Mam Talent! 3

Mam Talent! 3 – odcinek 3: najlepsze występy

Kabaret Tenor | Foto: TVN

Kuba Wojewódzki cytujący Biblię, Billy Eliot z McDonalda, rozmnożenie alkoholu i… człowiek doskonały – tak wyglądał trzeci odcinek kolejnej edycji programu Mam Talent!

Kabaret Tenor | fot. TVN
Kabaret Tenor | fot. TVN

„Czy ta żyzna poznańska gleba wyda utalentowany plon?” – pytał na początku programu Marcin Prokop. Wyjątkiem potwierdzającym regułę okazał się występ pierwszego uczestnika. Greg Love zrobił na komisji piorunujące wrażenie, głównie wizualne. „Dziś jest bardzo wyjątkowy wieczór dla mnie, ponieważ dziś jest wielki debiut mojego pierwszego, debiutanckiego singla” – zapowiedział swój występ Greg Love, a potem niestety zaczął śpiewać. Trzy jurorskie krzyżyki szybko zaświeciły purpurą. „Kto jest za tym, żeby ten wirus się rozpowszechnił?” – zapytał swoje koleżanki Kuba Wojewódzki. Agnieszka Chylińska i Małgosia Foremniak były zdecydowanie na „nie”. Kuba postanowił dać uczestnikowi szansę.

Ostudzić emocji z pewnością nie pomógł występ kolejnych uczestników. Na scenę wyszedł jeden z najbardziej kuszących zespołów tanecznych programu. Trudno było nie docenić walorów estetycznych Flexi. Zauważył je nawet krótkowzroczny Kuba Wojewódzki. „Z wyjątkiem facetów nie ma brzydkich osób w tym zespole” – powiedział juror, dodając kilka słów oceniających taneczne zdolności Flexi: „Lubię jak w tańcu hip-hopowym właściwie taniec zamienia się w taką zorganizowaną przestępczość, że jest energia, że jest nieobliczalność, że jest zadyma”. Zorganizowana drużyna Flexi zeszła ze sceny z szerokim uśmiechem na ustach, przedostając się do kolejnego etapu.

Jurorzy nie kryli zdziwienia, gdy na scenę wyszedł człowiek o dwóch twarzach. „Proszę pana, mężczyźni są z Marsa, kobiety są z Wenus, a pan jest skąd?” – zapytał jegomościa Kuba Wojewódzki. „Z Marsa i z Wenus jednocześnie” – odpowiedział pan Czesław i zaczął śpiewać: „Usta milczą, duszą śpiewa”. Jurorzy, mimo wyraźnego rozdwojenia osobowości u występującego tenora, zakwalifikowali go do kolejnego etapu. „Jest doskonale kompletny!” – powiedział Kuba Wojewódzki.

„Weszła kobiecość!” – tak na Rosyjską Rewię Imperium zareagowała Małgosia Foremniak. Niestety, reakcja po występie była diametralnie odmienna. „Robicie świetne wrażenie, ale jak nie tańczycie” – powiedział tuż po występie Kuba Wojewódzki. „To było okropne, strasznie tandetne, kicz w najczystszym wydaniu, nie kupuję tego” – dodał. Pozostałe członkinie jurorskiego trio również były na „nie”.

Komisja jurorów przecierała oczy ze zdumienia, widząc dziwnie ubranego mężczyznę, nie chodzącego do fryzjera i nie nadużywającego żelazka. Prezentując parodię komicznej iluzji, pan Sławomir Jenerowicz, który na co dzień zajmuje się terapią dzieci niepełnosprawnych, udowodnił, że talent posiada i to w uleczających, ożywczych i antystresowych ilościach. W zdobyciu głosów na „tak” pomogły mu trzy białe myszki, trzy kurze jaja i jeden kogut.

Jako kolejny wystąpił Piotr Szwarc, który udowodnił, że najlepsze scenariusze pisze… życie. Kryjąc się za kulisami poznańskiego teatru, Piotrek – tancerz samouk, pracujący na co dzień w McDonaldzie, wyznał prowadzącym, że dzisiaj zatańczy pierwszy raz przed publicznością. Gdy stremowany Piotrek wyszedł na scenę, jurorzy mieli ogromne wątpliwości co do jego występu. „Będą jaja chyba” – stwierdziła Agnieszka Chylińska tuż przed rozpoczęciem tanecznego show. Potem była już tylko cisza. „Piotr jesteś największym zaskoczeniem tego programu” – skomentowała zszokowana Agnieszka. Szwarcuś z McDonalda rozwiał wszelkie wątpliwości. Oto narodził się polski Billy Eliot. Dziewczyny były na „tak”. Kuba Wojewódzki obiecał Piotrkowi wysłać swoje „tak” osobiście SMS-em.

„Wydaje mi się, że umiem śpiewać” – zapowiedział swój występ Damian Skoczyk, a potem zasiadł za fortepianem i zaczął śpiewać piosenkę Eltona Johna I’m still standing. „Ten program właśnie takich ludzi jak ty potrzebuje. Brawo!” – skomentowała występ Damiana Małgosia Foremniak. „Skromny, dojrzały, fantastyczny, doskonały, znakomity” – to przymiotniki, którymi jurorzy obsypali czternastolatka. Kuba Wojewódzki podsumował: „Jesteś jak grzyb na ścianie, ciężko będzie ciebie usunąć!”.

