Big Brother 4.1, Big Brother VIP

Rutowicz zaatakowana przez dresiarzy?

Tabloid „Fakt” relacjonuje w dniu dzisiejszym kolejne zdarzenia z życia Jolanty Rutowicz. Podobno banda agresywnych dresiarzy napadła na gwiazdę „Big Brothera”.

„Noc z czwartku na piątek, blokowisko w małej miejscowości pod Warszawą. Jolanta swoim czarnym BMW podjeżdża pod budynek. Kiedy parkuje samochód, nagle oślepiają ją reflektory samochodu, który stoi tuż obok. Siedzący w środku mężczyzna rusza z kopyta i próbuje zajechać jej drogę. Na fotelach siedzi też trzech innych zakapturzonych typów. To nie wszystko. Przez okno widzi kilkunastu wyrostków biegnących w jej stronę” – czytamy na łamach tabloidu.

„Byłam przerażona, nie wiedziałam, co mam robić” – opowiada Jola. „Jolanta wie, że musi działać, i to szybko. Co za szczęście, że jeszcze nie zgasiła silnika. Gwałtownie zawraca i rusza przed siebie. Ciemny samochód, który zajechał jej drogę, gna w ślad za nią. Na szczęście Jolanta pamięta, gdzie jest komisariat i pędzi w tym kierunku. Ścigający ją samochód, widząc, dokąd zmierza, znika w jednej z bocznych uliczek. Jolanta wbiega do środka i gorączkowo relacjonuje dyżurnemu, co ją spotkało. Zapisuje jego nazwisko” – czytamy dalszą relację.

„Policjanci niezbyt przejęli się faktem, że właśnie ktoś próbował mnie napaść. Choć bardzo o to prosiłam, nie chcieli odwieźć mnie do domu” – oburza się Jolanta. „Po zgłoszeniu, patrol interwencyjny pojechał w miejsce zdarzenia, ale nikogo tam nie zastał” – tłumaczy dyżurny komendy.

Gdy Jola ponownie podjechała pod dom, zaobserwowała, że napastnicy wciąż na nią czekają. Ponownie udała się na komendę. „Byłam roztrzęsiona. Powiedziałam, że nie wyjdę, jeśli ktoś nie odwiezie mnie do domu” – opowiada.

Wreszcie, około czwartej nad ranem policja odwiozła Rutowicz do domu. Po napastnikach nie było ani śladu. Tabloid fakt konkluduje zdarzenie stwierdzeniem, że „po tych dramatycznych wydarzeniach Jolanta drży o swoje życie i boi się wychodzić z mieszkania. Przecież bandyci wiedzą, gdzie jej szukać i mogą powtórzyć atak”. „Muszę wynająć sobie stałego ochroniarza. Nie mogę każdego dnia drżeć o swoje życie” – mówi Jola.

Poprzedni artykułNastępny artykuł