Wyprawa Robinson 2004

„Wyprawa Robinson” – odcinek 24

9 kobiet i 9 mężczyzn wyruszyło w daleką podróż, w nieznane. Wszyscy pochodzą z różnych regionów Polski, są przedstawicielami odmiennych zawodów, znajdują się w różnym wieku. Każdego z nich przywiodła ciekawość, chęć zobaczenia innego kawałka świata i pragnienie wygranej. Pozostawieni na malajskich wyspach, muszą zrobić wszystko, by przetrwać. 18 rozbitków, 55 dni, 100 tysięcy złotych i tylko jeden zwycięzca…

Dzień 50, 3 sierpnia 2004

Poranek upływa na rozważaniach, kto wygra „Wyprawę Robinson”. Patrycja uważa, że zwycięży Kasia. Coraz bardziej się mobilizuje. Patrycja pyta Tomka, czy uważa za słuszną strategię polegającą na walce zamiast udawaniu słabeusza. Tomek mówi, że to raczej byłoby dziwne, gdyby największy facet leżał i nie miał na nic siły. Kasia jest zdania, iż zostałaby wyeliminowana, gdyby podczas ostatniej konkurencji nie zdobyła nietykalności. Pozostali zawodnicy stworzyli trójkąt i jeżeli tym razem Kasi nie uda się zdobyć immunitetu, z pewnością będzie musiała odejść z programu.

Walka o nietykalność

Uczestnicy po raz ostatni walczą o nietykalność. Potrzebna im będzie dobra pamięć i determinacja. Hubert czeka na wszystkich z ruletką, na której znajdują się 42 pola. Na każdym z nich pod bambusową pokrywką znajduje coś do zjedzenia (6 prażonych karaluchów, 6 prażonych trzmieli, 6 żywych larw, 6 ćwiartek cytryny, 6 kawałków duriana, 6 plasterków ananasa i 6 czekoladek). Zawodnicy muszą odsłaniać kolejne pola i zjadać to, co się na nich znajduje. Należy zapamiętywać odsłonięte pola, bowiem ich ponowne odkrycie oznacza dyskwalifikację. Odpadają także osoby, które nie zjedzą tego, co znalazły pod pokrywą. Przed rozpoczęciem gry, Hubert składa Lidce życzenia imieninowe i mówi, iż na wyspie czeka na nią prezent. Czas zakręcić ruletkę. W pierwszej rundzie Patrycja i Lidka odkrywają cytrynę, Kasia – prażonego karalucha, a Tomek – czekoladkę. Wszyscy zjadają swoje potrawy. W drugiej rundzie Patrycja trafia na ananasa, Lidka i Kasia na prażonego trzmiela, a Tomek na kawałek duriana. W trzeciej rundzie Patrycja pod pokrywką znajduje żywą larwę kokosową. Waha się, ale ją zjada. Lidka trafia na puste pole i odpada z gry. Kasia ponownie odkrywa prażonego karalucha, a Tomek kawałek duriana. W kolejnej rundzie nie bierze już udziału Lidka. Patrycja zjada trzmiela, Kasia – cytrynę, a Tomek trafia na puste pole i odpada. Na placu boju pozostają Patrycja i Kasia. W kolejnej rundzie Patrycja zjada karalucha, a Kasia czekoladkę. Hubert mówi, że co najmniej połowa pól jest już opróżniona. Patrycja kręci kołem i trafia na puste pole. Jeżeli Kasia również trafi na opróżnione pole lub nie zje tego, co znajdzie pod przykrywką, to dojdzie do remisu i konieczna będzie dogrywka. Kasia odkrywa puste pole. Tak więc gra toczy się dalej. Patrycja ponownie trafia na puste pole. Kasia podnosi pokrywkę, a pod nią znajduje żywą larwę kokosową. Dziewczyna nie zastanawia się ani chwili i zjada larwę. Hubert oznajmia, że Kasia zdobywa immunitet i jest nietykalna podczas najbliższej Rady Wyspy.

