Zbigniew Wodecki w rozmowie z „Faktem” powiedział, że na początku pracy przy Tańcu z Gwiazdami chciał zrezygnować z udziału w przedsięwzięciu. Teraz jednak przestał się nad tym zastanawiać i nie ma nic przeciwko pracy przy produkcji.
„Przyznam się, że na początku był taki moment, że miałem już dość, przechodziłem okres lekkiego załamania. Myślałem sobie wtedy: Przecież ja nie jestem od tego, ludzie mnie pytają, kiedy będę znowu śpiewał” – mówi Wodecki. „Nawet myślałem, by się wycofać z programu. Ale to było gdzieś około drugiej edycji” – wspomina. „Ale gdy przychodzi edycja dwunasta, to już nie ma sensu się buntować. Ponadto ja bardzo lubię pracować z tymi ludźmi. Siedzieć koło pani Beaty Tyszkiewicz, która jest królową samą w sobie, to zaszczyt. A ponadto jest to po prostu bardzo dobra audycja, gdzie można usłyszeć orkiestrę, która gra ze sobą od wielu lat” – dodaje.
Mówi też o wysypie różnej maści celebrytów. „Teraz to artystów jest jak psów. Natomiast prawdziwi mistrzowie zeszli do podziemia i nikt ich nie słucha, poza grupką melomanów. Teraz panuje wszechobecna komercja. To co jest trudniejsze w odbiorze rzadziej trafia do społeczeństwa. Komercja zabija sztukę” – stwierdza.
„Nie przeszkadza mu, że sam bierze w tym udział?” – pyta z kolei Pudelek.pl.