„Widziałam Jezusa!” – powiedziała po występie The Gospel Time „nawrócona” Agnieszka Chylińska. „Jezus was kocha!” – krzyknął zza kurtyny Marcin Prokop. „Ciebie też, choć nie jest to łatwa miłość” – odpowiedział mu Szymon Hołownia, czekając na decyzję jurorów. Małgosi Foremniak gospelowy występ nie przypadł do gustu, a więc dalsze losy The Gospel Time ważyły się w rękach Kuby Wojewódzkiego. Publiczność skandowała „Kuba, Kuba!”, a juror przemówił do tłumu: „Jest taki fragment w Biblii, który dobrze puentuje tę sytuację, gdzie Szymon Słupnik mówi, spróbuję zacytować z pamięci: Jestem na TAK”.

Gdy na scenę wyszedł śpiewający ginekolog Michael Herbich, a następnie Amazonki i Atlanci oraz zakamuflowany performer w spódnicy, nie było już tak kolorowo.

Złą passę przełamał Tomasz Kabis – iluzjonista, który dokonał kolejnego cudu. Rozmnożenie butelek z alkoholem spodobało się nawet sceptycznie nastawionemu do iluzji Kubie Wojewódzkiemu. „Polski przemysł spirytusowy już wynajmuje snajpera bracie, żeby cię zlikwidować” – pogroził palcem juror. „Sam się sobie dziwię, ale jestem na tak” – powiedział.

Lekkie deja vu miało jury programu, gdy na scenę wyszła trzyosobowa trupa cyrkowa z małą, uśmiechniętą od ucha do ucha dziewczynką. Jurorzy rozpoznali w niej uczestniczkę z drugiej edycji. „Do dwóch razy sztuka, a więc nie zaszkodzi przyjść jeszcze raz” – mówili sobie akrobaci. Tym razem do akrobatycznego teamu dołączyła mama. Korolev Family rozpoczęli swój popisowy numer z trapezem. Akrobata spadł na scenę z dużej wysokości. Cała sala odetchnęła z ulgą, gdy uczestnik wstał na równe nogi. Jurorzy zgodzili się, aby Korolev Family wystąpili jeszcze raz. „Do dwóch razy sztuka” – powtarzali z pewnością w myślach akrobaci, schodząc szczęśliwi ze sceny po drugim, udanym występie i trzech pozytywnych, rozemocjonowanych głosach jurorów.

„Dzień dobry. Mam na imię Katarzyna, mam dwadzieścia lat i jestem z Pradeł” – przedstawiła się jurorom grzeczna Kasia. Gdy zaczęła śpiewać, niepozorny Kopciuszek zamienił się w prawdziwą Księżniczkę, której głosu może pozazdrościć nawet Agnieszka Chylińska. „Kasiu, coś niesamowitego!” – skomentowała jurorka. „Przychodzą tutaj różne dziewczyny, śpiewają gorzej, lepiej, ale najgorsze są te, które przychodzą z tzw. pawim piórkiem w tyłku, a to, co w tobie jest niesamowitego, to jest to, że przyszłaś taka skromna, taka absolutnie niepozorna i zrobiłaś coś takiego” – dodała. Kasia zeszła ze sceny ze łzami w oczach, ale były to łzy szczęścia, bo nikt z jurorów nie odważył się powiedzieć „nie”.

Akrobaci, iluzjoniści, nożownicy – jak nazwać duet, którego talentem jest sztyletowanie? Ich makabryczny występ zahipnotyzował jurorów, a całą salę przyprawił o gęsią skórkę. Gdy dorosły mężczyzna chowa się do pudełka po butach, które niedługo potem zostaje zadźgane mnóstwem noży, trudno pozostać obojętnym. Jeszcze trudniej, gdy ten sam człowiek wychodzi z pudełka i… nic mu nie jest! To jest właśnie sztuka, za którą – zdaniem jurorów – należało się trzy razy „tak”.

„Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą” – śpiewała przed laty Karin Stanek. Występ gitarowo-wokalnego duetu Shyja zapowiadał się co najmniej ciekawie. Niestety, jurorzy negatywnie ocenili umiejętności wokalne żeńskiej części zespołu. Zainteresowali się natomiast nieśmiałym i lekko wycofanym Piotrkiem Lisieckim. Poprosili więc o dogrywkę – w konsekwencji chłopak przeszedł do kolejnego etapu. Kuba Wojewódzki, rozrzewniony wspomnieniami z odległej młodości, po raz pierwszy w historii programu poprosił o bis.

„Przed nami jeszcze kilka tygodni castingowych zmagań” – zapowiedział na koniec prowadzący Szymon Hołownia i zaprosił na kolejny odcinek widowiska, w którym zobaczymy relację z castingów w Katowicach.

[Plejada.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł