„Zaangażowaliśmy wiele osób w wyjaśnianie tego wypadku. Są już pierwsze ustalenia. Sądzimy, że kierowca, który wyprzedzał na trzeciego, też jechał BMW: ciemnym, klasy siedem. Szukamy tego samochodu” – mówi prokurator. Według narzeczonej mężczyzny, który zginął, świadkowie zdarzenia widzieli w nieprawidłowo jadącym ciemnym BMW posła Sebastiana Florka. „To wyglądało tak, jakby on chciał wyminąć mojego chłopaka, ale zobaczył, że się nie zmieści i hamując uderzył w tylną część samochodu” – relacjonowała kobieta. Poseł zaprzecza tłumacząc, że na miejsce wypadku przyjechał od Strony Gdańska dopiero kilkadziesiąt sekund później i to on wezwał policję. „Nie uczestniczyłem w tej kolizji” – zapewnił poseł SLD, uczestnik pierwszej edycji programu „Big Brother”. W wyjaśnieniu sprawy może pomóc nagranie z kamer zainstalowanych na jednej ze stacji benzynowych. Tam właśnie kilka minut przed tragedią paliwo tankowali zarówno poseł Sebastian Florek, jak i kierowca, który potem zginął w wypadku. Jednym z miejsc, które odwiedziły policja i prokuratura, była posesja Sebastiana Florka. Oglądano tam jego auto: ciemne BMW klasy „siedem”. Prokurator Zieliński nie chciał zdradzić, dlaczego oglądano samochód Florka. „To szczegóły objęte tajemnicą postępowania” – uciął. Kilka osób znających kulisy sprawy niezależnie powiedziało, że „jedna z wersji śledztwa zakłada, że to właśnie Florek wyprzedzał na trzeciego”. „Gdy tylko przyjechała karetka, powiedział lekarzowi, że jemu nic nie jest i odjechał” – mówi jedna z osób. „Nie zaczekał na przyjazd policji” – dodaje inna. „Policja sprawdzała mój samochód. Został sporządzony protokół z oględzin. Nie stwierdzono u mnie żadnych uszkodzeń” – mówi Florek. Poseł tłumaczy, że samego momentu wypadku nie widział. „Postawa obywatelska nie zawsze popłaca. Jechałem do Warszawy z Olsztyna, byłem świadkiem wypadku. Właściwie nie tyle wypadku, co późniejszych zdarzeń. Samego wypadku nie widziałem. Chciałem tylko pomóc. Zatrzymałem się, dzwoniłem na telefon alarmowy i wskazałem policjantom rannych. To wszystko. Nie wiem komu może zależeć, żeby mnie wrobić w ten wypadek” – dodaje zdenerwowany. Prokurator Zieliński przyznał, że w poniedziałek poseł zostanie przesłuchany jako świadek. Nie odpowiedział też na pytanie, dlaczego w tę sprawę zostali zaangażowani prokuratorzy okręgowi. Powody wtorkowego wypadku zaczęli bowiem wyjaśniać policjanci z Olsztynka, którzy w środę przekazali materiały olsztyńskiej drogówce. Tej we czwartek akta odebrała Prokuratura Rejonowa Olsztyn – Południe. Prokuratorzy rejonowi wyjaśniali okoliczności wypadku niespełna jeden dzień.
[IAR / Gazeta.pl]