Postawił i przegrał
Protesty rolnicze rozpoczęły się w czwartek, 18 sierpnia. W Bartoszycach rolnicy zablokowali drogę prowadzącą do polsko-rosyjskiego przejścia w Bezledach. Chłopi domagali się wyższych cen skupu zboża. W piątek pojawili się w Olsztynie. Weszli do gabinetu wojewody. Wojewody nie było. Atmosfera robiła się coraz bardziej nerwowa. W urzędzie pojawili się policjanci po cywilnemu. I wtem do protestujących dołączył wszędobylski poseł Florek. Do niedawna członek SLD, a obecnie poszukujący partii, która zechciałaby go przygarnąć. SLD go już nie chce, PSL również. Postawił więc na Samoobronę. I znów przegrał.
Wzbudza odrazę?
„Poseł Florek nie był, nie jest i nie będzie członkiem Samoobrony” – mówi Mieczysław Aszkiełowicz, lider partii na Warmii i Mazurach. „To było celowe działanie posła, aby zwrócić uwagę na siebie, a nie na protest rolników. Nasi członkowie nie dali się sprowokować” – dodaje. „Samoobrona to partia chłopska. Ja jestem rolnikiem i chciałbym ją wzmocnić swoją osobą. Na dzień dzisiejszy nie mam ambicji liderowania. Nie wiem, dlaczego wzbudzam taki strach” – dziwi się poseł Florek.
[Gazeta.pl]