-Długo śpiewasz?
-Jak byłam mała, to śpiewałam przed lustrem do suszarki, ale tak naprawdę to dopiero od pół roku.
-To skąd pomysł na płytę?
-Montowaliśmy materiał do programu telewizyjnego, który prowadziłam. Obok było studio muzyczne, więc trochę się wygłupialiśmy. Coś tam zaśpiewałam i w pewnym momencie ktoś zapytał, czy nie chciałabym robić tego na poważnie.
-A nie boisz się, że ludzie bardziej niż na Twoją muzykę zwrócą uwagę na wygląd?
-Raczej nie, bo w promocji płyty nie skupiamy się na pokazywaniu mnie w samych seksownych ciuchach. Jestem kobietą i jak każda chcę dobrze wyglądać, ale bez przesady – jak gram koncert, to chcę, żeby mnie słuchali, a nie na mnie patrzyli. Nawet jeżeli ktoś widzi mnie tylko w kategoriach seksualnych, to mam nadzieję, że z czasem zauważy, że umiem też śpiewać.
-Wystąpiłaś w filmie „Legenda” Mariusza Pujszo, uczysz się w szkole Bogusława Lindy. Myślisz poważnie o aktorstwie?
-Zdecydowanie! Tak naprawdę to chciałabym być aktorką, a nie piosenkarką. Uświadomiłam to sobie, gdy podczas udziału w „Barze” miałam okazję występować w teatrze. Ale nie chcę od razu wskakiwać na afisz, uważam, że aktorstwa trzeba się uczyć powoli.
-Twoją inną pasją są samochody. Podobno jeździsz ekstremalnie, zaliczyłaś wypadki i dachowania na rajdach.
-Nie jestem kobietą, która prowadzi w kapeluszu i rękawiczkach. Jeżdżę szybko, lubię się ścigać i lubię adrenalinę, ale bez szaleństw – na autostradzie nie wciskam gazu do 200 km na godzinę. Poza tym za kilka tygodni będę mamą i nie wyobrażam sobie, żebym tak prowadziła z moim dzieckiem na tylnym siedzeniu. Raczej zmienię auto na rodzinny model i specjalnie z mniejszym silnikiem, żeby mnie nie korciło.
[Maciej Okraszewski, Metro.gazeta.pl]