Wyprawa Robinson 2004

„Wyprawa Robinson” – odcinek 7

9 kobiet i 9 mężczyzn wyruszyło w daleką podróż, w nieznane. Wszyscy pochodzą z różnych regionów Polski, są przedstawicielami odmiennych zawodów, znajdują się w różnym wieku. Każdego z nich przywiodła ciekawość, chęć zobaczenia innego kawałka świata i pragnienie wygranej. Pozostawieni na malajskich wyspach, muszą zrobić wszystko, by przetrwać. 18 rozbitków, 55 dni, 100 tysięcy złotych i tylko jeden zwycięzca…

Dzień 14, 28 czerwca 2004

Malezja pełna jest niespodzianek. W dzień potworny upał, w nocy burza, ulewa i wicher. Przyroda jest groźna i nie oszczędza uczestników „Wyprawy Robinson”. Poranek, czternastego dnia pobytu w egzotycznym kraju, zastaje Żółtych (zawodników z drużyny południowej) w minorowych nastrojach. To była ciężka noc. Dziewczyny biegały od moskitier do szałasu, próbowały schronić się przed burzą, bały się. Chłopcy nie mogli spać, bo panie robiły tyle zamieszania, że nie mogli usnąć. To kolejna nieprzespana noc na Rapang. Humory nie dopisują, wszyscy narzekają. Agnieszka skarży się, że na mokrym piasku nie da się spać, bo można się nabawić reumatyzmu. Gosię bardzo boli ząb. Dziewczyna płacze, bo ząb się rusza i boi się, że jej wypadnie. Magda próbuje pocieszyć koleżankę. Kuba gimnastykuje się w wodzie. Ruchy, które wykonuje przypominają trochę taniec. Gdy wychodzi, znajduje na brzegu butelkę. W środku znajduje się list. To pierwszy list, jaki dotarł na tę bezludną wyspę. Kuba wzywa pozostałych mieszkańców Rapang. Magda i Igor wyciągają zwitek pożółkłego papieru. List odczytuje Kuba: „Jeśli chcecie znaleźć skarb, stańcie przodem do morza. Po waszej prawej stronie na plaży znajduje się samotna palma. Musicie tam iść, tam znajdziecie kolejną instrukcję”. Zawodnicy idą całą grupą we wskazanym kierunku i znajdują wśród gałęzi kolejną kartkę: „Mając za plecami obóz, idźcie w kierunku skały oznaczonej krzyżem. Na niej znajduje się wysokie drzewo, do którego musicie się dostać po skałkach”. Gdy docierają na miejsce, pojawia się problem. Na skale jest wiele wyżłobień przypominających krzyż. Które jest właściwe? Decydują się sprawdzić każdą opcję. Igor wspina się na jedno z drzew i to właśnie jemu udaje się znaleźć następny list, którego treść jest następująca: „Idźcie przez busz, mając złamane drzewo po prawej stronie. Kierujcie się w stronę plaży. Po wejściu na nią szukajcie samotnego, wyschniętego drzewa”. Uczestnicy przedzierają się przez busz, wychodzą na plażę. Dużo tu uschniętych drzew i zwalonych pni. Jednak Aga trafia na ostatni zwitek papieru ukryty w rozwidleniu drzewa: „Przejdźcie 70 kroków w kierunku morza, tam znajdziecie skarb”. Siedemdziesiąty krok doprowadza ich po kolana w wodę. Wszyscy wśród fal starają się odnaleźć skarb.

U Zielonych (zawodników drużyny północnej) dzień zaczyna się od próby połowu ryb. Tomek i Wincenty pływają tratwą, do której zrobili nawet żagiel. Zniechęceni nieudanym polowaniem dobijają do brzegu. Jarek, który pomaga im przycumować, zauważa na piasku butelkę, a w niej zwitek papieru. Tu także dotarła informacja o skarbie. W liście jest napisane: „Jeżeli chcecie znaleźć skarb, popłyńcie na koniec cypla. Tam, za dużą skałą znajdziecie kolejną instrukcję”. Na wyprawę poszukiwawczą udają się Tomek, Wincenty oraz Patrycja. Za wskazaną skałą, zawodnicy znajdują kolejną wiadomość: „Wejdźcie na ścieżkę biegnącą przez busz. Po wyjściu z niego szukajcie po prawej stronie małej jaskini”. Tomek jest zaniepokojony. Zieloni nie przewidzieli przejścia przez dżunglę, nie zabrali ze sobą żadnych ubrań. Mogą się poranić o ostre liście i gałęzie. Dużo tu też owadów, np. mrówek, które spadają z drzew. Nogi obute tylko w sandały, narażone są na ukąszenia. Jednak skarb kusi, ekspedycja rusza dzielnie do przodu. Witold, Jarek i Kasia czekają w obozie. Zaczynają się martwić. Poszukiwaczy długo już nie ma. Minęła pora posiłku i głód przypomina o obowiązkach. Tu zaczyna się problem. Kasia ugotowałaby ryż, ale nie wie, kiedy wrócą pozostali. Odgrzewany posiłek byłby niedobry, ale jeżeli ryż nie zostanie ugotowany, to zawodnicy mogą mieć pretensje, że podczas ich nieobecności nic nie zrobiono. Witold proponuje ugotować połowę ryżu. Kasia oponuje – uważa, że wtedy gracze stwierdzą, iż została zjedzona większa połowa posiłku. Witold stwierdza, że jeśli ktoś nie ma do innych zaufania, powinien wracać do domu. Atmosfera robi się niemiła. Wincenty, Tomek i Patrycja docierają na plażę. Tu znajdują kolejną instrukcję: „Po wejściu na piasek odmierzcie 35 kroków w kierunku małej skałki. Tam znajdziecie skarb”. Patrycja odmierza kroki. Wincenty zwraca uwagę, że na skraju dżungli leży nienaturalna sterta kawałków koralu. Tomek zaczyna odwalać większe kawałki. Trafili w dziesiątkę. Zieloni znajdują dużą, ciężką skrzynię. Wincenty martwi się, że tratwa jej nie uniesie.

Żółci (zawodnicy z drużyny południowej) brodzą w wodzie. Nie mogą znaleźć skarbu. W końcu Aga dostrzega pod skałką wystającą z wody skrzynię. Oczywiście zaraz ją otwierają. W środku jest sieć, maska, rurka i płetwy. Magda jest zawiedziona, pyta gdzie jest pasta do zębów. Liczyła na coś przydatnego, a płetwy jej nie satysfakcjonują. Igor i Agnieszka są zachwyceni skarbem. Magda narzeka. Marcin złośliwie mówi do niej, że fryzjerka niestety nie zmieściłaby się w skrzyni. Magda jest zdenerwowana. „Przecież chodziło mi o pastę do zębów” – mówi. Marcin tłumaczy, że skarb, który znaleźli, bardziej się przyda, bo można będzie wreszcie złowić ryby. Magda odparowuje, że ryby łowi Kuba. Gosia, którą wciąż boli ząb i Lidka czekają w obozie. Nadchodzą poszukiwacze. Gosia woła z daleka czy jest coś do jedzenia. Magda zła odkrzykuje – nic! Lidka przegląda zawartość skrzyni. Marcin i Magda wracają do sprzeczki. Zanosi się na ostrą kłótnię, ale Gosia zabiera Magdę na bok. Pod adresem Marcina padają niewybredne słowa. Dziewczyny są złe. W spowiedniku Magda podsumowuje Marcina: „Cóż ząbków nie myje, nie moja sprawa. Ale dobrze wiedzieć, że tacy ładni chłopcy też o siebie nie dbają”. Magda ma pretensje do Marcina, że ten oczernia ją przed kamerami. Mówi, że chłopak przyczepił się akurat do niej i do jej marzenia o paście do zębów.

W obozie Zielonych (zawodników z drużyny północnej) Jarek poprawia garnek nad ogniem. Zawodnicy zdecydowali się nie czekać na pozostałych i ugotować ryż. Nagle trójka Zielonych wraca ze skarbem. Wincenty i Tomek niosą skrzynię zawieszoną na palu przełożonym przez ramiona. Jarek próbuje zgadnąć, co jest w środku. Mówi, że pewnie coś żywego. Po chwili otwiera wieko. W skrzyni znajdują się worki z zapasami żywności. To coś, o czym Zieloni marzyli już od dawna. Kasia jest bardzo szczęśliwa. Skacze, klaszcze i krzyczy z radości. Patrycja mówi, że od dziś wszyscy zaczynają nowe życie. Zieloni przygotowują kolację, pieką placki. Patrycja ubiera specjalnie na tę okazję sukienkę. To dla uczestników wspaniała chwila.

Dzień 15, 29 czerwca 2004

Piętnasty dzień zaczyna się u mieszkańców wyspy Tengah przyjemnym leniuchowaniem. Zieloni obudzili się najedzeni, wreszcie nie burczy im w brzuchach. Humor dopisuje wszystkim. Do brzegu zbliża się łódź. To Hubert. Mówi, że Kasia ma zabrać koszulkę, spodenki i wejść na łódź. Reszta drużyny jest zdziwiona. Nie wiedza, dlaczego Hubert zabiera Kasię. Witold woła za odpływającą: „Pamiętaj, że jesteś Zielona!”. Chłopcy śpiewają Kasi na pożegnanie pieśń. Raczej nie traktują poważnie jej wyjazdu. Tomkowi wydaje się podejrzany wystrój łodzi. Zastanawia się, czy nie chodzi tu o wymianę zawodników między wyspami. Na łodzi Hubert tłumaczy Kasi, że zabiera ją na spotkanie z kimś z drużyny Żółtych. To będzie dla niej bardzo dobra okazja do dowiedzenia się, co dzieje się na wyspie przeciwników. Prowadzący mówi, że Kasia może to potraktować jako szpiegowskie spotkanie. Kasi podoba się misja – to jakaś odmiana od codzienności i możliwość zobaczenia nowego zakątka tego egzotycznego świata. Łódź dobija do wyspy Rawa. Tu znajdują się jedne z ładniejszych kurortów w tej części morza południowo-chińskiego. Na pomoście na dziewczynę czeka Marcin. Oboje są zaskoczeni tym spotkaniem. Dotychczas widywali się tylko podczas konkurencji. Tym razem są sami, ubrani inaczej niż podczas gier i przyglądają się sobie z zaciekawieniem. Marcin od razu prawi przeciwniczce komplement: „Całkiem nieźle wyglądasz”. Ich szpiegowska misja zaczyna się od wizyty w restauracji. Ilość i różnorodność przygotowanego jedzenia wzbudza w nich zachwyt. Nie mają wyrzutów sumienia. Marcinowi nie żal, że zostawił swoją grupę samą podczas konkurencji. Mówi, że nie powie im, iż tyle jadł, bo go ukatrupią. Kasia myśli podobnie. Gdyby się przyznała drużynie, że jadła w restauracji, mogliby ją wyeliminować. Po zaspokojeniu pierwszego głodu, Kasia i Marcin przypominają sobie o celu tego spotkania. Kasia wypytuje, czego brakuje Żółtym. Marcin odpowiada wymijająco, że nie wie. Kasia przyznaje, że Zielonym brak jest tylko jedzenia. Pyta, czy na Rapang poprawiła się atmosfera. Marcin mówi, że zdecydowanie tak. Dodaje, że jego drużyna uważa Kasię za bardzo mocną zawodniczkę. Kasia jest ciekawa, czy dziewczynom z drużyny południowej nie przeszkadza brak toalety. Marcin stwierdza, że nie mają na pewno takich rewelacji jak Zieloni, ale Żółci w pewnych sprawach są minimalistami, a w innych maksymalistami. Podczas spaceru, Kasia zwierza się Marcinowi, że na ich wyspie są szczury, ale chłopcy zabijają je jednym uderzeniem dłoni. W tym czasie Żółci i Zieloni zmagają się w kolejnej konkurencji.

Konkurencja o nagrodę rzeczową

Konkurencja rozgrywa się prawie całkowicie pod ziemią. Do wygrania jest zestaw śniadaniowy: płatki i mleko. Mleko zapewne zaskoczy zawodników, gdyż tak naprawdę jest to koza, którą można wydoić. Hubert prosi drużyny, aby wybrały spośród siebie po trzech zawodników, którzy zostaną zakopani po szyję w ziemi. Dodatkowo będą skrępowani. Muszą także zdecydować, kto pozwoli się zamknąć w skrzyni półtora metra pod ziemią. Magda, Lidka i Witold nie biorą udziału w konkurencji. Kuba i Patrycja decydują się na zamknięcie w skrzyniach przypominających trumny. Pozostali zostają zakopani w ziemi. Znad piasku widać tylko ich głowy. Na znak Huberta, zawodnicy muszą uwolnić się, a następnie odkopać zamkniętą osobę. Wygrywa ta drużyna, której zawodnik pierwszy wciągnie flagę na maszt. Zieloni szybciej wykopują się z piasku. Najwolniej radzi sobie Agnieszka. Ona i Gosia tkwią jeszcze w ziemi, gdy Wincenty, Jarek i Tomek zaczynają odkopywać Patrycję. Pomimo pomocy Igora, dziewczyny Żółtych nie mogą się wydostać. Kubę oblewają pod ziemią siódme poty, w pudle robi się coraz bardziej duszno. Patrycja słyszy odgłosy kopania. Po twarzy płyną jej krople potu. Wieko skrzyni podnosi się. Zieloni pierwsi wydobywają swojego zawodnika spod ziemi. Patrycja dobiega do masztu i spokojnie wciąga flagę. Zieloni wygrywają. Po chwili wspólnie z Żółtymi odkopują Kubę. Hubert wręcza zwycięzcom płatki i informuje ich, że na wyspie czeka na nich mleko.