Po powrocie z konkurencji Lidka znajduje prezent imieninowy od Huberta. To cztery lody. Lidka częstuje nimi pozostałych zawodników. Lody w tym upale szybko się topią i należy je szybko jeść. Lidka brudzi się czekoladą jak małe dziecko. Sielankę zakłóca myśl o eliminacji. Kasia już wie, że jest w półfinale. Lidka jest przekonana, że zostanie wskazana do odejścia. Udaje się więc na rozmowę z Patrycją. Daje jej do zrozumienia, że największym zagrożeniem jest dla niej Tomek. Patrycja uważa, iż Tomek zasłużył na to, by pozostać w programie, a może także zasłużył na zwycięstwo, w związku z tym nie będzie na niego głosować. Kasia waha się pomiędzy Lidką i Tomkiem. Rozumie, że Lidka od początku jej nie lubiła, a Patrycja i Tomek nagle odwrócili się od niej. Tomek zamierza głosować na Lidkę.

Dzień 51, 4 sierpnia 2004: Rada Wyspy

Zawodnicy po raz ostatni udają się na Radę Wyspy. Na początek Hubert oznajmia, że następuje koniec rządów królowej. Niebiescy mają zburzyć domek przywódcy i posprzątać wyspę. Prowadzący przypomina słowa Patrycji, która kiedyś powiedziała, iż „Wyprawę Robinson” powinien wygrać mężczyzna. Tymczasem w programie został tylko Tomek i trzy kobiety. Patrycja odpowiada, że powiedziała również kiedyś, iż kobiety potrafią tupnąć nogami i udowodniły to. Hubert pyta Tomka, czy nie boi się kobiet. Tomek odpowiada, że nie. Jest przygotowany na powrót do Polski. Prowadzący pyta Tomka, kogo będzie eliminował. Chłopak mówi, iż na pewno będzie się trzymał słów, które wcześniej powiedział i nie zagłosuje na Patrycję. Lidka stwierdza, że Tomek z Patrycją dłużej się znają i widocznie taką mają umowę. Dziewczyna dodaje, iż wolałaby, aby ktoś na nią głosował z konkretnego powodu, a nie dlatego, że coś komuś obiecał. Patrycja ma dylemat. Musi wybrać spomiędzy dwóch osób, które chciała spotkać w finale. Nadchodzi pora na głosowanie. Kasia mówi, że Lidka jest miła na siłę i nie ufa jej. Głos oddaje jednak na Tomka, ponieważ zmienił się jego stosunek do niej i jest największym zagrożeniem. Patrycja postępuje zgodnie ze swoim sumieniem i głosuje na Lidkę. Uważa, że Tomek zasłużył na to, aby być w finale. Tomek wpisuje na kartkę Lidkę, gdyż wcześniej dał słowa, iż nie będzie głosował na Patrycję. Lidka eliminuje Tomka, ponieważ jest groźnym przeciwnikiem. Prowadzący odczytuje głosy. Następuje remis pomiędzy Lidką i Tomkiem, którzy otrzymali po dwa głosy. Hubert informuje, że o eliminacji rozstrzygnie rzut kością. Ostateczna rozgrywka ma się odbyć bez udziału Kasi i Patrycji.

Wieczorem Lidka i Tomek spotykają się z Hubertem. Oboje mają rzucać kością do gry. Ścianki kości są zakropkowane, ale na jednej z nich znajduje się trupia czaszka. Osoba, która ją wyrzuci, będzie musiała odejść z programu. W pierwszym rzucie zarówno Tomek jak i Lidka trafiają na trupią czaszkę. Konkurencja trwa więc dalej. Podczas drugiego podejścia, oboje wyrzucają zakropkowane ścianki. Kolejny rzut niesie ze sobą rozstrzygnięcie konkurencji. Tomek losuje trupią czaszkę, a do Lidki uśmiecha się szczęście i wypada jej normalna ścianka. Tomek odpada z programu. Lidka wraca do dziewczyn, które siedzą przy ognisku. Patrycja i Kasia cieszą się z jej powrotu. Wszystkie trzy śpiewają „I Love You Baby”. Lidka opowiada o dogrywce. To był fart, który zdecydował, że w półfinale „Wyprawy Robinson” znalazły się trzy kobiety, chociaż wcześniej, na obu wyspach, mężczyźni dążyli do wyeliminowania kobiet.

