Wyprawa Robinson 2004

„Wyprawa Robinson” – odcinek 12

9 kobiet i 9 mężczyzn wyruszyło w daleką podróż, w nieznane. Wszyscy pochodzą z różnych regionów Polski, są przedstawicielami odmiennych zawodów, znajdują się w różnym wieku. Każdego z nich przywiodła ciekawość, chęć zobaczenia innego kawałka świata i pragnienie wygranej. Pozostawieni na malajskich wyspach, muszą zrobić wszystko, by przetrwać. 18 rozbitków, 55 dni, 100 tysięcy złotych i tylko jeden zwycięzca…

Dzień 24, 8 lipca 2004

Kolejnego dnia Wincenty uczy Igora strzelać z łuku na plaży. Cel to kokos leżący na piasku, a łuk jest oczywiście dziełem Wincentego. Na brzegu znowu pojawia się butelka z listem. Znajdują ją Agnieszka i Lidka. Agnieszka tłucze butelkę, uderzając nią o kamień i wyjmują list. Dopiero wtedy wołają mężczyzn. Na kartce jest napisane: „Czeka Was wyprawa na wyspę drużyny północnej. Nie możecie zabrać ze sobą niczego”. Żółci podejrzewają podstęp, ale zamierzają wyruszyć. Nie chcą jednak płynąć z pustymi rękami. Chociaż tego im nie wolno, myślą o zabraniu cukru i kawy. Nad wyspą zbiera się na burzę. Żółci wypływają na Tengah w ulewnym deszczu. Są zawiedzeni obozowiskiem Zielonych. Ze słów Wincentego wynikało, że drużyna północna ma luksusowe warunki, a zastają rozwalone palenisko i niezbyt duży dom. Wincenty ich oprowadza, pokazuje gdzie spał. Mówi, że może naprawić palenisko, bo żal mu patrzeć na takie zaniedbanie. Żółci znajdują kolejną butelkę z listem: „Jesteście na wyspie drużyny północnej. Teraz musicie wziąć trzy najcenniejsze rzeczy. Możliwe, że one pomogą Wam przetrwać i wygrać Robinsona”. Marcin proponuje, żeby zabrać trzy rzeczy, które mogą przeszkodzić Zielonym w przetrwaniu, np. ogień. Wincenty sugeruje, że siekiera jest najpotrzebniejsza. Żółci mają wyrzuty sumienia przeglądając rzeczy Zielonych. Agnieszka mówi, że tamci im też zabiorą cenne rzeczy, więc nie ma co się krygować. Igor trzyma skrzyneczkę z krzesiwem. Kuba proponuje, żeby zabrać symbol nietykalności. Marcin wyciąga ze skrzyni worek z ryżem. Na Tengah jest wesoło. Kuba niszczy laskę Witolda, za śpiewanie wrednych piosenek. Wincenty twierdzi, że też ją chciał złamać, ale nie miał odwagi tego zrobić. Marcin zapala się do pomysłu zrobienia bałaganu u Zielonych. Na głowę postaci na totemie nakładają garnek. Śpiewając, opuszczają wyspę.

Drużyna północna ląduje na wyspie Żółtych. Podoba im się tu. Znajdują kawę i cukier, który od razu wyjadają. Podziwiają robotę Wincentego. Tutaj chyba bardziej się postarał. Sztućce, chochelki i zastawa Żółtych są śliczne. Tomek chciałby, żeby Żółci zabrali im kozę. Kasia znajduje w garze zupę. Proponuje, żeby zrobili sobie po kawie i ułożyli plan działania. Kasia chce zjeść makaron. Reszta przystaje na tę myśl. Witold śpiewa z tej okazji piosenkę, którą właśnie wymyślił, o makaronie, cukrze i kawie. Zieloni zastanawiają się, co zabrać Żółtym. Ustalają, że siekierę, ryż i sieć. Tomek wpada na pomysł, żeby zostawić rywalom napis. Chodzi im o Igora. Uważają, że ma on dwie twarze. Idzie tam, gdzie jemu jest najlepiej, nie ogląda się na żadną z grup, dąży po trupach do celu. Zieloni chcą, aby rywale zwrócili na to uwagę, żeby mieli się nad czym zastanawiać. Tomek pisze na skrzyni: „Żółci! Uwaga, kogo macie wśród swoich!”, a obok uczestnicy rzucają tabliczkę z imieniem Igora. Witold chce, żeby Żółci wyeliminowali Igora. Wkrótce Zieloni opuszczają wyspę.

Zawodnicy z drużyny południowej wracają do obozowiska. Sprawdzają co im zginęło. Są oburzeni, że Zieloni zjedli im cukier, makaron i wzięli kawę. To nie jest gra fair play. Znajdują też napis. Zastanawiają się, czy chodzi o Igora czy o Wincentego, ale podpowiedzi wskazują na tego pierwszego. Lidka mówi, że od początku nie ufa Igorowi. Podejrzewa, że Igor z kimś z Zielonych się układał i albo mu nie wyszło, albo go podpuścili, żeby go wybadać. Igor próbuje odwrócić uwagę współtowarzyszy od przesłania pozostawionego przez Zielonych. Marcin deklaruje, że ufa Igorowi. Igor mówi, że Zieloni chcieli wprowadzić zamieszanie. Lidka dopytuje go, dlaczego tak napisali. Igor twierdzi, że nie wie. Komentuje, że ich zachowanie było dziecinne, a taki napis potwierdza jego przynależność do Żółtych.

Zieloni wracają na swoją wyspę Tengah. Wszyscy cieszą się z naprawionego paleniska oraz z faktu, że mają dwie siekiery, a Żółci nie mają żadnej. Nawet zbezczeszczenie totemu im nie przeszkadza. Witold znajduje złamaną laskę, ale wszyscy śmieją się z tego. Nagle Tomek zauważa, że brakuje symbolu nietykalności. Uczestnicy szukają, ale nie mogą go znaleźć. To była naprawdę bardzo cenna rzecz. Zielonych może spotkać wielka kara za niedopilnowanie symbolu nietykalności.

Dzień 25, 9 lipca 2004

Następnego dnia Agnieszka i Marcin rozmawiają o Wincentym. Marcin ma nadzieję, że Janosik nadal jest Zielony. Agnieszka mówi, że jest on szczerym człowiekiem – nie chce zdradzić na kogo zagłosuje. Marcin próbuje się doliczyć, ile głosów może dostać Igor. Agnieszka przypomina, że na wyspie są także inne osoby. Kuba i Wincenty idą na polowanie do dżungli. Kuba żartuje, że może poszukają warana. Wincenty śmieje się, że jak będzie duży, to go zjedzą. Obaj panowie rozmawiają w dżungli. Wincenty zwraca uwagę na to, że dopóki nie było Igora, nie było kłótni. Każdy zajmował się swoimi sprawami i był spokój. Gdy Igor wrócił na wyspę, od razu zaczął mieszać tak, żeby było dobrze dla niego. Wincenty chce eliminować Igora, jeżeli Żółci przegrają konkurencję o nietykalność. Mówi, że jest to jedyna osoba, która może podłożyć świnię. Kuba mówi, że Igor to jego przyjaciel i nie będzie na niego głosował. Panowie wracają na plażę. Obie drużyny wyruszają na spotkanie z Hubertem. Dzisiaj gra o nietykalność.

Walka o nietykalność

To ostatnia gra drużynowa. Podczas następnej konkurencji, uczestnicy będą walczyć o immunitet indywidualnie. Żółci wręczają Hubertowi symbol nietykalności. Prowadzący stwierdza, że zabranie totemu było śmiałym posunięciem ze strony Żółtych. W związku z tym Hubert informuje wszystkich, że jeżeli Żółtym uda się wygrać walkę o nietykalność, zwyciężą podwójnie, a jeżeli przegrają, to spotka ich podwójna porażka. Wszystkiego dowiedzą się po konkurencji. Dla drużyn przygotowano niekompletny tor przeszkód. Żeby wygrać, należy uzupełnić przeszkody, dość na metę i zabrać stamtąd swojego zawodnika, po czym wrócić na start. Na końcu czekać będą Kasia i Lidka. Wszystkie materiały potrzebne do uzupełnienia przeszkód zawodnicy niosą od startu ze sobą. Najpierw jest drabina bez szczebli, później mostek w którym brakuje kładki, dalej tunel i druga drabina, a na końcu znowu mostek bez kładki. Zawodnicy idą jeden za drugim, każdą przeszkodę muszą pokonać razem. Uwalniają swoje zawodniczki i wracają. Zieloni okazują się szybsi, wygrywają. Patrycja skaleczyła się w nogę, ale dzielnie szła do końca. Hubert ogłasza, że Zieloni zdobyli nietykalność oraz możliwość udziału jednego z zawodników podczas Rady Wyspy Żółtych i to z prawem głosu.

Zieloni (zawodnicy z drużyny północnej) są szczęśliwi. Po powrocie na wyspę ustalają, że Witold popłynie eliminować. Zastanawiają się na kogo oddać głos, mają przy tym świetną zabawę. Żółci zdruzgotani omawiają przegraną. Wincenty twierdzi, że Igor opóźniał pozostałych i był półtora metra za wszystkimi. Uważa, że Igor oszukuje i nie jest po stronie Żółtych. Marcin i Kuba przyznają, że Igor był powolny. Rozpoczyna się sprzeczka. Wincenty mówi, że gdy był z Zielonymi, to dawał z siebie wszystko i daje z siebie maksimum również od momentu, kiedy trafił do drużyny Żółtych. Igor pyta, co w takim razie będzie w momencie, gdy dojdzie do połączenia grup. Wincenty odpowiada, że będzie obiektywny, a Igor z pewnością będzie spiskować. Agnieszka przerywa dyskusję. Mówi, że podczas konkurencji pytała Tomka o napis na skrzyni. Chłopak odpowiedział, że dotyczy on Igora. Tomek rzucił także jedno słowo: „Zdrajca”. Igor jest oburzony, że w Żółci wierzą w słowa przeciwników. Robi się bardzo niemiło. Zbliża się wieczór, nadchodzi więc czas na Radę Wyspy. Zieloni żegnają śpiewami odpływającego Witolda. Wkrótce wybucha potężna burza, dlatego też eliminacje nie odbywają się.

