemitowała odcinek z poprzedniego dnia. Bez słowa komentarza. Z kolei w wieczornym programie, ograniczono się do informacji, że Irek opuścił Dom, ponieważ wielokrotnie złamał regulamin i nie stosował się do poleceń Wielkiego Brata. Więcej szczegółów zapowiedziano na dzień następny. Tymczasem wiadomość o niecodziennym wyjściu Irka dotarła do niektórych mediów. Indagowany przez dziennikarzy Andrzej Sołtysik, rzecznik TVN, odpowiadał, jak automat, że o godzinie 20:00 wystosuje do mediów specjalny komunikat. Niestety, było w nim to, co w programie, a kończył się słowami: „Teraz Irek przebywa pod opieką lekarzy i specjalistów”. Nie można jednak było się dowiedzieć: dlaczego? Przecież w innych przypadkach, kiedy któryś z uczestników złamał regulamin, wychodził z Domu w świetle jupiterów i pośród rzeszy fanów.

Brak dostępu
Dostępu do Irka bronili także lekarze z Tworek. Choć on sam zgodził się na rozmowę z dziennikarzami, medycy nie wpuścili ich. Ponoć interweniowała TVN. Pod salą dyżur pełnili wynajęci przez telewizję ochroniarze. W końcu i lekarze mieli dość pacjenta, wokół którego jest tyle zamieszania. Zakwaterowano go więc gdzieś w lesie, w miejscu odosobnienia, razem z jego ojcem i żoną. W gazetach i stacjach radiowych codziennie pojawiały się coraz to nowsze doniesienia o zachowaniach Irka. Kontaktów z dziennikarzami i mieszkańcami wsi Koło, gdzie mieszka, zabroniono także babci bohatera. Przyszedł też czas na sprostowania. W jednym z niedzielnych „ringów” pokazano nagrany wcześniej wywiad z Irkiem. Gdy prowadzący go Andrzej Sołtysik zapytał, czy ma żal do mieszkańców bądź Wielkiego Brata, Irek zaczął odpowiadać na zadane pytanie, lecz w programie nieoczekiwanie puszczono komentarz Sołtysika, który zapewnił, że Irek takiego żalu nie ma, czuje się świetnie i wszystko jest OK. Na zakończenie programu Sołtysik z dumą powiedział, że to chyba wyjaśnia, iż wszystko, co opisały gazety, to bzdury i kłamstwa. Z niewiadomych jednak powodów nadal broni się dostępu dziennikarzy do bohatera wydarzeń. Niespełna dwa tygodnie temu TVN zorganizowała w jednej z warszawskich restauracji konferencję prasową. Zaproszono na nią kilku zaprzyjaźnionych dziennikarzy, piszących tylko dobrze o programie, głównie tych z kolorowych pism. Irek wystąpił na niej w ciemnych okularach. – Był otumaniony. Pewnie zażywa silne tabletki uspokajające. Przynajmniej sprawia takie wrażenie. Nie był taki żywy jak w telewizji. Zachowywał się nieco dziwnie – opowiada nam jeden z uczestników konferencji. Kolejny krok to niedzielny „ring”, z 18 listopada. – Zawsze podczas „ringu” mieliśmy możliwość przebywania w reżyserce. Tym razem jednak zabroniono nam tego, jak również pobytu w studiu. Najpierw wygoniono nas na dwór, gdzie staliśmy w strugach deszczu. Później zlitowała się nad nami jedna z pracowniczek i wpuściła wszystkich do środka. I wszystko okazało się jasne – mówi jedna z dziennikarek „kolorówki”. – W środku był Irek. W czarnych okularach, siedział smutny. Nawet głupi w telewizorze zobaczy, że coś z nim nie tak. TVN bała się, że możemy mu zadać jakieś pytanie. A ponieważ Irek jest spontaniczny, prawda może wyjść na jaw. Irek niewiele może zrobić. Z nieoficjalnych przecieków wiem, że jeśli piśnie słowo, nie będzie kariery – opowiada jeden z uczestników tego spotkania. Jak bardzo TVN zależy na utrzymaniu tajemnicy, może świadczyć i to, że nawet pracownicy stacji nie wiedzą, co dokładnie stało się w Sękocinie…

Bezradna Rada
Po pierwszych publikacjach na temat choroby jednego z mieszkańców temat poruszono na posiedzeniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jej członkowie poprosili przedstawicieli TVN o wyjaśnienie sprawy. TVN miała na to kilka dni. Po tych wyjaśnieniach KRRiT stwierdziła, że nie może ukarać ani TVN, ani producentów programu. Za ukaraniem TVN był jedynie Jarosław Sellin. Z przebiegu każdego dnia i zachowań mieszkańców powstają raporty. Jak nas poinformowano, nawet w nocy, gdy któryś z mieszkańców wychodzi do toalety, musi to zostać odnotowane w raporcie. Raportu z 6 listopada na temat Irka i tego, co robił – nie ma. Zniknął. Może gdyby KRRiT go przeczytała, zmieniłaby zdanie…

Totalna manipulacja
-Myślę, że w tym przypadku telewizja manipulowała swoim bohaterem, czyli Irkiem, ale także widzami i informacją – mówi profesor Maria Mossakowska, socjolog. Po pierwsze, punktem wyjścia jest fakt, że środki masowego przekazu, a przede wszystkim telewizja mają duży wpływ na kształt naszej wiedzy, opinii i ocen. Współkształtują osobowość. Stąd też powinni mieć poczucie współodpowiedzialności za treść i formę przekazów. Nie mam na myśli cenzury. Przykład Irka jest skrajny i najbardziej medialny, gdzie dopuszczono do udziału w ekstremalnej sytuacji osobę, która ma problemy natury psychicznej. One nie przeszkadzały w funkcjonowaniu w małej społeczności lokalnej, natomiast postawienie go w sytuacji nienormalnej, jak widać, przyczyniło się do negatywnych konsekwencji nie tylko dla niego, ale i dla widzów. Nie oszukujmy się. Ten mężczyzna dużo wcześniej dawał znaki wskazujące na to, że nie radzi sobie psychicznie. Po prostu w sposób nieudolny dokonano rekrutacji. Pokazując jego dziwne zachowania przekroczono granice przyzwoitości. Nie tylko manipulowano nim, również narażano pozostałych uczestników programu.

[Trybuna]

Poprzedni artykułNastępny artykuł