Wyprawa Robinson 2004

„Wyprawa Robinson” – odcinek 11

9 kobiet i 9 mężczyzn wyruszyło w daleką podróż, w nieznane. Wszyscy pochodzą z różnych regionów Polski, są przedstawicielami odmiennych zawodów, znajdują się w różnym wieku. Każdego z nich przywiodła ciekawość, chęć zobaczenia innego kawałka świata i pragnienie wygranej. Pozostawieni na malajskich wyspach, muszą zrobić wszystko, by przetrwać. 18 rozbitków, 55 dni, 100 tysięcy złotych i tylko jeden zwycięzca…

Dzień 22, 6 lipca 2004

Zieloni (zawodnicy z drużyny północnej) po wyjeździe Wincentego są całkowicie rozluźnieni. Śpią do późnych porannych godzin, nic nie budują, nie naprawiają. Zrobili sobie wakacje. Patrycja wraca do sportu. Ćwiczy mięśnie i zachęca resztę drużyny do odrobiny wysiłku. Prowadzi z nimi zajęcia fitness. Trochę ruchu nie zaszkodzi. Można poprawić kondycję fizyczną przed konkurencją, można się również ładnie opalić. Przecież nie wszyscy przyjechali tu, żeby wygrać za wszelką cenę. Chcą nacieszyć się wodą i słońcem, poleniuchować na plaży i zapomnieć o porażkach, kłótniach czy głodzie. Igor odchodzi na chwilę od grupy. Chłopcy słyszą jego krzyki. Nie mogą zrozumieć co się stało, biegną sprawdzić. Igor znalazł kozę. Usłyszał jej beczenie w buszu i teraz dumny prowadzi Pipę do obozowiska. Jest chuda, zraniona, trzeba ją nakarmić. O mleku postanawiają porozmawiać z nią później. Nadchodzi pora na kolejną konkurencję.

Konkurencja o nagrodę rzeczową

W kolejnej rywalizacji do wygrania są zakupy w supermarkecie. Wśród wielu pożądanych artykułów do wybrania jest coś, co będzie sprawdzianem wyspiarskich przyjaźni. Hubert prezentuje zawodnikom tor przeszkód. Dzisiaj bardzo przydadzą się umiejętności pływackie. Trzeba zejść lub zeskoczyć z podestu do wody, dopłynąć do drabinki, wejść na pięciometrowy maszt, przejść po wąskim ramieniu na środek masztu, zabrać drążek i wrócić z nim na podest. Zawodnicy z obu drużyn startują równocześnie. Gdy jedna osoba wróci na podest, startować może następna. Jako pierwsi wyruszają Jarek z Zielonych i Wincenty z Żółtych. Jarek jest minimalnie szybszy. Bierze drążek i skacze z góry masztu do wody. Wincenty widząc to również skacze. Prawie jednocześnie wchodzą na podest. Druga para to Tomek i Kuba. Kuba jako pierwszy zaczyna się wspinać po drabince. Tomek go dogania, ale boi się skoczyć, schodzi kilka szczebli w dół i dopiero rzuca się do wody. Kuba już płynie do swojej grupy. Po nich Igor i Lidka. Igor jest szybszy, ma już drążek, ale również nie skacze, tylko schodzi do połowy drabiny. Lidka waha się, stoi z drążkiem na szczycie masztu. Żółci krzyczą: „Lidka skacz!”. Lidka waha się jeszcze chwilę, ale w końcu decyduje się – skacze. Patrycja i Agnieszka razem wskakują do wody. Tu widać przewagę Żółtych. Aga świetnie pływa, a Patrycja nie radzi sobie zbyt dobrze. Zieloni dopingują ją. Agnieszka skacze z pięciu metrów do wody, dopływa do podestu. Patrycja kręci głową, że nie skoczy, schodzi po drabince i zeskakuje z ostatnich szczebli. Kiedy wychodzi na podest, Marcin zaczyna się już wspinać na maszt. Bardzo szybko dostaje się do drążka i triumfalnie wskakuje do wody. Kasia właśnie dopływa do drabinki. Żółci tańczą na podeście, już wiedzą, że wygrali. Patrycja opuszcza głowę. Witold, któremu z powodu kontuzji kostki lekarze zabronili wziąć udziału w grze, jest zły. Marcin jak bohater wchodzi na podest. Kasia zawraca, jej drużyna przegrała. Hubert zaprasza Żółtych na zakupy do sklepu.

Zieloni wracają z ponurymi minami. Tak dobrze im ostatnio szło, nie spodziewali się, że przegrają. Jarek ma pretensje, że Igor przed konkurencją mówił wszystkim Zielonym, że to niebezpieczne, że taki skok z pięciu metrów to narażanie zdrowia. Jeżeli ktoś miał obawy, jak Patrycja, to wypowiedzi Igora, tylko pogorszyły sprawę. Patrycja protestuje, że nie miało to na nią wpływu. Zieloni się kłócą. Kasia ucina dyskusję. Nie ma co gdybać i tragizować. Przegrali i trudno. Patrycja popiera Igora. Mówi, że Jarek dołuje wszystkich rozpamiętywaniem przegranej. Jarkowi nie podoba się to, że zawodnicy bronią Igora. Uważa, że Igor straszył wszystkich, zamiast dopingować. Igor pociesza Patrycję. Mówi, że zyskała w nim przyjaciela.

Żółci dyskutują przed zakupami. Zastanawiają się, jak będzie wyglądać supermarket. Marzą im się koszyki, półki uginające się pod towarami i możliwość zabrania wszystkiego, co im się spodoba. Próbują ustalić, co kto weźmie, gdyż na zakupy idą pojedynczo. Pierwsza jest Agnieszka. Ma zawiedzioną minę, gdy widzi sklep i dowiaduje się od Huberta, że może wybrać tylko jedną rzecz. Supermarket składa się z kilku półek. Do wyboru są: notes i ołówek, maszynka do golenia, wielofunkcyjny scyzoryk, papierosy, szampon, piwo, wino, chleb, kawa, cukier, mąka, makaron, zdjęcie przedstawiające Igora, karimata, śpiwór, piłka i kura w klatce. Agnieszka wybiera kurę. Kuba bierze zdjęcie Igora. Kiedy się spotykają, Agnieszka ma o to do niego pretensje, mówi, że chyba zwariował, skoro wziął obrazek zamiast jedzenia. Kuba tłumaczy jej, że to prawdziwy Igor. Dochodzi do nich Lidka z makaronem. Jest zadowolona z kury, ale złości się na Kubę. Kuba znowu tłumaczy, że tu chodzi o żywego człowieka, Igor wróci do nich i to jest ważniejsze, niż artykuły spożywcze. Marcin wybiera w sklepie kawę. Cieszą się z jego zakupów, a najbardziej Kuba. Wincenty przynosi cukier. Rozkoszują się jego smakiem, jak dzieci wsadzają ręce do puszki i oblizują palce oblepione cukrem. Agnieszka mówi, że będą mieć rosół z makaronem. Trzeba tylko zabić kurę zanim Igor do wróci do drużyny. Aga jest zadowolona z konkurencji, Lidka jest z siebie dumna. Swoim skokiem zasłużyła na kawę, którą właśnie zaparzyli. Marzyli o niej od dawna, nawet wyobrażali sobie, że ją piją rano. Teraz delektują się jej smakiem.

Dzień 23, 7 lipca 2004

Kolejnego dnia, na wyspie Zielonych (zawodników z drużyny północnej), Tomek i Igor odbijają tratwą, wypływają na połów. Igor pyta Tomka, która dziewczyna mu się podoba. Tomek mówi, że Patrycja, bo jest zawsze uśmiechnięta. Przechodzą na temat głosowań. Tomek chyba zaprzyjaźnił się z Igorem. Ten zwierza się, że Patrycja i Tomek zaproponowali mu i obiecali, że będą trzymać się razem, przyjaźnić. Tomek dał na to góralskie słowo. Patrycja uważa, że Jarek czuje się zagrożony. Igor to dla niego rywal i dlatego nie chce się z nim przyjaźnić. U Zielonych znowu zamieszanie. Igor dostał informację, że ma się spakować. Wszyscy są zdziwieni. Witold, który zawsze udziela przestróg, woła za nim: „Pamiętaj, że byłeś Zielony!”. Igor życzy im, żeby się nie zmieniali, bo są wspaniali. Odpływa z wyspy.

Żółci (zawodnicy z drużyny południowej) przygotowują zupę, gotują makaron. Agnieszka przenosi kurę na plażę, przygotowuje pieniek i siekierę. Pozostali siadają na piasku, jak widownia. Nikt nie chce jej pomóc, nikt nie pomaga przytrzymać ptaka. Agnieszka sama zabija kurę. Kuba siedzi smutny. Aga pociesza go: „Pomyśl, że to taka kura z supermarketu, mrożona”. Aga w samotności skubie kurę. Wszyscy czekają na rosół, ale nikt nie chce przyłożyć ręki do oprawiania ptaka. Wkrótce Żółci zasiadają do stołu. Do plaży zbliża się łódź. To Igor. Lidka zauważa ironicznie, że Igor ma świetne wyczucie czasu, wrócił w sam raz na obiadek. Najbardziej z powrotu Igora cieszy się Kuba. Igor opowiada, że zaprzyjaźnił się z Tomkiem. Prosi Wincentego, żeby go od niego pozdrowił. Nie wie jeszcze, że to nie jest kolejna zamiana zawodników. Żółci tłumaczą Igorowi, że Kuba kupił go w sklepie. Igor stwierdza, że gdy dostał zieloną koszulkę, to o mało się nie popłakał. Zjadłby wszystkie robale, żeby jej nie ubierać. Po chwili dodaje, że woli być w drużynie Żółtych. Igor nie przyznaje się jednak, że jeszcze kilka dni temu odwrotną opinię wyraził będąc w drużynie Zielonych. Igor mówi, że nie skoczył z masztu podczas konkurencji, bo chciał opóźnić Zielonych. Agnieszka twierdzi, że od początku tak myślała, bo przecież Igor jest odważny i nie ma lęku wysokości, więc czemu miałby nie skoczyć? Lidka w to nie wierzy. Uważa, że Igor kłamie, a poza tym wypada grać fair play i dawać z siebie wszystko dla drużyny, w której się jest. Tak, jak to robi Wincenty.

Poprzedni artykułNastępny artykuł