Dzień 26, 10 lipca 2004: Rada Wyspy: drużyna żółtych

Pierwszy raz Rada Wyspy odbywa się w dzień, gdyż w nocy miała miejsce potężna burza. Po raz ostatni eliminacja odbywa się, jako wynik przegranej całej drużyny. Żółci spotykają się z Hubertem i Witoldem na wraku statku. Prowadzący pyta, dlaczego właśnie Wito przypłynął na Radę Wyspy. Witold odpowiada, że bardzo tego chciał, a nikt nie miał nic przeciwko. Uczestnicy poruszają kwestię najazdów na swoje wyspy i tego, co stamtąd zabrali. Żółci mają żal o makaron i cukier. Można było zabrać tylko trzy rzeczy, a im zginęło więcej. Witold przypomina, że Zielonym zginęła czwarta rzecz – sól, a jego laska została złamana. Chłopak pyta, czyja to sprawka. Po chwili do czynu przyznaje się Kuba. Witold oddaje siekierę Wincentemu, aby mógł pracować. Zieloni wiedzą, że to bardzo ważne dla Janosika. Hubert pyta Witolda czy to prawda, że Zieloni nie chcą już kozy. Wito mówi, że zwierzę miało dawać mleko, ale zawodnicy nie doczekali się ani kropli. Prowadzący proponuje więc przekazanie kozy przeciwnikom. Kuba zgadza się chętnie, namawia innych. Uczestnicy dobijają targu. Niedługo koza zamieszka na wyspie drużyny południowej. Hubert zarządza głosowanie. Marcin chce wyeliminować Wincentego, bo bardziej ufa Żółtym. Kuba również głosuje na Wincentego, bo najkrócej go zna. Wincenty wpisuje na kartkę Igora, ponieważ ten kręci i kombinuje, a takich ludzi trzeba unikać. Agnieszka eliminuje Igora, życzy mu, żeby mógł spojrzeć ludziom w oczy. Igor oddaje głos na Wincentego, bo uważa go za zdrajcę. Lidka głosuje na Igora. Następuje remis pomiędzy Wincentym i Igorem. Głos Witolda okazuje się być decydujący – wyspę opuszcza Igor. Zieloni wspólnie postanowili go wyeliminować, ponieważ jest bardzo silny i jest jednym z najlepszych zawodników. Na pożegnanie Igor mówi, że nie ma do nikogo żalu. Uważa, że Żółci poradzą sobie świetnie bez niego.

Ósmy wyeliminowany: Igor Żegliński
Lat: 35
Waga: 85 kg
Schudł: 14 kg
Informacje: Igor mieszka w Warszawie z żoną i 6-letnim synem. Ukończył Akademię Vidal Sasoon w Londynie, prowadzi własny zaskład fryzjerski. Na swoim koncie ma wiele nagród zdobytych w konkursach fryzjerskich – między innymi w 1993 roku tytuł Mistrza Polski we fryzjerstwie męskim. Obecnie uczy młodych ludzi fryzjerskiego fachu w zawodowej Szkole Fryzjerskiej. Oprócz tego jest zapalonym wędkarzem, jeździ konno i nurkuje. W wolnych chwilach odwiedza siłownię i basen. Uważa się za odważnego i zaradnego faceta, jest bardzo rodzinny i odpowiedzialny. Twierdzi, że ze wszystkim na wyspie sobie poradzi, nawet z rozpaleniem ogniska. Ma duszę wojownika. W skład ekipy, którą mógłby sobie dobrać na wyspę, weszliby: McGywer, żona, syn, Doktor Quinn i Eddie Murphy. Podczas wyjazdu najtrudniej będzie mu poradzić sobie z tęsknotą za rodziną.
Odpadł z gry: dwudziestego piątego dnia
Powód: podczas szóstej Rady Wyspy został wyeliminowany przez pozostałych zawodników z drużyny południowej oraz przedstawiciela drużyny północnej (Witolda) ilością głosów 4:3
Po powrocie do Polski powiedział: „W którymś momencie doszedłem do wniosku, że ja już jestem tym Robinsonem i te najwartościowsze rzeczy są tu (żona i syn Karol), więc ja już wygrałem. Jeśli chodzi o kwestię programu, to jest niesamowity, warty tego, żeby nawet to powtórzyć. Myślę, że pokazałem się z takiej strony, że ludzie, którzy będą to oglądać… jedni będą za, drudzy przeciw, ale starałem się być sobą, być takim naturalnym. Mieć takie wartości jak honor i przyjaźń. W jakiś sposób się zrealizowałem”.

Poprzedni artykułNastępny artykuł