Chcę być piękna

„Chcę być piękna”: lepsze ciało, lepsze życie?

Bizneswoman, prawniczki, nauczycielki, szefowe ochrony, policjantki, sportsmenki. Mają od 18 do 57 lat i chcą być atrakcyjniejsze. Zgłosiło się ich aż 100 tysięcy. Dzięki programowi telewizji Polsat „Chcę być piękna” zamierzają podnieść swoją wartość. Bo piękno i atrakcyjność to takie same wartości rynkowe jak wiedza czy umiejętności.

Tym można tłumaczyć rekord zgłoszeń w historii polskiej telewizji. Dla porównania: do pierwszej edycji reality show „Big Brother” zgłosiło się dziesięciokrotnie mniej chętnych. Na naszych oczach spełnia się marzenie Jamesa Watsona, amerykańskiego biologa, laureata Nagrody Nobla. Nie tylko nie widzi on niczego złego w tym, by „wszystkie dziewczynki były ładne”, ale uważa, że „byłoby wspaniale, gdyby wszyscy ludzie byli ładni”. Bycie pięknym stało się tak samo pożądaną wartością jak bycie mądrym czy kreatywnym. „Piękno to cud nad cudami. Tylko ludzie płytcy nie oceniają po wyglądzie” – pisał w 1891 r. Oscar Wilde w „Portrecie Doriana Graya”. A jeszcze wcześniej brytyjska pisarka George Eliot (Mary Ann Evans) twierdziła, że „nie możemy czekać na piękno, musimy tworzyć je sami”. To mogłoby być motto dla uczestniczek programu „Chcę być piękna”. Tylko 500 spośród 100 tysięcy miało szansę znaleźć się w finałowej trzydziestce, która na oczach widzów poprawi swoją urodę dzięki zabiegom chirurgów plastycznych, stomatologów, stylistów, fryzjerów, trenerów fitness czy dietetyków. Efekty tego upiększania będzie można zobaczyć po sześciu tygodniach.

Piękno sukcesu
Sto tysięcy Polek, które chcą być atrakcyjniejsze, wiedzą, że piękne ciało umożliwi im znalezienie lepszej pracy bądź awans. Że mogą liczyć na związek z partnerem mającym większy prestiż i silniejszą pozycję zawodową. Że częściej będą utożsamiane z sukcesem. Że znacznie więcej osób niż dotychczas, uzna je za inteligentne i mające wysokie kompetencje. Że będą postrzegane jako bardziej pociągające seksualnie. O tym, że piękno jest dobre, a szerzej, że jest dobrem, pisali już Platon i Arystoteles, byli o tym przekonani Plotyn, św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu. Piękno było wręcz atrybutem boskości. Do niedawna na zabiegi upiększające mogli sobie pozwolić tylko ludzie dobrze sytuowani, dlatego poddawały się im głównie celebrities (aktorzy, piosenkarki, rockmani czy modelki). Teraz te zabiegi stały się dostępne dla zwykłych ludzi. W USA w połowie lat 90 operacja powiększenia piersi kosztowała 12 tys. dolarów, teraz – 500 dolarów. To sprawiło, że dziś ponad 70% osób poddających się zabiegom upiększającym, ma niskie albo przeciętne dochody. Dzięki temu, na przykład w Brazylii operacja plastyczna jest jednym z popularniejszych prezentów z okazji pierwszej komunii. Także w Chinach na wielką skalę przeprowadzane są operacje plastyczne, głównie nastoletnich dziewczynek. Wybiera się tam nawet miss skalpela, czyli najpiękniejszą kobietę po zabiegach chirurgii plastycznej.

