Bar 3: Bez Granic

To nie jest przyjaźń

Krzysiek Kusik opuścił „Bar bez granic”. Po zakończeniu programu na żywo udał się na rozmowę z Agnieszką Tomalą – bez kamer. W domu chłopak spakował swoje rzeczy i napisał list do wszystkich mieszkańców oraz oddzielny skierowany do Agi Tomali. „Szkoda, że nie udało nam się dotrwać do końca, tak jak tego chcieliśmy” – napisał dziewczynie Krzysiek. Jednocześnie odmówił realizatorom przeczytania listu na głos.

„Napisałem tam za dużo o tym, o czym rozmawialiśmy bez kamer” – powiedział. Wkrótce chłopak udzielił ostatniego wywiadu, w domu miał jeszcze okazję spotkać się z Iwoną Guzowską. Po chwili opuścił mieszkanie, a do domu zajechali pozostali uczestnicy. „Frytka” opowiadała, że podczas programu na żywo odpiął się jej stanik. „Przez trzy minuty machałam wiszącymi cyckami” – mówiła Agnieszka. „Kocha mnie. Po chuja on się zakochał we mnie, ten wariat kochany” – stwierdziła Tomala po przeczytaniu listu od Krzyśka. Wkrótce do domu dostarczono alkohol. Edyta powiedziała Tomali, że nie wierzy w to, aby jej przyjaźń z Krzyśkiem przetrwała po programie: „To nie jest złośliwe co mówię. Ta przyjaźń właśnie się skończyła”. Aga Tomala twierdziła jednak inaczej. „Frytka, kto sobie wielką przyjaźń obiecywał w twoim programie?” – zapytała Edyta. „Zołza z Barbie. I nigdy więcej się nie spotkały!” – odpowiedziała Agnieszka Frykowska. Mimo to Tomala dalej twierdziła, że po „Barze” dalej będzie się przyjaźnić z Krzyśkiem. „Ty pusta jesteś! Gdyby mój przyjaciel powiedział mi, że powinnam dostać wpierdol od życia… to nie jest przyjaciel! Ty bzdury pierdolisz! Sorry Aga, otwórz oczy!” – mówiła Magda, a po chwili pytała „Frytkę” czy nie widzi, że Tomala jest fałszywa. „Ona jest w stosunku do mnie szczera, ale jeśli wykona jeden zły ruch w moją stronę, to ja ją po prostu zjem, bo jestem jak modliszka” – stwierdziła Anieszka Frykowska. Iwona Guzowska przyznała, że nie typowała nikogo ze swojej drużyny na „Gorące Krzesło”. Nikt z realizatorów nie prosił jej o wcześniejsze podanie na kartce imienia typowanej osoby. „Frytka” zwierzała się na dworze Edycie o swoim ojcu. „Najbardziej w życiu chciałam jedno udowodnić… Miałam taki obraz, że mój ojciec prowadzi mnie do ołtarza… mam męża, mamy rodzinę. Nie mam takiego stereotypu normalnej rodziny, bo mnie wychowała babcia. Ale zawsze miałam jedno w głowie: udowodnię mu, że można mieć normalną rodzinę i normalnie żyć. I kiedy to się stało, zadzwoniła moja siostra. Była szósta rano. I mówi do mnie: Agnieszka, nasz tata nie żyje. Wiesz jakie było moje pytanie? Jaki tata? Nigdy w to nie uwierzyłam. Stałam tam.. patrzyłam na to. Nie wierzyłam w to, że on tam jest… Nie mogłam się z tym pogodzić. Zabrali mi coś, co dawało mi nadzieję na udowodnienie, że można mieć normalną rodzinę… że mogę go zaprosić do siebie do domu. Nie miałam z nim kontaktu. Stałam nad tym pierdolonym grobem i mówiłam: nie ma go tam. Ponoć popełnił harakiri, ale ten facet bardzo kochał siebie i i bardzo kochał życie. Wtedy dotarło do mnie, że nic już nie udowodnię nikomu, mogę tylko udowodnić sobie. Cały świat mi się zawalił. Cały kurwa jebany świat. To, że on to zrobił… ja w to nie wierzę i nigdy w to nie uwierzę. Jak myślę o tym, cały czas myślę… że on gdzieś jest. I kiedyś przyjdzie i będzie OK” – płakała Agnieszka, po czym opowiedziała o tym co spotkało ją po „Big Brother”: „Jak wyszłam z Big Brother było pełno ludzi. Ale w momencie, kiedy potrzebowałam pobyć z jedną osobą… nie było czegoś takiego. Byłam sama jak pies. Płakałam, a następnego dnia wstawałam i robiłam dobrą minę do złej gry. Jestem samotna. Jest fajnie… jestem tutaj. Najgorsze jest to, że mam babcię, którą kocham, jest mama… ale nie spieszy mi się do powrotu. Dziękuję babci, że wysłała tu zgłoszenie i że