Reality game shows

Trwa „Wielki Grat”

Pięcioro śmiałków prawie dwa tygodnie temu zamieszkało w starym Trabancie. Wytrwale siedzą w Wielkim Gracie. Po tygodniu schudli razem kilka kilogramów. Teraz znów przybierają na wadze.

-I znów zaczyna się nam robić ciasno – śmieją się trabantowicze. Po wprowadzeniu zakazu rozmów z ludźmi zza barierki nie wiedzą już nawet, co dzieje się na świecie. Szary Trabant stanął przy warszawskim centrum handlowo-rozrywkowym przy ul. Ostrobramskiej. 8 lipca o godz. 17.15 wsiadło do niego pięć osób wybranych przez radio WAWa, organizatora zabawy. Obok Trabanta stanął lśniący nowością Renault Megane coupe. To nagroda dla osoby, która wytrzyma w „mydelniczce” najdłużej. Trabanta i nagrodę oddzielono od reszty świata barierką, przy której stanęli ochroniarze.

Ułożyli sobie życie
Tekturowe drzwiczki zamknęły się za sekretarką (pseudonim Gonia), studentką (pseudonim Malutka), wojskowym kapitanem (pseudonim Kapitan), właścicielem sklepu (pseudonim Podrywacz) i jubilerem (pseudonim Złotko). Przed wejściem wylosowano miejsca w wozie. Kobietom los przydzielił przednie fotele. Panowie ścieśnili się na tylnej kanapie. Szybko rozłożyli przednie fotele, przez co zwiększyła się im przestrzeń życiowa. Auto, jak na Trabanta przystało, nie ma klimatyzacji. Dla poprawy atmosfery pracują dwa wentylatory biurowe. – Mimo że dopiero poznaliśmy się, już doszliśmy do porozumienia – mówi „Kapitan”. – Ustaliliśmy, że co jakiś czas będziemy się zamieniać na miejsca zgodnie ze wskazówkami zegara. Wychodzimy jednymi drzwiami, wchodzimy drugimi. – To nam bardzo ułatwiło życie w tej ciasnocie – dodaje „Gonia”.

Przykręcili im śrubę
Regulamin był twardy. Do środka mogli zabrać tylko koce i poduszki. Żadnych odbiorników radiowych, odtwarzaczy, książek, gier, długopisów, telefonów komórkowych. Tak zaczęło się wspólne koczowanie. – Na początku dużo rozmawialiśmy. Mówiliśmy o sobie i o bliskich – relacjonuje „Podrywacz”. – Przez pierwszy tydzień mogliśmy także rozmawiać z ludźmi zza barierki. W niedzielę wprowadzono zakaz rozmów z postronnymi, a nawet nie możemy wykonywać żadnych gestów. Po wprowadzeniu zakazu rozmów nie wiedzą już nawet, co się dzieje na świecie. Nie mogą oglądać telewizji. – Jedynie mamy do wyboru filmy na kasetach wideo – żali się „Malutka”. – Wspólnie, bez sprzeczek, decydujemy, jaki film obejrzymy. Po kolejnym dniu wpadli na pomysł napisania piosenki, która opowie o ich przygodzie w Trabancie. Tym bardziej że wśród nich jest muzykujący jubiler. – Co z tego, że ułożymy parę zwrotek, czy melodię, jak nie mamy czym zapisać nut i słów – mówi „Złotko”. – Ale po wszystkim obiecaliśmy sobie, że spotkamy się w jakimś fajnym miejscu i wtedy zrodzi się piosenka.

10 minut to kupa czasu

W ciągu doby mają trzy posiłki: śniadanie o 9:30, obiad o 15:30 i kolację o 19:30. Posiłki dostarczane są z pizzerii. Twardziele z Trabanta narzekają na monotonny jadłospis. – Nasze żołądki nie były przystosowane do takiego jedzenia – mówi „Gonia”. – Pierwsze posiłki długo zalegały nam w brzuchu. Brakuje nam nabiału, mleka i owoców. – Picie jest na każde zawołanie. Choć nie zawsze jest wybór – dodaje „Kapitan”. – Dostajemy też raz dziennie tabletkę z witaminami. Na toaletę i potrzeby czysto ludzkie przewidziano kilka przerw. O godzinie 8:30 i 20:30 są przerwy długie, bo trwające aż 10 minut. – Myjemy się wtedy. Jest to trudne, bo mamy do dyspozycji tylko umywalkę. Tylko „Malutka” ma szansę, by wskoczyć do umywalki i umyć się prosto pod kranem – śmieje się „Podrywacz”. – Przy okazji zmieniamy też bieliznę. Jedni wzięli jej spory zapas, inni piorą na bieżąco – dodaje. – Wbrew pozorom, te 10 minut to kupa czasu – mówi „Gonia”. – W domu w łazience przybywałam dziennie 40 minut. Teraz boję się, że po powrocie mąż mi ograniczy czas łazienkowy do 10 minut.

Byle do świąt
Co 3 godziny trabanciarze mają przerwy 5-minutowe. Wtedy wybiegają z zegarkiem w ręku rozruszać kości. Według lekarzy są w dobrej kondycji. Dbają o sprawność fizyczną, robiąc pompki, przebieżki i masując wzajemnie zwiotczałe mięśnie. Zapowiadają długi pobyt w Wielkim Gracie. – Hirek Wrona (który był jednym z gości specjalnych Trabanta) pojechał do Turcji po kożuchy dla nas – żartuje „Złotko”. – A tu obok rośnie choinka. Na Boże Narodzenie przystroimy ją bombkami i będzie fajnie.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł