

Tymczasem w innej części Baru jedna z klientek zapytała Izę o „dziewczynę, która przyrównuje się do samochodu”. „Jedynie niezłe co ma, to bagażnik… bo ma duży” – powiedziała ze śmiechem Iza o Ramonie.
Po północy barmani udali się na zaplecze. Tam Robert otrzymał upomnienie od Jacka Kocha – menedżera Baru. „Bardzo dobrze pracowała dzisiaj Iza. Mogę też pochwalić Anię, utargowała 470 złotych. Największe zastrzeżenia mam do postawy Roberta. Ja czegoś nie rozumiem. Pamiętajcie, wasz przyjazd do Baru jest równoznaczny z podjęciem pracy. Robert, twój dzisiejszy utarg to 4,5 złotego! Druga sprawa. Są wśród was osoby, które w moim lokalu piją alkohol. Jeżeli pijecie podczas pracy – automatycznie to was dyskwalifikuje” – powiedział Koch. „Takie mamy zasady. Pamiętaj, jesteś w programie, a nie prywatnie!” – dodał po chwili zwracając się do Gulczasa. Robert, który przez cztery ostatnie dni codzienne pracował w Barze, dziś dobrowolnie udał się do pracy, zszedł ze stanowiska na odpoczynek, po czym… spożywał alkohol. Na nic zdały się tłumaczenia, że w lokalu nie było dużego ruchu. Koch dał Robertowi do zrozumienia, że w Barze obowiązują pewne zasady, a taka sytuacja całkowicie go dyskwalifikuje jako pracownika. W obronie chłopaka stanęła Iza – dziewczyna obiecywała, iż więcej takie zdarzenie więcej nie będzie miało miejsca. Nie wiadomo jednak, czy Robert za swoje postępowanie nie otrzyma żółtej lub czerwonej kartki. Po powrocie do domu, Piotr Gulczyński zajął się masowaniem nóg zmęczonej Ramony. Robert położył się do łóżka i martwił się, czy nie zostanie usunięty z programu za swoje przewinienie. „Nie mogą cię wyrzucić, ty jesteś wizytówką tego programu” – pocieszał kolegę Adrian.