Kuchenne rewolucje

Magda Gessler: „Hamburger to nie jest oko, wymię, ścięgno i kawałek ucha”

Magda Gessler | Foto: Gala

Magda Gessler w rozmowie z „Galą” ponownie odniosła się do jednego z odcinków programu Kuchenne Rewolucje, który przyczynił się do upadku restauracji Jesz Burger.

Magda Gessler | fot. Gala
Magda Gessler | fot. Gala

„Hamburger w Polsce jest zdegradowany w swojej społecznej funkcji. Inaczej niż w Stanach czy Kanadzie, gdzie wciąż jest modny, bo mamy kryzys, a to tania forma jedzenia. Jedyne kolejki, jakie widziałam w tych krajach, są właśnie po hamburgery. Ale ich składnikiem nie jest oko, wymię, ścięgno i kawałek ucha, tylko prawdziwe mięso” – mówi Gessler. „Jeśli w Polsce ktoś się porywa na hamburgera, ma szansę na sukces. Bo nasza wołowina jest najlepsza na świecie. Za granicą jest sprzedawana po 70 euro za kg, bo krowy pasą się na łąkach, a nie w boksach, jak na świecie. W Jesz Burgerze chciałam podkreślić, że studenci nie muszą jeść oczu, wymion i ścięgien, tylko prawdziwe mięso za niezbyt duże pieniądze. I może marża będzie nieduża, ale przez to, że zwiększy się sprzedaż, wystarczy na utrzymanie restauracji. Dostali ode mnie witrynę chłodniczą, która miała pokazać Polakom, że hamburgery to nie przemielony papier toaletowy i wymiona, tylko cudowne mięso z udźca wołowego oraz świeże warzywa. Ale panowie zlekceważyli moje uwagi, bo kiedy wróciłam, w lodówce zastałam dwa placki. A potem podali mi wołowinę upodloną do tego stopnia, że pachniała padliną! W życiu w restauracji nic tak wszechobecnie nie śmierdziało!” – dodaje.

„Panowie nie wiedzieli, że program jest niemal dokumentalny! Prawda czasu, prawda ekranu. I że scenariusz pisze życie, czyli oni. Ja nie manipuluję rzeczywistością” – twierdzi restauratorka. „To, co tam robię, nie ma nic wspólnego z showmeństwem. Zachowuję się naturalnie, tak, jakbym miała odnawiać moją własną restaurację. Przy czym otrzymuję ją w spadku po kimś, kto wygenerował problemy. Robię wszystko, aby ją z nich wyprowadzić i odnieść sukces. Moje wystąpienia są autentyczne. Nic nie jest wyreżyserowane. Tworzę nową koncepcję restauracji albo poprawiam zastaną. To zależy od miejsca, przestrzeni, czasu. Inaczej jest w Pszczynie, inaczej jest w Gdańsku. Muszę wydać też sprawiedliwy werdykt: kto odpowiada za niepowodzenie restauracji. Często są to właściciele” – uważa.

[Gala]

Poprzedni artykułNastępny artykuł