mogłam się tutaj znaleźć. Ja nigdy w życiu niczego nie wygrałam. Jestem uczuciową osobą i dostaję po dupie za to całe życie. Z pozoru jestem suką… ludzie tak myślą. A w środku jestem miękka. Zawsze trafię na takich frajerów, którzy mnie pociągają. Pierdole rzeczy, które sprawiłyby, że czułabym się bezpiecznie. Po wyjściu z programu zaczęłam zastanawiać się sama nad sobą. Zmieniłam się”. Edyta pytała „Frytkę”, czy żałuje udziału w „Big Brother”. „Nigdy. Za swoje błędy trzeba umieć płacić” – mówiła Agnieszka. Później nastąpiła rozmowa na temat „Kena” i seksu w „Big Brother”. „Najbardziej mnie zabolała nagonka na moją osobę. Nigdy nie zrobiłam tego dla kasy. Zrobiłam to sama dla siebie. Taką miałam ochotę. Nie pokazywali tego jak mnie przytula i pociesza w trudnych chwilach, jak mi przynosi śniadanie do łóżka. Ja bym z nim była… gdyby nie to, że on jest bardzo zapatrzony w siebie. Jest zagubiony. Byłam potępiana przez wszystkich. Po programie przyjęli mnie ludzie, którzy znali mnie trzy tygodnie. Dali mi mieszkać i jeść. Czułam się jak ostatnie gówno. Ci wszyscy ludzie, którzy oceniają innych boją się własnych słabości, dlatego wolą znaleźć sobie kozła ofiarnego. Trzeba mu dopierdolić. Mają potem satysfakcję i rosną w oczach, ukrywają swoje słabości” – powiedziała Aga. Przed domem Damian mówił na przykładzie Magdy na ile oceniłby ciało kobiety. Dodał, że najważniejsza jest wartość ducha. Magda nie dosłyszała drugiej części wypowiedzi Zenona – uznała więc, że traktuje ją jak dziwkę i opuściła dyskutujące towarzystwo. „Frytka” również nie dosłyszała do końca słów Damiana, więc nieporozumienie ciągnęło się dalej. Agnieszka Frykowska zaatakowała Zenona pytając go, czy zastanowił się nad tym co mówi oceniając drugiego człowieka. Damian choć tak naprawdę nie powiedział nic złego, długo musiał wyjaśniać sens swoich wypowiedzi. Później Edyta mówiła Damianowi o sobie i o tym, czego nauczyła się będąc w programie: „Nauczyłam się tutaj pokory. Kiedyś mówiłam ludziom szczerze co o nich myślę. Mówiłam to z premedytacją i sprawiało mi satysfakcję, kiedy widziała cierpienie w ich oczach. Mówiłam to celowo. Wiesz dlaczego lubiłam Rafała? Bo jest taką samą osobą jaką byłam ja. Mam nadzieję jednak, że przyjdzie taki moment, że i on zrozumie, że takie zachowanie nie jest dobre. Mnie pobyt w tym programie czegoś nauczył. Ale w twoim przypadku mi się to nie udało i powiedziałam wszystko co myślałam o tobie od A do Z”. „Frytka” w sypialni zwierzała się Leszkowi. „Gdyby Łukasz otworzył się na mnie, byłabym jego. On się blokował, zamknął i sprawił, że w pewnym momencie chyba go nawet znienawidziłam za to wszystko. W takich programach nie można się zakochać… A nawet jeśli można… to ludzie są tchórzami. Maciej w jakimś stopniu pociąga mnie. On sam nie wie, czego chce. Gdyby potrafił pokonać ten mur, to pierdoliłabym czy to jest program czy nie. Otworzyłabym się na niego” – mówiła Aga. Oboje z Leszkiem doszli do wniosku, że są do siebie bardzo podobni – są bardzo samotni, a w życiu potrzebują miłości drugiej osoby. „Im więcej chcesz, tym mniej dostajesz. A im mniej dostajesz tym bardziej cię boli, bo więcej z siebie dajesz” – stwierdziła „Frytka”. „Moja matka ciężko pracowała. Wyjeżdżała za granicę. I kiedy mówiłam, że chcę z nią pogadać, dawała mi pieniądze. Brałam, cieszyłam się. Miałam prywatne szkoły, wyjazdy, zwiedziłam pół świata. Czasem podchodziłam i mówiłam ile chcę. Miałam wszystko co chciałam do momentu, aż okazało się, że zbankrutowała. I nie zrozumiała jednego. Ja nie potrzebuję pieniędzy, ale dobrego słowa, doradzenia. Bo jak ja mam mieć rodzinę, męża i dzieci, skoro zabijam swoją miłością. Jestem zaborcza, nie potrafię tego kontrolować, bo ja tak bardzo tego chcę” – mówiła dalej.

Poprzedni artykułNastępny artykuł