Big Brother

To już koniec, panie Florek!

Pewnie nikt nie zwróciłby większej uwagi na protest rolników Samoobrony z Warmińsko – Mazurskiego, gdyby nie Sebastian Florek. Poseł Sojuszu przyszedł do protestujących rolników z wpiętym w klapę znaczkiem Samoobrony. Ale nie wzbudził entuzjazmu. „Zdejmij go, to nie 'Big Brother’. Załóż swoją partię, a nie pchaj się do nas. Nie chcemy takiego w Samoobronie!” – krzyczeli rolnicy do Florka. Mało brakowało, a zostałaby naruszona nietykalność cielesna pana posła.

Postawił i przegrał
Protesty rolnicze rozpoczęły się w czwartek, 18 sierpnia. W Bartoszycach rolnicy zablokowali drogę prowadzącą do polsko-rosyjskiego przejścia w Bezledach. Chłopi domagali się wyższych cen skupu zboża. W piątek pojawili się w Olsztynie. Weszli do gabinetu wojewody. Wojewody nie było. Atmosfera robiła się coraz bardziej nerwowa. W urzędzie pojawili się policjanci po cywilnemu. I wtem do protestujących dołączył wszędobylski poseł Florek. Do niedawna członek SLD, a obecnie poszukujący partii, która zechciałaby go przygarnąć. SLD go już nie chce, PSL również. Postawił więc na Samoobronę. I znów przegrał.

Wzbudza odrazę?
„Poseł Florek nie był, nie jest i nie będzie członkiem Samoobrony” – mówi Mieczysław Aszkiełowicz, lider partii na Warmii i Mazurach. „To było celowe działanie posła, aby zwrócić uwagę na siebie, a nie na protest rolników. Nasi członkowie nie dali się sprowokować” – dodaje. „Samoobrona to partia chłopska. Ja jestem rolnikiem i chciałbym ją wzmocnić swoją osobą. Na dzień dzisiejszy nie mam ambicji liderowania. Nie wiem, dlaczego wzbudzam taki strach” – dziwi się poseł Florek.

[Gazeta.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł