Magda Gessler ma zapłacić siedem i pół tysiąca grzywny za zniesławienie w mediach Doliny Charlotty koło Słupska. Chodzi o sprawę z 2013 roku. Magda Gessler miała być źle potraktowana podczas odwiedzin w hotelu.
W 20013 roku Gessler, podczas nagrywania w Słupsku kulinarnego programu „Kuchenne rewolucje”, nocowała w Dolinie Charlotty. Nie otrzymała jednak pokoju, który zamówiła. W zamian zaproponowano jej apartament Carlosa Santany i zniżkę za pobyt.
Hotel pozwał celebrytkę za tekst w jednym z tygodników, w którym Gessler opisała pobyt w Dolinie Charlotty. Celebrytka poddała pod wątpliwość standard hotelu, doszło też do awantury o wysokość rachunku.
Dolina Charlotty pozwała w trybie karnym Magdę Gessler o pomówienie, naruszenie dobrego imienia Mirosława Wawrowskiego oraz używanie wulgarnych słów w stosunku do obsługi. Sąd Rejonowy w Słupsku badał sprawę ponad dwa lata. Proces na wniosek stron toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Podczas procesu strony wielokrotnie zapowiadały zawarcie ugody, ale nigdy do tego nie doszło.
Sąd Rejonowy w Słupsku ogłosił we wtorek wyrok w tej sprawie i ukarał celebrytkę grzywną w wysokości siedmiu i pół tysiąca złotych oraz pięcioma tysiącami nawiązki na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża za pomówienie w mediach hotelu, pracowników oraz spółki, która jest jego właścicielem. Dodatkowo restauratorka ma przeprosić menedżera Doliny Charlotty. Wtorkową decyzją sądu Wawrowski został uniewinniony ze wszystkich zarzutów, natomiast Gessler tylko z jednego.
Wyrok nie jest prawomocny, a uzasadnienie wyroku nie jest jawne.
Podczas ogłaszania wyroku Gessler była nieobecna. Na razie nie wiadomo, czy Gessler zaskarży rozstrzygnięcie sądu.
– Zdaję sobie sprawę, że ta pani będzie chciała się odwołać. Musi jednak sobie zdawać sprawę, że nie jest królową i nie może pomiatać ludźmi – mówi Wawrowski w rozmowie z trójmiejskim oddziałem „Gazety Wyborczej”.
[Radio Gdańsk]