
Dziś rekordem do pobicia było wyciąganie obrusa spod zastawionego stołu. Należało to zrobić tak, aby nie stłuc leżących na nim naczyń.

Po południu Irek położył na rozpalonej blasze cytrynę, która zaczęła wydzielać nieprzyjemny zapach. Bogusia nie ukrywała swojego zdenerwowania. Irek powiedział domownikom, że musi wąchać ich smród – umysłowy. Wybucha kłótnia na temat tego, co komu wolno w grupie. Irek powoływał się na swoją babcię, że kładła cytrynę na blasze. „Gówno i kawałek pola” – odpowiedział Kuba na to co Irek przeżył i widział. Irkowi zrobiło się bardzo przykro – płakał w ogrodzie, a potem rozmawiał o zdarzeniu z Iloną. Tymczasem Bogusia wyznała, że Irek jest dla niej niezrównoważonym psychicznie prostakiem.