Big Brother 4.1

Uczestnik „Big Brothera” ambasadorem Fabryki Przyjemności

Paweł Mańka | fot. Tomasz Kowalski

Paweł Mańka – uczestnik czwartej edycji „Big Brothera” przez dwa miesiące będzie podróżował po najbardziej egzotycznych zakątkach świata, robiąc zdjęcia, prowadząc bloga i częstując tubylców (od Francji po Bora-Bora) wyrobami E.Wedel.

Paweł Mańka | fot. Tomasz Kowalski
Paweł Mańka | fot. Tomasz Kowalski

W jaki sposób Mańka został Ambasadorem? – W pierwszym etapie trzeba było przygotować krótki filmik na YouTube, coś w rodzaju listu motywacyjnego. Ponieważ późno dowiedziałam się o konkursie, czasu było niewiele. W ostatniej chwili nagrałem prezentację i, jako jedna z 50 osób, zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Nie był to typowy casting, ani standardowa rozmowa zza biurka. Proces rekrutacyjny był innowacyjny i oryginalny. Uczestniczyliśmy w grach, zabawach, zarówno indywidualnie, jak i w grupie. Do kolejnego etapu wybrano już tylko 10 kandydatów i wtedy poczułem dreszczyk emocji. Okazało się, że spośród finałowego grona byłem najlepszy. (…) Wydaje mi się, że wpisałem się w jakiś kanon, który stworzyło sobie jury – opowiada Mańka.

– Ostatni etap rekrutacji wyglądał już zdecydowanie bardziej klasycznie. Spotkaliśmy się w fabryce E. Wedel w Warszawie, w sali historii. To piękne pomieszczenie, w którym znajdują się najróżniejsze pamiątki związane z firmą E. Wedel. Po jednej stronie suto zastawionego stołu siedziało jury, po drugiej kandydaci. Wybierający zadawali bardzo różnorodne, często prowokacyjne pytania. Myślę, że celem pytających było wyprowadzenie nas z równowagi. Jedno z takich pytań zadała pani Dorota Wellman, która była członkiem jury. Spytała, czy wolę krótkie czy długie formy wypowiedzi? Oczywiście, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że jest mi to obojętne. Mogę o danej rzeczy opowiadać zarówno 15 sekund, jak i 20 minut. Wówczas pani Wellman powiedziała: „Dobra, dawaj 15 sekund!” i przygotowała stoper w telefonie. Oczywiście, nie miałem żadnego urządzenia do pomiaru, ale dzięki „wewnętrznemu” zegarowi zajęło mi to 13 sekund – mówi były mieszkaniec Domu Wielkiego Brata.

Czym dokładnie będzie zajmował się uczestnik „Big Brothera 4.1”? – Wyjadę w dość długą podróż, odwiedzę egzotyczne, można powiedzieć, że nawet ezoteryczne miejsca świata. Będę pisał blog, robił zdjęcia oraz kręcił krótkie filmiki. Stworzę nowoczesny dziennik z mojej wyprawy. Najbardziej cieszę się z możliwości poznania przedstawicieli rdzennej ludności np. wysp Bora-Bora. Jednym z moich głównych zadań będzie również częstowanie mieszkańców produktami Wedla oraz sprawdzanie jak im smakują. Wyruszam prawdopodobnie na początku sierpnia. Sam jeszcze nie znam wszystkich szczegółów. Moja wyprawa będzie trwała 60 dni. (…) Będzie to trzymiesięczny kontrakt. Za każdy miesiąc będę dostawał 10 tysięcy złotych – zdradza Mańka.

I dodaje: – Miałem w życiu wiele ciekawych doświadczeń. Brałem udział w „Big Brotherze”, a ostatnio pani Senyszyn zaprosiła mnie do Brukseli. Ja tego nie nazywam szczęściem. Chodzi o to, że większość ludzi nie wykorzystuje szans i możliwości, które daje życie. Stałem się ambasadorem Wedla, nagrywając filmik. To nie jest szczęście, tylko po prostu wykorzystywanie szansy, którą otrzymałem od losu.

A jak Paweł Mańska wspomina swój udział w „Big Brotherze”? – Mieszkałem trzy tygodnie w Domu. Z tego okresu około tygodnia spędziłem w specjalnym zamkniętym pomieszczeniu. Byłem tam z dwoma innymi uczestnikami programu. Generalnie to były super przeżycia. Pierwsza moja większa styczność z kamerami i mediami. Dzięki uczestnictwu w programie zyskałem wiele ciekawych doświadczeń. Myślę również, że w tego typu programach zdecydowanie lepiej jest znajdować się po drugiej stronie muru, aniżeli biernie przyglądać się akcji przed ekranem telewizora.

[wiadomosci24.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł