
Tragedia Jolanty Rutowicz nie ma końca: historia jej zaginionego konia wciąż omawiana jest na łamach tabloidów. Tym razem brukowce informują, jakoby koń Jolanty (zagubiony w rzeczywistości przez jej kolegę, Marcina Najmana) został porwany dla okupu.

W skutek tragedii, Rutowicz zaszyła się w swoim domu w Piotrkowie Trybunalskim. Tam w czterech ścianach opłakuje rozłąkę z ukochanym pluszakiem. „To już nie jest śmieszne. Wyjechałam do Piotrkowa Trybunalskiego, żeby o tym wszystkim zapomnieć” – mówi zwyciężczyni „Big Brothera”.