„Wśród facetów nie widziałem dużej konkurencji. Generalnie panowie nieciekawi, potem dopiero zobaczyłem zdjęcie transwestyty w Super Expressie. Byłoby nieźle, gdybyśmy dostali się do Baru razem” – uśmiecha się. Maciej Kolinka chętnie opowiada o swoich operacjach plastycznych: tych nieudanych, przez które leczył się z depresji i tych, które sprawiły, że poczuł się atrakcyjnym facetem. „Chcę zaistnieć. Na swoją twarz wydałem 7 tysięcy dolarów. Mam zamiar je odzyskać. Może także poprzez udział w reality show. Nie mam oporów przed kamerami. Nie wstydziłbym się w obecności kamer uprawiać seksu. Spotkałem na castingu piękną modelkę, Agnieszkę. Oj, gdybyśmy się znaleźli razem w Barze…” – rozmyśla. Maciek już jako czternastolatek nie był zadowolony ze swego nosa. Pierwszy zabieg, któremu poddał się po osiągnięciu pełnoletności nie udał się. Wtedy trafił do Edwarda L, sławy chirurgii plastycznej z Łodzi. W 2001 roku Maciej skierował przeciwko L. sprawę do sądu. Dostał odszkodowanie. Od tego czasu nos Maćka został zastąpiony implantem. Mężczyzna zrobił też kilka innych „poprawek”. Ma podniesione brwi, zmieniony kształt powieki, silikonowe kości policzkowe, lifting twarzy, zmieniony kształt ust i wybielone zęby.
[Monika Marczyńska, Super Express, fot. Marek Kowal]