Marcin Prokop krytycznie ocenia moment, gdy był jurorem w programie „Idol”. W programie „Magiel towarzyski” powiedział, że był to najgorszy moment jego obecności w telewizji.
W ostatnim odcinku programu „Magiel towarzyski”, prowadzonego przez Karolinę Korwin Piotrowską i Tomasza Kina, gośćmi byli Szymon Hołownia i Marcin Prokop.
Prokop i Hołownia opowiadali o swojej nowej książce zatytułowanej „Wszystko w porządku. Układamy sobie życie”, o postrzeganiu gwiazd telewizji, kryzysie panującym od kilku lat w telewizji, a nawet o spalonej tęczy.
Na stronie internetowej „Magla towarzyskiego” pojawił się też fragment, który nie został pokazany w telewizji. Prokop powiedział w nim o najgorszym momencie w swojej telewizyjnej karierze. Zdaniem dziennikarza największym błędem w mediach jest niedocenianie odbiorcy i założenie, że widz jest idiotą.
– Widz jest osobą, którą bardzo trudno oszukać – powiedział Prokop, nawiązując do czasów, gdy był jurorem w trzeciej edycji programu „Idol”.
– Chciałem sobie zbudować postać, którą nie byłem. Zapatrzyłem się na Wojewódzkiego i stwierdziłem, że będę bis komandosem, który będzie strzelał ludziom w tył głowy i roztrzaskiwał ich marzenia o wielkiej karierze i sławie. To nie było fajne – ocenił prowadzący „Mam Talent!”.
– To był najgorszy moment mojej obecności w telewizji – podsumował Prokop.
Dziennikarz dodał, że kiedy znowu zaczął mówić swoim językiem, to widzowie to kupili.
[Plejada]