Posłanka SLD Joanna Senyszyn w charakterystyczny dla siebie sposób skomentowała ostatnie działania Barotsza Arłukowicza – zwycięzcy drugiej edycji „Agenta”, który zasiada w parlamencie.
– Poseł Arłukowicz przeszedł do PO, aby wreszcie skończyć z gehenną „głosowania ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim w bardzo wielu dla Polski sprawach”. Tak właśnie tłumaczył wzruszony w blasku premiera Tuska i fleszy swoje odejście z klubu SLD – pisze posłanka na swoim blogu.
– Czy jest wreszcie szczęśliwy? Czy głosuje tak jak pragnie? Analiza pierwszych głosowań, które zaliczył w barwach klubu PO dowodzi, że jest niewolnikiem nowego pana, który głosuje ręka w rekę z PiS – zauważa Senyszyn.
– W dniach 11-13 maja 2011 r., podczas 92. posiedzenia Sejmu odbyło się 158 głosowań. Bartosz Arłukowicz, nieustraszony obrońca III RP przed nawrotem kaczyzmu, 124 razy głosował tak jak PiS (78,5 proc.). Najwyraźniej było mu mało, bo w głosowaniu nr 92 poparł prezesa Kaczyńskiego wbrew stanowisku swojego klubu. Jako pełnomocnik ds. wykluczonych, skompromitował się głosowaniem za odrzuceniem wniosku o uzupełnienie porządku dziennego o punkt obejmujący „Informację rządu na temat zwiększonych kosztów utrzymania oraz działań osłonowych dla najuboższych w związku z podwyżką stawek podatku od towarów i usług”. A może bał się, że to on musiałby taką informację przygotować. Gdyby była prawdziwa mógłby nie dostać pierwszego miejsca na sejmowej liście PO, a to właśnie jest jedyny priorytet – czytamy.
– Kłamliwe, ale dobrze brzmiące uzasadnienie odejścia z klubu SLD, by nie głosować razem z PiS, pękło jak bańka mydlana. Pierwszą kompromitację ma Arłukowicz za sobą. Ponieważ najtrudniejszy pierwszy krok, teraz pójdzie z górki – konkluduje Senyszyn.