

Dziewczyny znacznie przemeblowały różową sypialnię. Do Maćka zadzwonił ojciec. „Jutro masz ważny egzamin. We wtorek o 12:00 musisz być w Olsztynie na uczelni. Jestem gotów jechać po ciebie do Poznania. Będę czekał o 3:25 na Dworcu Głównym. Odbiorę cię i pojedziemy do Ostródy. To jest bardzo pilna sprawa. Ja to już ustaliłem z producentem. Musisz zrobić wszystko, żeby pojechać. Zrozum, to jest zakończenie roku. Jeżeli teraz nie pojedziesz, to nie ma o czym rozmawiać. Zawalisz rok. Wszystko będzie dobrze, wszystko masz przygotowane, tylko musisz tu jutro być” – mówił tata Maćka. Chłopak spakował się i udał na dworzec. Magda z woli realizatorów musiała mu towarzyszyć i machać chusteczką na pożegnanie. Maciej wyjechał z Wrocławia pociągiem o 1:08 w nocy. W Poznaniu był o 3:25. „Frytka” z Aldkiem wpadli na pomysł kolejnego żartu – Agnieszka weszła do domu i poinformowała wszystkich, że Aldek wszczął w pracy awanturę. „Frytka” opowiadała, że Romuald całował się w ubikacji z dziewczyną ochroniarza Baru. Ten się o tym dowiedział i rozpoczęła się bójka. Aldek został rzekomo zabrany na rozmowy do ATMu, gdzie grożono mu czerwoną kartką, czyli wyrzuceniem z programu. Uczestnicy stwierdzili, że Aldek od początku zachowywał się dziwnie. Wkrótce do domu wróciła Magda. „Frytka” powiedziała jej o swoim dowcipie, po czym obie udały się na papierosa do ukrywającego się koło ławki Aldka. Kilkanaście minut później chłopak wrócił do mieszkania i opowiadał o całym zdarzeniu. Udając zdenerwowanego rozbił szklankę. Twierdził, że dostał czerwoną kartkę. Nie wszyscy nabrali się na dowcip – Edyta i Leszek od początku uważali, że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Aldek twierdził, że bił się z ochroniarzem na zewnątrz Baru i dlatego jest brudny na twarzy. Część uczestników kwestionowała te słowa – w końcu ubranie chłopaka było czyste. Mimo to Magda, Aldek i „Frytka” kontynuowali żart, inscenizując niejedną kłótnię. Agnieszka Frykowska udawała, że płacze i mówiła, iż Aldek działa jej na nerwy. Dziewczynę pocieszała Ting. Romuald przystąpił do pakowania swoich walizek. Edyta od początku nie dała się nabrać na dowcip. Dziewczyny uznały więc, że trzeba ją wtajemniczyć w sprawę i doprowadzić do sprzeczki z jej udziałem – a wszystko po to, aby uwiarygodnić sytuację. Dowcip trwał kilkadziesiąt minut, w końcu jednak żartownisie ujawnili, że zmyślili całą historię.