Trzeci odcinek „You Can Dance 7” za nami. Jak zwykle nie zabrakło wrażeń – na scenie wystąpili znakomici tancerze jak i uczestnicy, którzy chcieli się tylko pokazać – np. człowiek-karton.
Pierwszym tancerzem, który zaprezentował swoje umiejętności na scenie był Igor Leonik z Siedlec. Chłopak zaczynał przygodę z tańcem w zespole… cheerleaderek. Oceny jury były pozytywne – jedynie Michał Piróg czepiał się drobnych detali, ale chłopak otrzymał bilet na warsztaty taneczne.
Jak kolejny zaprezentował się Szymon Berus z Zabrza. Chłopak zatańczył do piosenki z… Reksia. Choć widownia bawiła się świetnie, to jednak Szymon nie przeszedł dalej.
Karolina Zielonka także nie otrzymała biletu, choć na scenie chętnie pokazywała swoje walory – piersi.
Następnie na scenę wkroczył Paweł Porwoł, który był już na castingu w poprzednim odcinku programu. Wtedy nie otrzymał biletu, ale teraz… otrzymał szansę. Jedynie Michał Piróg był na „nie”.
Zaraz później przed jurorami pojawił się Ireneusz Pogrzeski, czyli człowiek-karton. Mężczyzna odszedł co prawda bez biletu, ale za to w blasku sławy – został bowiem gwiazdą odcinka.
Po nim zatańczyła Martyna Andrzejczak. – Martyna, jak stoisz to jesteś nijaka, ale jak tańczysz to się przepoczwarzasz. To jest wspaniałe – skomentowała Rusin. – To jest zarąbista dziewczyna! Są pewne niedociągnięcia, ale po co o nich rozmawiać? – powiedział z kolei Michał Piróg. Martyna otrzymała bilet na warsztaty taneczne.
Niebawem przyszła kolej na Konrada Sołtysa i jego fokstrot. Nie był to najlepszy występ. Jury pożegnało Konrada słowami: – Idź i nie grzesz więcej.
Następnie na scenę wyszedł Michał Przybył, który dużo opowiadał o opiece nad młodszym bratem. – Masz delikatność w ruchach, ale nie przegiętą, tylko delikatną – skomentował Piróg. Michałowi udało się dostać bilet.
Jako kolejny wystąpił Erwin Stefaniuk. Chłopak opowiedział swoją historię życia: ma matkę alkoholiczkę, swojego ojca nie zna, a od 9 lat przebywa w placówkach wychowawczych. Na co dzień uczy się w szkole fryzjerskiej i tańczy. Po jego występie oceny jury były pozytywne, jednak – jak stwierdzili sędziowie – jego występ to za mało, aby dostać bilet. Za kulisami widzowie mieli okazję dowiedzieć się, że Erwin przyjechał, by udowodnić matce zastępczej swojej siostry, że nie jest zdemoralizowanym dzieckiem z domu dziecka. Kobieta zabrania mu spotkań z biologiczną siostrą.
Ostatnią uczestniczką była Sara Kukliński, która przyjechała z Berlina. I właśnie o nią pokłóciło się jury. – To był najlepszy występ w tym programie. Musisz dostać bilet – zachwycał się Agustin. Piróg był na „nie”, a Rusin domagała się dogrywki. Agustin uciął jednak dyskusję. – Ja jestem przewodniczącym, ja to biorę na siebie – powiedział i… wręczył dziewczynie bilet.
[Super Express]