Widzowie i internauci krytykują pokazany w programie „Projekt Lady 2” eksperyment, w którym studenci jednej z prywatnych uczelni oceniali w ankietach wizerunek uczestniczek. – Celowe działanie, mające od początku na celu wprowadzenie mnie w błąd, by później manipulując przekaz podnieść oglądalność programu grając na emocjach – opisuje Michał Przymusiński, wykładowca uczestniczący w eksperymencie. – Mamy zgodę na wykorzystanie wizerunku – odpowiada producent.
W programie TVN „Projekt Lady 2” Małgorzata Rozenek-Majdan nadzoruje postępy nad nauczaniem uczestniczących w show dziewczyn zasad dobrego wychowania. W wyemitowanym tydzień temu czwartym odcinku show pokazano coaching przeprowadzony przez Tatianę Mindewicz-Puacz, która występuje w programie w roli mentorki. – Będziemy pracowały na podstawie pewnego eksperymentu, który pozwoliłam sobie zrobić, prosząc o pomoc znajomego profesora i jego studentów. Obejrzymy sobie fragment tego eksperymentu – powiedziała do zebranych przy stole uczestniczek.
W filmie wyświetlonym dziewczynom wystąpił Michał Przymusiński, podpisany jako „pełnomocnik rektora ds. marketingu i promocji Collegium Civitas”. – Dzisiaj na zajęciach wypełnimy test. Zobaczycie 13 zdjęć waszych rówieśniczek. Poproszę was o napisanie w kilku słowach jakie macie pierwsze wrażenia, kiedy widzicie ich wizerunek. Pamiętajcie, to jest tylko wizerunek, nie oceniacie osoby. Tylko wasza szczera opinia spowoduje, że te osoby będą mogły wyciągnąć jakieś wnioski, pomoże im to pracować nad sobą – poinformował swoich studentów wykładowca , po czym rozdał ankiety.
W kolejnej części odcinka wskazane przez Tatianę Mindewicz-Puacz uczestniczki musiały odczytać opinie na swój temat oraz zmierzyć się z tą oceną. W większości były to komentarze negatywne, a niektóre – wulgarne: „Pokazuje, że wszystko ma w dupie”, „Hej dupeczko, daj numer do siebie, zabawimy się tak, że będziesz chciała więcej i więcej”, „Ubiór a’la szybki dostęp”, „Towar wielokrotnie macany staje się nieatrakcyjny”, „Wygląda jak pani lekkich obyczajów”, „Pracuje jako striptizerka”. Mentorka rozmawiała z uczestniczkami na temat tej krytyki i starała się przekazać, że wizerunek nie jest ważny przy ocenianiu wartości człowieka.
Po emisji odcinka na temat eksperymentu wypowiedziały się władze uczelni Collegium Civitas. – Informujemy, że współpraca z programem była osobistą decyzją wykładowcy, która nie mieści się w formule misji Collegium Civitas – czytamy w oświadczeniu. – Od kilku miesięcy p. Michał Przymusiński nie współpracuje już w roli stałego pracownika uczelni. Należy wspomnieć o tym, że nasi socjologowie od lat realizują wiele profesjonalnych badań dotyczących problemu rasizmu, mowy wrogości i mowy nienawiści, a sama uczelnia wspiera wiele akcji i kampanii przeciw tym odrażającym zjawiskom w życiu publicznym. Osoby, które poczuły się urażone działaniami naszego pracownika przepraszamy i zapewniamy, że tego typu incydenty spotkają się zawsze ze zdecydowanym potępieniem naszego środowiska – poinformowano.
Głos zabrał również Michał Przymusiński, który – wbrew podanej w odcinku informacji – jest magistrem, a nie profesorem. Wykładowca wyjaśnił, że samo nagranie trwało około 20 minut i miało na celu wyłącznie zebranie ankiet. Uczestniczyła w nim ekipa techniczna, a podczas nagrania nie było mowy o publicznym wykorzystaniu ankiet, ani koncepcji programu czy jakiejkolwiek rozmowy nt. scenariusza programu. – Pragnę oświadczyć, że to co stało się tematem programu jest w całości kreacją jego autorów, która nie była ze mną uzgodniona w żaden sposób, i która jest sprzeczna z moim światopoglądem. Fakty są takie, że pojawiające się informacje nt. tego, że zostałem zaproszony do eksperymentu w programie nie są prawdą – napisał w oświadczeniu Michał Przymusiński. – Nie potwierdzam, że komentarze przeczytane przez prowadzących zostały zebrane podczas zdjęć z moim udziałem. Żadna z przeczytanych wypowiedzi nie była ze mną w żaden sposób konsultowana, ani jej wcześniej nie znałem. (…) Nie uważam, że nie popełniłem błędu, bo go popełniłem. Błędnie założyłem, że osoby proszące o pomoc robią to w dobrej wierze i w konstruktywnym celu. Teraz bez cienia wątpliwości wiem, że było to celowe działanie, mające od początku na celu wprowadzenie mnie w błąd, by później manipulując przekaz podnieść oglądalność programu grając na emocjach – dodał.
– W programie wykorzystano mój wizerunek niezgodnie z moją intencją i poglądami insynuując, że ja lub uczelnia mamy jakikolwiek związek z merytorycznym przekazem programu – napisał Przymusiński. Wykładowca Collegium Civitas dodał, że nie przyjaźni się z prowadzącą program i nie zna nikogo z osób odpowiedzialnych za „Projekt Lady”, nie uczestniczył w przygotowaniu scenariusza programu ani samych ankiet, nie miał też wpływu na to jak odcinek został przygotowany. – Nie miałem cienia wątpliwości, że ankiety są zbierane za zgodą i wiedzą osób ocenianych, ponieważ tak mi to zostało przedstawione. Nigdy nie przedstawiono mi koncepcji upublicznienia wyników ankiet na antenie w jakiejkolwiek postaci, decyzja o tym została podjęta bez mojej wiedzy. Powiedziano mi, że opinie te będą wyłącznie do wiadomości osób ocenianych i pomogą im w samodoskonaleniu i pracy nad wizerunkiem. Dlatego ankiety były anonimowe i przekazane od razu członkom ekipy. Ponieważ nie uczestniczyłem w pracy nad koncepcją programu ani scenariuszem, nie miałem wglądu do ankiet, a do ich wyników w żaden sposób nie odniosłem się w żadnej wypowiedzi – orzekł Przymusiński.
Stacja TVN została poproszona o komentarz do sprawy. – Wszystko, co ma miejsce w programie „Projekt Lady”, jest eksperymentem społecznym, który ma pomóc zmienić uczestniczkom swoje dotychczasowe życie. Osoby, które biorą w nim udział (mentorki, specjaliści, profesjonaliści w różnych dziedzinach), są dokładnie poinformowane o roli jaką spełniają. Wszystkie osoby podpisują również umowy bądź oświadczenia zawierające zgody na wykorzystanie ich wizerunków i wypowiedzi – mówi Grzegorz Piekarski, dyrektor zarządzający Golden Media Polska, producent wykonawczy programu „Projekt Lady 2”.
[Wirtualne Media]