Pranki

„Crossballs”: zgnoić eksperta

W USA powstał nowy program pod tytułem „Crossballs”. Do reality shows zaprasza się eksperta, aby wziął udział w poważnej dyskusji. Rozmowa okazuje się… publicznym upokorzeniem w duchu najgłupszych reality shows. Prawdziwy ekspert konfrontowany jest z komikami, którzy udają dyskutantów, by gościa upokorzyć, najczęściej przez sprowadzenie jego poglądów do kwestii wydalania lub rozmnażania. Tak jak prawdziwe programy publicystyczne, debata w „Crossballs” przerywana jest materiałem filmowym zawierającym rzekomy reportaż, np. wywiad z instruktorem „agresywnej miejskiej jazdy samochodem”.

O programie było głośno, zanim ktokolwiek go obejrzał (premiera show miała miejsce w tym tygodniu). Cały sens realizacji „Crossballs” polegał na zaskakiwaniu zaproszonych gości – dlatego producenci musieli nakręcić całoroczny cykl, zanim pierwszy odcinek (który ironicznie ma być poświęcony „dyskusji” o tym, czy reality show posuwają się za daleko) pojawi się na antenie. Na razie treść „Crossballs” znana jest tylko z relacji nabranych ekspertów, którzy przyjęli zaproszenie do dyskusji. Powiedziano im, że wezmą udział w nowym programie o roboczym tytule „The Debate Show”. Konserwatywny działacz Jim March został zaproszony do rozmowy na temat drugiej poprawki do konstytucji USA gwarantującej prawo do noszenia broni. Jego „oponentem” okazał się satyryk sugerujący, że poglądy Marcha wynikają tylko z zahamowań seksualnych, i nakłaniający go do używania pompki do powiększania penisa. Formuła programu polega więc na zapraszaniu ekspertów lub polityków do debaty na temat, który rzekomo odpowiada ich zainteresowaniom. Okazuje się jednak, że jest to debata na temat taki jak: „Czy moda to tylko gejowski spisek?” albo „Czy opłaca się wystrzeliwać imigrantów w kosmos?”. Tylko nieliczni przejrzeli intencje organizatorów przed podpisaniem umowy (np. ekspert od nowych technologii Lauren Weinstein, który wycofał się w porę). Ktoś może powiedzieć, że podpisywanie umów bez czytania nie świadczy dobrze o kompetencjach ekspertów, ale ilu z nas studiuje umowy o dzieło, zamiast pracowicie wpisywać w odpowiednie rubryczki NIP, PESEL i urząd skarbowy? Rzadko robią to jak widać medialni eksperci.

Koncepcja programu pokazuje, jak nośnym tematem jest dziś upokorzenie. Przecież „Idola” nie ogląda się dla występów wokalnych, tylko po to, by zobaczyć, jak jurorzy znęcają się nad uczestnikami. W teleturnieju „Najsłabsze ogniwo” też nie chodzi o zdobywanie wiedzy czy sportową rywalizację, tylko o psychiczne dręczenie graczy przez prowadzącą. Dotąd w telewizji upokarzano ludzi, którzy wiedzieli, w jakim wystąpią reality show, do jakiego teleturnieju się zgłaszają, jakich dyskutantów mogą spotkać. Byli to zwyczajni ludzie, którzy liczyli na zdobycie sławy pozwalające dalej już żyć zawodowo z bycia znanym. Amerykański program to logiczny krok – lepiej będzie się sprzedawać program, w którym przed kamerami upokarzać się będzie podstępnie zwabione znane postaci. „Crossballs” to nie jest jednak tylko nowy program satyryczny. Socjolodzy od dawna lamentują nad upadkiem publicznej debaty i wynikającym z tego kryzysem społeczeństwa obywatelskiego. Jeszcze 30-40 lat temu w zachodnich demokracjach naprawdę wiele zależało od tego, jakie pomysły na gospodarkę czy politykę w otwartej debacie przedstawiać będą kandydaci. Dziś decydują kolory krawatów i kroje marynarek. „Crossballs”, w którym ośmiesza się samą myśl o poważnym dyskutowaniu na ważny temat, może być ostatnim gwoździem do trumny takiej debaty.

[Wojciech Orliński, Gazeta.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł