Big Brother 2

Sprawa Irka Grzegorczyka: bezkarna TVN

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji we wczorajszym spotkaniu z przedstawicielami TVN, nie znalazła podstaw prawnych do jakiejkolwiek interwencji w sprawie Irka, który po wyjściu z Domu „Big Brother” trafił do szpitala psychiatrycznego.

-Po konsultacji z prawnikami rada uznała, że nie może interweniować, ponieważ sytuacja nie dotyczyła rzeczywistości ekranowej, a jedynie kulis, czyli tego, co nie zostało wyemitowane i przedstawione odbiorcom w audycji – powiedziała PAP Joanna Stempień, rzeczniczka szefa Rady. Przedstawiciele TVN, w tym prezes Piotr Walter i dyrektor programowy Edward Miszczak przekonywali we wtorek członków Rady, że informacje na temat całego zdarzenia były przejaskrawione.

Twierdzili, że podczas programu nie doszło – jak sugerowali dziennikarze – do użycia siły, bądź agresywnego zachowania ze strony Irka. Według reakcji kierownictwa TVN, były mieszkaniec Domu Wielkiego Brata był jedynie smutny. Wyjaśnienia TVN usatysfakcjonowały członków Rady, ponieważ nie zdecydowali się oni ani na przyznanie kary telewizji, ani też na wydanie żadnego krytycznego stanowiska czy oświadczenia. – Rada ponawia jedynie swoje poprzednie krytyczne stanowisko w sprawie programów tego typu – powiedziała PAP Stempień.

Artykuł pochodzi z poniedziałkowego wydania Super Expressu
Wczoraj niespodziewanie Irek pojawił się w programie „Big Brother”. Nie usłyszeliśmy jednak prawdy o tym, co działo się z nim przez cały miniony tydzień. W piątek Irek Grzegorczyk opuścił szpital psychiatryczny w podwarszawskich Tworkach, do którego trafił we wtorek po załamaniu nerwowym, jakie przeżył w Domu Wielkiego Brata.

Rozmowa z Irkiem
Ustaliliśmy, że przyjechała po niego żona Ewa i pracownik TVN. Nie udało nam się dowiedzieć dokąd go zawieziono. Od Andrzeja Sołtysika, rzecznika TVN, uzyskaliśmy jedynie informację, że Irek wystąpi w niedzielnym programie. Gdy prosiliśmy o możliwość porozmawiania z Irkiem albo z kimś z rodziny, odmówiono nam. – Irek wystąpi w programie – powiedział nam wczoraj rano Andrzej Sołtysik.

Nic na żywo
I wystąpił, ale nie w programie „na żywo”. Wszystkie sceny z nim zostały nagrane wcześniej. Irek był w ciemnych okularach. Jego włosy były wygolone w gwiazdę. Najpierw w wyjątkowo dobrym humorze pozdrowił mieszkańców Domu Wielkiego Brata. – Jestem na wolności! – krzyczał. Potem pokazano wywiad, którego udzielił. – Troszeczkę namieszałem i musiałem poddać się egzekucji – powiedział Irek w wywiadzie z Andrzejem Sołtysikiem.

Tylko fragmenty
Odpowiedzi na część pytań, między innymi na to, czy Irek ma pretensje do Wielkiego Brata, w ogóle nie usłyszeliśmy z ust Irka. Jego głos był wyciszony, a mówił Andrzej Sołtysik. Materiał nie był pokazany w całości. Widać było, że składał się z kilku „pozlepianych” ze sobą fragmentów. Nie doczekaliśmy się też wypowiedzi rodziny Irka. Ani jego żona, ani rodzice nie pojawili się w programie. TVN nie poinformowała swoich widzów, że przez miniony tydzień Irek przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Kilkakrotnie w programie zarzucono prasie podawanie mylnych informacji. Tymczasem jedynym konkretem była fryzura Irka – nie potwierdziły się nasze informacje, że go ogolono. Innych nieścisłości w naszych tekstach nie znaleziono.

Telewidzowie mają prawo do prawdy
Mówi Wiesław Godzic, medioznawca, filmoznawca, autor książki „Podglądanie Wielkiego Brata”. – TVN próbuje wybrnąć i trochę mu się to udaje. Trzeba zadać sobie pytanie, czy pokazanie taśm, gdzie Irek zachowuje się nieobyczajnie nie przysporzy mu złej sławy. Mamy prawo wierzyć, że to, co zobaczyliśmy wczoraj, nie było manipulacją. Nieszczęście mediów polega na tym, że słyszymy tylko jeden głos, a my chcemy poznać prawdę. Możemy jako telewidzowie domagać się rozmowy „na żywo” z Irkiem, a jeśli on nie pokaże się za tydzień, to może oznaczać, że dzieje się coś złego. W żadnej edycji na świecie nie zdarzyło się, by któryś z mieszkańców przeżył tak duże załamanie nerwowe. Możemy żądać wytłumaczenia od psychologów. Na grupach dyskusyjnych internauci żądają rozmowy z Irkiem. Czy TVN to zapewni? Musimy jeszcze trochę poczekać.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł