Bar 4: Złoto dla Zuchwałych, Big Brother 3: Bitwa

Rozmowa z Agnieszką Koziołek: odpowiedzi na pytania internautów

Agnieszka Koziołek

W ubiegłym roku na łamach Reality-TV.pl publikowany był cykl artykułów poświęconych tajemnicom trzeciej polskiej edycji Big Brothera. Narkotyki w Domu Wielkiego Brata, sprawa wykluczenia Irka Próchenko, miłość za papierosy, nieuczciwe pozostawienie w programie Łukasza Wiewiórskiego – o tym wszystkim było można przeczytać w naszym serwisie. Kulisy programu Big Brother: Bitwa zdradziła Agnieszka Koziołek – uczestniczka reality show. Po zakończeniu serii artykułów była mieszkanka Domu Wielkiego Brata zgodziła się odpowiedzieć na pytania od czytelników. Oto relacja z przeprowadzonej rozmowy.

Agnieszka Koziołek
Agnieszka Koziołek

8 lat – tyle czasu minie w przyszłym miesiącu od rozpoczęcia trzeciej polskiej edycji Big Brothera. Przez ten czas wiele zdarzeń z Domu Wielkiego Brata pozostawało tajemnicą. Media nigdy zbytnio nie interesowały się tym, co naprawdę działo się w reality show, a sami uczestnicy niechętnie o tym mówili. I choć Agnieszka Koziołek od samego początku nie ukrywała tego, co naprawdę miało miejsce za kulisami, nie znalazł się nikt, kto chciałby te informacje upublicznić. Dopiero w ubiegłym roku – za sprawą cyklu Tajemnice Big Brother: Bitwy – wiele sekretów ujrzało światło dziennie. Reakcje internautów na naszą serię artykułów były różne: od niedowierzania, że manipulacje w ogóle miały miejsce, przez przyjęcie wszystkiego ze zobojętnieniem („kogo to jeszcze interesuje?”), aż do irytacji, że takie rzeczy mogą się dziać w telewizji. W związku z faktem, że artykuły wywołały wiele komentarzy, Agnieszka Koziołek zgodziła się odpowiedzieć na Wasze pytania.

* * *

Na spotkanie Agnieszka przybywa uśmiechnięta. Radosna, pełna energii – nic się nie zmieniła od czasu udziału w Big Brotherze. Dalej jest wulkanem energii i tryska optymizmem. Obecnie ma męża, prowadzi własną firmę i – jak podkreśla – „jest wręcz nieprzyzwoicie szczęśliwa”.

Reality-TV.pl: Na początek należą Ci się wielkie podziękowania za mnóstwo informacji, których udzieliłaś do serii tekstów o kulisach Big Brothera. Teksty te cieszyły się dużą popularnością i były jednymi z najczęściej czytanych artykułów na łamach Reality-TV.pl w minionym roku. I choć zainteresowanie było spore, to znalazło się także grono niezadowolonych. Jak wiemy, udział w reality show może przynieść zarówno korzyści jak i straty. W Big Brotherze wiele osób sympatyzowało z Tobą, ale też miałaś wielu przeciwników, którzy do dziś złośliwie nazywają cię „babochłopem” i uważają, że zgodziłaś się na cykl artykułów o tajemnicach Big Brothera tylko po to, by o sobie przypomnieć. Oboje wiemy, że są to bezzasadne domysły internautów, bo inicjatywa stworzenia serii tekstów wyszła od Reality-TV.pl i Ty jako jedna z nielicznych osób zgodziłaś się poświęcić swój czas i całkowicie bezinteresownie zdradzić kilka dużych tajemnic programu. Jak myślisz, dlaczego tak niewiele osób jest chętnych do mówienia prawdy o reality shows i skąd wśród niektórych czytelników bierze się negatywny odbiór tych artykułów oraz dopisywanie teorii o „kolejnej próbie wybicia się” i udzielanie życiowych porad, że „powinnaś zająć się wreszcie realnym światem”, w którym – jak wiemy – radzisz sobie bardzo dobrze?

Agnieszka Koziołek: Nie ma ludzi idealnych i ja na pewno do nich nie należę. Zawsze robię to, co chcę i co uważam za słuszne. Jeśli ktoś ma inne zdanie – szanuję to, ale nie okłamujmy się – wisi mi, co o mnie myśli. Co mnie może obchodzić, że ktoś zupełnie mi obcy ma do mnie jakieś „ale”? Jego problem.
Z tym wybiciem się to lekka przesada, ale nie można mieć pretensji do ludzi za ich niewiedzę w pewnych kwestiach. W programie musiałam wywiązać się z pewnych umów i zrobiłam to oczywiście w swoim stylu, nadal nie dając ustawić się telewizyjnym potentatom. Jeśli zgodziłabym się na ich warunki, miałabym ciepłą posadkę w TV, a moja gęba byłaby pokazywana w większości kanałów. Miałam jednak własne priorytety i poszłam w swoją stronę.
Co do zajmowania się realnym życiem – najlepsze jest to, że piszą to ludzie, którzy całymi dniami siedzą w Internecie i śledzą życie pseudoznanych ludzi, takich jak ja, obgryzając pazury i zazdroszcząc, że to nie im się udało. Zamiast wziąć się do roboty i spełniać własne cele – zazdroszczą i plują jadem.

Reality-TV.pl: Wypowiedź jednego z internautów brzmi następująco: „Trzy miesiące to nie wieczność i zamiast dopominać się tego, co ma się normalnie w domu, było trzeba traktować to jak wyzwanie. To tylko głupi program TV, Zołzo! Ośmieszasz się. […] Moim zdaniem Zołza i Brenas zachowali się jak idioci. Wielka walka nie wiadomo o co. Zaangażowali się w tak małą i nieistotną rzecz jak Big Brother. I pewnie podniecają się, że są bohaterami, pff. […] Zołzo, zajmij się w końcu realnym światem”. Co Ty na to?

Agnieszka Koziołek: By ta osoba też zajęła się czymś realnym – odłożyła kompa i wyszła do ludzi, bo ewidentnie coś z nią jest nie tak – po tylu latach przejmuje się tym bardziej niż ja, a to chyba nie jest normalne. Idiotą go nie nazwę w odpowiedzi zwrotnej – nie polemizuję z pustakami i podejrzewam, że pewnie szybko by mnie ściągnął do swego poziomu, a potem pobił doświadczeniem.

Reality-TV.pl: Inny internauta pisze: „Chyba ktoś tu na siłę próbuje o sobie przypomnieć, podczas kiedy mało kto już pamięta te wszystkie wydarzenia i mało kogo one obchodzą. […] Kiedy wchodzi się do reality, to wiadomo, że będą się odbywały eliminacje i trzeba będzie oddawać głosy. Rozumiem koleżeństwo itd., ale od głosowania na siebie w reality uciec się nie da, jeżeli ktoś uważa, że to w sprzeczności z jego poglądami, to po co idzie do reality? […] A że okazało się, że trzeba nominować w twarz? No cóż, to prawda, że jeśli uczestnicy się tego nie spodziewali, to mogło to być dla nich zaskoczeniem, ale ostatecznie… czy jeżeli masz coś do kogoś, to nie powinno się mieć odwagi powiedzieć mu tego wprost? W Barze mieliśmy co tydzień głosowania wprost i co? Nie bolało, każdy przeżył. A porobiły się nawet przyjaźnie trwające do dziś. Także wydaje mi się, że ktoś zachowując się w ten sposób, chciał zyskać sobie sympatię widzów tym, jaki jest lojalny i niezłomny. Może się mylę, ale takie jest moje zdanie”.

Agnieszka Koziołek: Oczywiście szanuję Twoje zdanie – ale proponowałabym dokładnie czytać wcześniejsze artykuły – nikt o sobie nie chce przypominać – uległam prośbom, by opowiedzieć jak to wyglądało, o czym zresztą była już tu kiedyś mowa. Co do głosowania, także to było opisane w szczegółach. Proponuję wrócić do starych tekstów, bo mnie już nie chce się bić piany po raz enty.

Reality-TV.pl: Przejdźmy zatem do pytań zadanych przez czytelników Reality-TV.pl. Jedna z osób pyta: „Po co Ci to wszystko po tylu latach? Masz rację w tym, co mówisz odnośnie manipulacji, ale czy myślisz, że ludzie o tym wszystkim nie wiedzą? A jeśli już zdecydowałaś się o tym powiedzieć wprost, to dlaczego tyle czekałaś? Kontrakty ze stacjami na »nieujawnianie kulis programu« nie trwają tak długo”.

Agnieszka Koziołek: Po programie od razu mówiłam jak to wszystko wyglądało i to się nigdy nie zmieni. Co do tych minionych lat – masz rację. Chwilami szczerze żałuję, że uległam prośbom Jędrzeja, a mojego dobrego kolegi, który prosił mnie o to wszystko, o czym tu czytaliście. Dla mnie to zamknięty temat i stare dzieje. Ale cóż, zgodziłam się i mam za swoje [śmiech].

Reality-TV.pl: „Dlaczego zdecydowałaś się na udział w Big Brotherze? Co cię skłoniło, żeby zgłosić się na casting i wejść do programu wiedząc, że nawet osoba o tak twardej osobowości będzie musiała się podporządkować Wielkiemu Bratu?”.

Agnieszka Koziołek: Zabij mnie, ale już nie pamiętam… Nie chcę dorabiać filozofii teraz naprędce, bo to nie będzie uczciwe – mam nadzieję, że mi wybaczysz i zrozumiesz taką odpowiedź.

Reality-TV.pl: „»Twardym trzeba być, a nie miętkim. Ja żyję według własnego regulaminu, według własnych zasad. […] Jeszcze dzień przed tymi felernymi nominacjami mieliśmy nominować twarzą w twarz, ale tych, których chcieliśmy nominować«. Fajnie, tylko że w tym programie żyje się wg zasad Wielkiego Brata a nie własnych. Wielki Brat ustala zasady i mogą być one zmieniane w trakcie programu”. Co Ty na to?

Agnieszka Koziołek: O tym było już można przeczytać. I o tym jak wyglądała nasza umowa o wejście do Big Brothera. Tam było jasno napisane, co się może zmienić, a co nie – złamali zasady, wiec i ja nie miałam oporów.

Agnieszka Koziołek
Agnieszka Koziołek

Reality-TV.pl: „Dlaczego zdecydowałaś się na cykl artykułów o kulisach Big Brothera? Czy są jeszcze sprawy, o których nie powiedziałaś?”.

Agnieszka Koziołek: Takich spraw jest multum, ale nie ujrzą już światła dziennego, bo i po co – znowu mi ktoś zarzuci, że się „promuję”. Co do cyklu – powtórzę: uległam prośbom admina, który jest moim serdecznym kolegą. Bez niego nie byłoby ani tych artykułów, ani rozmowy, bo nie czuję potrzeby, by wracać do przeszłości. Zrobiłam mu przysługę, bo wiem, że zależało mu, by podzielić się z Wami tym, co sam wie, ale chciał, by było to poparte nazwiskiem osoby biorącej udział w reality show. Pytanie „Czy było warto?” trzeba zadać chyba jemu – bo ja od początku wiedziałam jak to będzie wyglądało ze strony większości czytających.

Reality-TV.pl: „Jak wyglądał Twój udział w Barze? Tam to dopiero odchodziła podobno manipulacja wynikami. Możesz powiedzieć jak to naprawdę wyglądało?”.

Agnieszka Koziołek: Manipulacja wynikami miała chyba najbardziej miejsce ze strony samych zawodników, którzy umawiali się na kogo głosują i kto poleci… A mój udział? Ot zabawa, na którą przeznaczyłam tylko tydzień czasu.

Reality-TV.pl: „Skoro takie rzeczy działy się w Big Brotherze, dlaczego zdecydowałaś się na udział w Barze? Miałaś jakiś plan na uleczenie tamtej chorej sytuacji?”.

Agnieszka Koziołek: Nie, nie było żadnych planów na leczenie jakichkolwiek sytuacji. Wręcz przeciwnie – miałam dystans do wszystkiego. Fakt, zdarzyło mi się użyć paru ostrych słów, ale nic nie działo się bez przyczyny – mówię, co myślę. A co do udziału – nie ma co ukrywać – zostałam zaproszona po znajomości.

Reality-TV.pl: „Możesz zdradzić jakieś największe tajemnice Baru?”.

