Kuchenne rewolucje

„Kuchenne rewolucje” kosztują właścicieli restauracji 100 tysięcy złotych?

Magda Gessler | fot. TVN

Jeden z restauratorów, który twierdzi, że wziął udział w programie Magdy Gessler, na łamach tygodnika „Na żywo” anonimowo opowiedział o tym, jak wyglądają kulisy powstawania „Kuchennych Rewolucji”.

Magda Gessler | fot. TVN
Magda Gessler | fot. TVN

– Nim zawitała do mnie pani Gessler, musiałem w ciemno zgodzić się na wszystko. Na zmianę wyglądu i nazwy lokalu, instalację mnóstwa mikrofonów. Wiedziałem, że każde moje słowo może zostać wykorzystane przeciwko mnie. A nie mogę zabronić emisji programu – zdradził właściciel jednej z restauracji w rozmowie z „Na żywo”.

Na łamach tygodnika czytamy, że podobno osoby pracujące przy programie śmieją się, gdy słyszą umoralniające wykłady Gessler o tym, iż nie można pracować w jednym lokalu z byłą żoną i kochanką. – To hipokryzja, bo sama romansowała kiedyś z kelnerem – mówi jeden z pracowników.

Dalej rozmowa nabiera już dość sensacyjnego i mało wiarygodnego obrotu spraw. Właściciel zrewolucjonizowanej restauracji twierdzi między innymi, że przemiana lokalu nie trwa cztery dni, a…. dwa tygodnie. – Pani Magda czasem wpadała do nas tylko na 25 minut, a nie stała przy garnkach cały dzień. Czasem mówiła, że rozmawiamy prywatnie, a kamera była włączona – opowiada.

To jednak nie koniec rewelacji. Restaurator utrzymuje bowiem, że… to na właścicielu lokalu spoczywa odpowiedzialność za opłacenie ekipy „Kuchennych Rewolucji” oraz samej Magdy Gessler. – Gdy zgłosiłem swoją restaurację do „Kuchennych rewolucji”, dowiedziałem się, że muszę wpłacić na konto TVN 100 tys. zł. Wynagrodzenie pani Gessler to 38 tys zł. Reszta pieniędzy miała pokryć koszty metamorfozy lokalu – twierdzi.

A czy Wy dajecie wiarę słowom informatora tygodnika „Na żywo”? Czy może jednak uważacie, że wygłasza je urażony właściciel jednej z restauracji, w której rewolucja zakończyła się niepowodzeniem i spotkała się z kompletną dezaprobatą Magdy Gessler?

Poprzedni artykułNastępny artykuł