Piętnasty wyeliminowany: Tomasz Wysocki
Lat: 29
Waga: 95 kg
Schudł: 15,5 kg
Informacje: Tomasz mieszka w Szczyrku, studiuje w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Prowadzi sportowy tryb życia. Uprawia narciarstwo, koszykówkę, kolarstwo górskie, sporty walki i trening siłowy. Lubi rywalizować i zwyciężać. Zapewnia, że pomoże zbudować na wyspie bezpieczne obozowisko. Jego hobby to kolekcjonowaniu kufli od piwa. Najcenniejszym eksponatem w kolekcji jest kufel podarowany przez dziadka. Marzeniem Tomasza są wakacje w Polinezji. Na wyspie najbardziej będzie mu brakowało maszynki do golenia głowy i twarzy. Zdarzenie, które odmieniło jego życie, był pobyt w szpitalu. Od tego czasu uważa się za bardzo szczęśliwego człowieka. Na wyspę zabrałby ze sobą dużo bakalii i witamin. Wspólnie z dziewczyną wychowuje jej 10-letniego syna i to za nimi będzie najbardziej tęsknił.
Odpadł z gry: pięćdziesiątego pierwszego dnia
Powód: podczas dwunastej Rady Wyspy nastąpił remis pomiędzy nim i Lidką. Oboje dostali po dwa głosy od pozostałych zawodników z drużyny Niebieskich. Hubert zarządził dogrywkę, która polegała na rzucaniu kością. Na jednej stronie narysowana była trupia czaszka, której wylosowanie oznaczało odejście z programu. Zarówno Tomek jak i Lidka już w pierwszym rzucie wylosowali czaszkę. W trzeciej turze los zadecydował o przegranej Tomka.
Po powrocie do Polski powiedział: „Czułem się troszeczkę jak w więzieniu. Teraz wyjdę, jestem wolnym człowiekiem, mogę zjeść co chcę, mogę zadzwonić do moich najbliższych. Mogę robić co chcę w tej chwili. Przez moment byłem troszeczkę, powiedzmy, ograniczony, ale przeżyłem to co chciałem – przygodę, bardzo ciężką przygodę, tego się na pewno nie wyprę. Podobno żałuje się tego, czego się nie zrobiło, nie tego, co się zrobiło. Zawsze mówiłem, że żałowałem Rady Wyspy, na której kiedyś poniosły mnie trochę nerwy, kiedy Agnieszka odchodziła. Tego trochę żałuję. Gdyby został dłużej, na pewno bym walczył. Chciałbym dojść jak najwyżej, jeżeli już tak tak daleko zaszedłem, a i tak dalej, niż planowałem. Chciałbym iść dalej, jak najwyżej. Od początku byłem na wyspie Zielonych i teraz na wyspie Niebieskich. Z perspektywy czasu, nie zmieniłbym w ogóle swojego postępowania i dalej bym tak podążał, jak podążałem. Chciałbym, żeby Patrycja zaszła jak najdalej. Życzę jej zwycięstwa. Realnie ma bardzo duże szanse. Kasia i Patrycja są mniej więcej podobnymi zawodniczkami, wydolnościowo i wytrzymałościowo, co już udowodniły w dwóch bardzo dramatycznych konkurencjach. Wydaje mi się, że obydwie mają po 50% szans. Ja osobiście głosowałbym za Patrycją”.

Poprzedni artykułNastępny artykuł