Zawodnicy wracają na swoje wyspy. Żółci (przegrani) nie wiedzą, że ich zawodnik opycha się w tym czasie jednym daniem za drugim. Zieloni szukają wygranego i obiecanego przez Huberta mleka. Jarek znajduje kozę. Są bardzo zaskoczeni, ale zwierzę im się podoba. Wincenty uważa, że trzeba jej zorganizować dłuższy sznur i jedzenie. Gracze oglądają kozę ze wszystkich stron z niedowierzaniem. Marcin i Kasia popijają drinki na plaży. Przypadli sobie do gustu, miło im się rozmawia, chociaż nie mówią sobie całej prawdy.

Nad wyspy nadciąga kolejna burza. Fale są coraz większe i łódź, która przywozi Marcina nie może dobić do brzegu. Szpieg Żółtych dociera nas wyspę przez wodę. Niesie arbuza, ananasa i resztki z restauracji, które wyciąga z kieszeni. Mówi swoim towarzyszom, że tylko tyle udało mu się przemycić. Żółci chronią się przed deszczem pod dachem i zajadają smakołykami. Pytają, z kim spotkał się Marcin. Chłopak przyznaje, że z Kasią, ale zastrzega się, że to nie była randka. Dowiedział się wielu pożytecznych rzeczy. Liderem u Zielonych jest Wincenty – to on jest pomysłodawcą udogodnień, które mają na wyspie. Marcin wie też, kto jest nominowany do eliminacji. Opowiada o obiedzie, o spaghetti, frytkach, kurczakach, sałatkach, winie. Pozostali zazdroszczą mu.

Nad wyspą Tengah tęcza. Kasia też przywiozła z wyprawy jedzenie. Zieloni cieszą się z posiłku, ponieważ deszcz zalał im ognisko. Jedząc krewetki, Witold pyta Kasię o romans z Marcinem. Dziewczyna jest oburzona. Mówi, że pojechała na przeszpiegi, a nie by romansować. Chwali się, iż zdobyła mnóstwo informacji o Żółtych. Po chwili opowiada, że przeciwnicy nic nie mają, nie budują, zbierają tylko muszelki. Pochwaliła się za to Marcinowi, że u Zielonych jest wszystko, nawet sztućce i chochelki, a chłopcy łowią ogromne ryby. Kasia stwierdza, że Marcin to porządny chłopak. Reszta jej dogryza, najbardziej Witold. Pytają, czy Marcin jest z dobrej rodziny. Witold nuci romantyczne piosenki, dodaje, że na miejscu Marcina by skorzystał, nie dodaje tylko z czego.

U Żółtych znowu wybucha kłótnia. Tym razem zaczyna się od ubrań Marcina, których pozostali uczestnicy nie schowali przed deszczem. Gdy chłopak wrócił ze spotkania z Kasią, wszystko było już mokre. Kuba ma pretensje, że nikt oprócz niego nie myśli o chowaniu rzeczy pod dach. Magda jest oburzona – uważa, iż ona pamięta o chowaniu ubrań. Przyznaje, że czuje się winna, ponieważ zawodnicy zapomnieli o ubraniach Marcina. Magda chce wracać do domu. Marcin mówi, żeby nikogo nie szantażowała – jeśli chce, niech wraca, będzie mniej kłopotów. Chłopak dodaje przy pozostałych, że Magda jest bardzo konfliktowa. Nie wie, że dziewczyna stoi tuż za nim. Wybucha kolejna awantura. Tym razem Magda oskarża Marcina o obgadywanie jej za plecami.

Poprzedni artykułNastępny artykuł