Agnieszka Koziołek: Tam nic „ciekawego” się nie działo [śmiech]. Ot, jakieś śmieszne historie, których nigdy nie pokazano, a z których do dziś zrywamy boki przy spotkaniach z innymi uczestnikami.

Reality-TV.pl: „Czy faktycznie telewizja jest tak brudna?”.

Agnieszka Koziołek: Masakrycznie! Temat rzeka. Ale jednego TV mnie nauczyła – nie brać ludzi poprzez pryzmat „szkiełka kamery”. Sama złapałam się na tym, że ludzie, których znałam z TV – seriali, programów – i odbierałam mało sympatycznie, na co dzień są fantastycznymi kolegami. Łyso mi do dziś.

Reality-TV.pl: „Z czego wyniknął Twój konflikt z Kasią Wiśniewską podczas Big Brother 4.1? W programie nigdy nie wyjaśniono przyczyny Waszej kłótni”.

Agnieszka Koziołek: Z tego, że nie znoszę panoszących się lasek, które za nastawienie parnika liczą na prace w TV. Nie szanuję sprzedajnych bab. No i nie chciałam klepać tekstu narzuconego mi przez reżysera – nikt nie będzie wkładał mi w usta słów, które nie należą do mnie… a miałam wpaść w zachwyt nad talentami Wiśniewskiej.

Reality-TV.pl: „Czy udział w Big Brotherze przyniósł Ci jakieś profity?”.

Agnieszka Koziołek: Zależy, co rozumiesz przez profity. Jeśli chodzi o pieniądze, to wyglądało to tak, że była stała kwota pieniędzy za każdy tydzień pobytu w programie. Na wszystko inne, co posiadam, zapracowałam sama własnymi rękoma i to już przed Big Brotherem.

Reality-TV.pl: „Ile płacono uczestnikom za jeden dzień udziału w Big Brotherze?”.

Agnieszka Koziołek: Płacono tygodniówki – coś koło tysiąc złotych po odtrąceniu podatku i innych pierdół. Około 800 złotych wychodziło na rękę za tydzień.

Reality-TV.pl: „Gdybyś mogła cofnąć czas… wzięłabyś ponownie udział w Big Brotherze i w Barze? Jeśli tak, to czy zmieniłabyś coś, postąpiłabyś inaczej w którymś momencie?”.

Agnieszka Koziołek: Nie żałuję niczego, co przydarzyło mi się w moim życiu. Na dzień dzisiejszy za dużo spraw trzyma mnie „na wolności”, bym dała się gdzieś zamknąć. A co zmieniłabym? Myślę, że tym razem takiemu Kenowi przywaliłabym na lajfie [śmiech]. Przynajmniej tym razem by tego nie wycięli.

Reality-TV.pl: „Czy uważasz, że jest możliwa przyjaźń uczestników reality show?”.

Agnieszka Koziołek: Jest. I mam to szczęście, że mam na to namacalne dowody.

Reality-TV.pl: „Wymień najlepszą i najgorszą rzecz, jakie spotkały Cię dzięki udziałowi w Big Brotherze„.

Agnieszka Koziołek: Nie było ani najgorszej, ani najlepszej rzeczy, dzięki temu programowi. Dla mnie to była przygoda i tyle. Pobawiłam się i wróciłam do swojego normalnego życia.

Reality-TV.pl: I ostatnie pytanie: „Jak obecnie wygląda Twoje życie? Nadal pracujesz jako detektyw? Jakie masz plany na przyszłość?”.

Agnieszka Koziołek: Jestem bezwstydnie, wręcz nieprzyzwoicie szczęśliwa… [śmiech] – tak to mogę określić jednym zdaniem. Nadal pracuję w detektywistyce – prowadzę z mężem własną firmę i szkolę młode kadry. Plany na przyszłość zachowam dla siebie… żeby nie zapeszyć.

Reality-TV.pl: Jeszcze raz dziękuję za zdradzenie tajemnic Big Brothera oraz za tę rozmowę. Przykro mi, jeżeli wiązało się to dla Ciebie z jakimiś nieprzyjemnościami.

Agnieszka Koziołek: Nieprzyjemności nie było żadnych. Przyjemność po mojej stronie, Jędrku. Serdecznie dziękuję za wszystkie pytania i poświęcony mi czas… Serdeczności bukietami przesyłam.

Poprzedni artykułNastępny artykuł