Do programu „Chcę być piękna” zgłosiły się kobiety z wielkich miast, ale też z zabitych dechami wsi. Są wśród nich zarówno osoby świetnie wykształcone i zajmujące kierownicze stanowiska, jak i ekspedientki czy bezrobotne z ukończoną podstawówką. Reżyser programu Krzysztof Landsberg mówi, że największe szanse na finał mają te kobiety, które poprawienie urody traktują jako element własnego rozwoju. Ale to problem, bo tak myśli większość kandydatek. 50-letnia Anna Szwedkowicz z Warszawy ukończyła Szkołę Główną Handlową. Pracuje jako główna księgowa w prywatnej firmie. Zgłosiła się do programu, aby atrakcyjniej wyglądać, ale też zapisała się na kurs aktywizacji zawodowej kobiet, uczy się języka angielskiego, obsługi programów komputerowych, gry na gitarze. Poprawa urody jest dla niej częścią pomysłu na to, by mieć większą wartość na rynku. Podobnie myśli 32-letnia Anna Mierzejewska, ekonomistka. Oprócz zmiany wyglądu planuje podyplomowe studia, poprawę znajomości rosyjskiego i angielskiego. Uważa, że to nie tylko pozwoli jej założyć własną firmę, ale i odnieść sukces w biznesie. Z kolei 25-letnia Marta Ortyl, absolwentka prawa na KUL i podyplomowych studiów z prawa unijnego, uważa, że lepszy wygląd pomoże jej w staraniu się o pracę w Wielkiej Brytanii albo Irlandii. „Nowy wygląd spowoduje, że odzyskam wiarę w swoje możliwości” – twierdzi startująca do programu „Chcę być piękna” 45-letnia warszawianka Grażyna Brzozowska. Z kolei 38-letnia Ewa Swoboda z Krakowa, która niedawno straciła pracę w firmie ochroniarskiej, liczy na to, że przyszła szczuplejsza sylwetka i wybielone zęby pomogą jej znaleźć pracę, w dodatku lepszą od poprzedniej. 22-letniej byłej ekspedientce Jadwidze Krzyżanowskiej mniejszy nos i większe piersi mają pomóc zarówno w zdobyciu nowej pracy, jak i kontynuowaniu nauki. Bo będzie nie tylko atrakcyjniejsza, ale też pewniejsza siebie. Magdalena Godlewska uważa, że gdy się odchudzi, zyska poczucie własnej wartości i kobiecości.

Eksperyment
W Kalifornii w latach 70 ubiegłego wieku, więźniów, którzy przeszli resocjalizację i mieli zakończyć odbywanie kary, podzielono na dwie grupy. Jedną z nich poddano różnego rodzaju zabiegom upiększającym (kosmetycznym i plastycznym). Okazało się, że więźniowie, którym poprawiono urodę, znacznie lepiej radzili sobie w życiu po wyjściu z zakładu karnego: szybciej znajdowali pracę, awansowali, zakładali rodziny. Bo atrakcyjniejszy wygląd sprawia, że w oczach innych stajemy się sympatyczniejsi, łagodniejsi, szlachetniejsi. Wynika to m.in. z tego, że wiele pozytywnych cech wewnętrznych danej osoby przypisujemy cechom młodej twarzy. Twarz osoby starej, przeważnie utożsamiamy z większą kłótliwością czy skłonnością do złości, nawet gdy ta osoba ma pogodne usposobienie. W wypadku kobiet przypisywanie im złych cech na podstawie wyglądu twarzy znika na przykład po wstrzyknięciu botoksu, paraliżującego m.in. mięśnie marszczące brwi. Efektem zmian górnej części twarzy jest bardziej otwarte, przyjaźniejsze spojrzenie. Jak pisał już Diderot, „twarz młodej kobiety jest niewinna i naiwna”.

Botoks łagodności
„Operacje plastyczne zaczynają być traktowane jako element samodoskonalenia się: na równi z dbaniem o zdrowie, rozwojem intelektualnym czy duchowym” – mówi prof. Antonina Ostrowska, socjolog medycyny z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. „Żyjemy w społeczeństwie podwyższonego ryzyka, potrzebujemy więc jak najwięcej atutów, by to ryzyko zminimalizować. Dlatego doskonalimy się, uczymy, ćwiczymy, zdrowo odżywiamy, a ostatecznie także upiększamy” – dodaje doc. Jan Hartman z Katedry Filozofii i Bioetyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wspólną cechą wielu kandydatek do programu „Chcę być piękna” jest przekonanie, że odmieniony wygląd zapewni im życiowy i zawodowy sukces. To zresztą myślenie reprezentatywne dla niemal całego społeczeństwa: według niedawnych badań CBOS, aż 92% Polaków twierdzi, że dobry wygląd decyduje o powodzeniu w życiu, szczególnie zawodowym. Jest charakterystyczne, że najbardziej są tego świadome osoby z wyższym wykształceniem. Dlatego aż 70% absolwentów szkół wyższych chciałoby poprawić swój wygląd. Nic dziwnego, że w kolejce na zabieg u Andrzeja Sankowskiego (do niego trafią finalistki programu „Chcę być piękna”) dwa lata temu czekało się dwa tygodnie, a obecnie już nawet pół roku.

[Agaton Koziński i Michał Zaczyński, Wprost]

Poprzedni artykułNastępny artykuł