Big Brother

Losy Grzegorza Mielca i Karoliny Pachniewicz

Karolina i Grzegorz poznali się w Domu Wielkiego Brata. Połączyło ich uczucie. Gdy Grzegorz opuścił Dom, Karolina wyszła razem z nim – następnego dnia. Parę zakochanych grają również w filmie Jerzego Gruzy „Gulczas, a jak myślisz?”. A jak naprawdę wygląda dzisiaj ich życie prywatne? Czy ich sympatia przetrwała?

Karolina Pachniewicz
-Lat 21, uczestniczka pierwszej polskiej edycji programu „Big Brother”
-Zodiakalny Baran
-Pochodzi z Olsztyna
-Studiuje turystykę
-W III klasie liceum plastycznego pojechała do USA, gdzie zdała maturę
-Wolna, czeka na wielką miłość
-Jedynaczka
-Mama prowadzi własny sklep z upominkami, tata jest technologiem żywienia

-Podobno Twój związek z Grzesiem Mielcem był tylko na użytek mediów. Czy to prawda?
-Nie! Zbliżyliśmy się do siebie w programie „Big Brother”, a po wyjściu spotykaliśmy się jeszcze przez kilka tygodni. Później nasze drogi się rozeszły: Grzesiek wrócił do Domu w Zielonej Górze, a ja do swojego w Olsztynie. Teraz jest dla mnie tylko dobrym kolegą. Męczy mnie już to, że stale łączy się nas z Grześkiem. Myślę, że osobno też jesteśmy ciekawymi ludźmi.

-A czy znalazłaś już nową miłość?
-Nie, chociaż bym bardzo chciała. Ale postawiłam sobie, a jednocześnie przyszłemu partnerowi, wysoką poprzeczkę. Powinien być inteligentny, ambitny, pracowity, mieć podobne do mojego poczucie humoru…

-No i pewnie powinien być przystojny?
-Jestem wzrokowcem i estetką. Wygląd zewnętrzny ma dla mnie znaczenie. Ale na pewno nie będę szukała na siłę ani też bardzo się spieszyła. Mam dopiero 21 lat!

-Po programie przybyło Ci adoratorów?
-Wręcz przeciwnie. Kiedyś chłopcy podchodzili do mnie na imprezach, zapraszali do tańca, prosili o numer telefonu. Teraz raczej mnie nie zaczepiają. Mam wrażenie, że uważają mnie za zarozumiałą, niedostępną gwiazdę. W efekcie teraz to ja muszę robić ten pierwszy krok.

-A lubisz i umiesz uwodzić?
-Jestem osobą otwartą. Potrafię podejść, przedstawić się, zagadać. To dla mnie żaden problem!

-Ostatnio ścięłaś włosy, zrobiłaś sobie jasne pasemka. To znak, że czas zerwać z przeszłością?
-W Domu Wielkiego Brata miałam włosy w kolorze kruczoczarnym. Ale mój naturalny kolor to jasny blond. Po zakończeniu programu nie mogłam zmieniać fryzury, żeby ludzie bez problemu mnie rozpoznawali. Także w filmie „Gulczas, a jak myślisz?” miałam być czarnowłosą Karoliną z „Big Brothera”. Minęło jednak kilka miesięcy i postanowiłam wrócić do naturalnego koloru.

-Dodajmy, że bardzo schudłaś…

-I z nową wagą czuję się wspaniale! W Domu Wielkiego Brata przytyłam 10 kilo – byłam z tego powodu strasznie nieszczęśliwa, chodziłam smętna, przygarbiona. Długo nie mogłam schudnąć. Po zakończeniu zdjęć do filmu wzięłam się jednak za siebie: przestałam chodzić na imprezy, ćwiczyłam w Domu na steperze, chodziłam na długie spacery i liczyłam kalorie. Zależy mi na tym, żeby przestano kojarzyć mnie z zaokrągloną, słodką idiotką, na jaką wykreowano mnie w programie „Big Brother”. Szkoda, że nie pokazano tego, jak rysuję i maluję, nie dano mi okazji konwersowania w językach niemieckim i angielskim, które bardzo dobrze znam. Pod tym względem program mnie zawiódł.

-Po wyjściu z Domu Wielkiego Brata trudno Ci było wrócić do normalnego życia?
-Przez kilka tygodni ludzie zatrzymywali mnie na ulicy, dzwonili do Domu, dostawałam codziennie mnóstwo listów. Nie mogłam spokojnie zrobić zakupów w Domu towarowym. Było to bardzo miłe, ale potem zaczęło mnie męczyć. Postanowiłam odsunąć się od świata show-biznesu, wyciszyć, zastanowić nad przyszłością, nadrobić zaległości na uczelni…

-Straciłaś ochotę na bycie gwiazdą?!
-Nigdy o tym nie marzyłam. Po prostu, kiedy śledziłam niemiecką edycję „Big Brothera”, spodobała mi się i postanowiłam, że jeśli taki program będzie w Polsce zgłoszę się do castingu. I nie żałuję. Udział w „Big Brotherze” to przygoda, którą będę wspominała do końca życia.

-A pieniądze? Miałaś ich kiedyś tyle, ile po tym programie?
-Nie było ich aż tak wiele. A te, które były, bezmyślnie wydawałam, na przykład na ciuchy. Nie dostałam propozycji, która ustawiłaby mnie na całe życie. Pieniądze, które dostałam za udział w filmie „Gulczas, a jak myślisz?”, postanowiłam wydawać rozsądniej. Może odłożę je na jakiś samochód…

-A jak wrażenia po filmie? Podobałaś się sobie na ekranie?
-Wiem, że wiele rzeczy mogłabym zrobić lepiej, ale jestem aktorką amatorką. A poza tym czasem kręciliśmy w ekstremalnych warunkach, na przykład w scenie na pomoście, przy temperaturze 10 stopni, ubrana byłam w podkoszulkę z krótkim rękawkiem. Mimo to na planie świetnie się bawiłam. I nie miałam tremy. Każdy dzień różnił się tam od poprzedniego. A ja bardzo lubię zmiany. I dlatego ciągle mam problem ze znalezieniem życiowej drogi…

Grzegorz Mielec
-Lat 28, uczestnik pierwszej polskiej edycji programu „Big Brother”
-Zodiakalna Panna
-Pochodzi z Zielonej Góry
-Nie pracuje
-Dobrze tańczy, występował kiedyś w brazylijskich dyskotekach
-wielbia podróże, dzięki nim płynnie mówi po niemiecku, angielsku, włosku, hiszpańsku i portugalsku
-Kawaler, ma trzech braci

-Nie jesteś już chłopakiem Karoliny. To naprawdę koniec miłości, czy tylko mały kryzys?
-Naprawdę koniec! W Domu Wielkiego Brata i ja, i Karola fajnie się bawiliśmy. Była szansa, żeby po wyjściu poznać się lepiej, zbudować silny związek. Nie udało się, związek się rozpadł. Karolina postanowiła zająć się studiami, a ja, obieżyświat, zacząłem znowu myśleć o podróżach. Zamierzałem grudzień spędzić w ciepłych krajach, ale promocja filmu „Gulczas, a jak myślisz?” zmieniła moje plany. Na razie będę więc jeździł po Polsce i na pewno nieraz spotkam się z Karoliną, którą prywatnie nadal bardzo lubię.

-Znalazłeś już nową miłość?
-Związku „na śmierć i życie” jeszcze nie znalazłem, ale mam sympatię Sandrę. Jest Brazylijką, ale poznaliśmy się w Niemczech, gdzie pracuje w zespole tanecznym. Kiedyś chodziliśmy ze sobą trzy lata. I czas pokazał, że stara miłość nie rdzewieje. Teraz Sandra wyjechała do Brazylii, ale ciągle do siebie dzwonimy. Przy niej czuję się bezpieczny. Odkąd wyszedłem z Domu Wielkiego Brata, nie wiem, czy jakaś dziewczyna jest dla mnie miła, bo wpadłem jej w oko, czy chce pokazywać się ze mną w gazetach. A w Brazylii wciąż jestem osobą nieznaną.

-Karolina ma teraz inny problem – chce zupełnie odciąć się od historii z Tobą!
-Mnie ta historia nie przeszkadza. Chociaż na początku bardzo mnie męczyły komentarze. Na ulicy podchodzili do mnie zupełnie obcy ludzie i bez ogródek pytali o najbardziej intymne sprawy. Dziwiło mnie, że tak wiele osób interesuje się sprawą tak prozaiczną, jak związek chłopaka z dziewczyną. Potem jednak przyzwyczaiłem się.

-Karolina mówi, że odkąd jest popularna, ma mniej adoratorów. Masz ten sam problem?
-Nigdy nie miałem problemów z dziewczynami, teraz odczuwam jednak znacznie większe zainteresowanie moją osobą. Ale zdecydowana większość moich wielbicielek ma po 13, 14 lat.

-Po wyjściu z Domu Wielkiego Brata udało Ci się wrócić do dawnego życia?
-Niezupełnie. Mam kontrakt z TVN-em, promocję filmu „Gulczas, a jak myślisz?”. Od prawie roku nie byłem więc na żadnym fajnym prywatnym wyjeździe, które kiedyś były dla mnie czymś naturalnym. I trochę mi tego brakuje. Ale w zamian czekają mnie zupełnie nowe doświadczenia, może także nowe wyzwania? Marzy mi się, by odwiedzić z kamerą różne ciekawe miejsca na całym świecie.

-Jerzy Gruza, reżyser filmu „Gulczas, a jak myślisz?”, mówił, że jesteś trochę niezdyscyplinowany!
-Miałem nieco problemów, bo czasami nie wiedziałem o zmianach w realizacji. I bywało, że przygotowałem się do sceny z Januszem Rewińskim, a potem okazywało się, że trzeba kręcić ujęcie ze mną i z Gosią. A tej sceny nie zdążyłem się jeszcze nauczyć… Ale bardzo chciałem wypaść jak najlepiej. I chyba nie było tak źle – wcale nie miałem więcej dubli niż Radosław Pazura. Ale dużo mi jeszcze brakuje do tego, żeby być zawodowym aktorem…

-I pozostajesz wierny pasji podróżniczej?
-Chcę nadal poznawać świat. Kiedy byłem mały, zaczytywałem się w książkach podróżniczych. Marzyłem, by kiedyś poznać miejsca, które mnie zafascynowały. Gdy nadarzyła się okazja, z 20 dolarami w kieszeni spakowałem plecak i razem z koleżanką autostopem przemierzyłem całe Niemcy, Francję, Italię. Spaliśmy czasem na plaży, pod gołym niebem… Było super, nabrałem ochoty na dłuższy wyjazd, zwolniłem się z pracy. Podoba mi się takie życie. Nie tęsknię za krajem, bardziej brakuje mi rodziny. Ale jestem wolnym strzelcem, który lubi swobodę….

-Jerzy Gruza w styczniu rozpoczyna zdjęcia do drugiej części filmu „Gulczas, a jak myślisz?”. To dla Ciebie dobra wiadomość?
-W tym czasie będzie karnawał w Rio. A od lat marzę, by brać w nim udział. Ale jeśli pan Gruza zaprosi mnie do udziału w filmie, to dla mnie najważniejsze. Spotkam się przecież z przyjaciółmi z „Big Brothera” i przeżyję kolejną wielką przygodę!

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł