Big Brother 3: Bitwa

„Frytka” o swoim udziale w „Big Brotherze”

Na swojej stronie internetowej Agnieszka „Frytka” Frykowska – uczestniczka „Big Brother – Bitwy” opowiada o castingach i swoim udziale w programie:

”Zaczęło się wszystko niewinnie od castingów, które na początku miały charakter wesoły i rozrywkowy. No cóż, powoli tok rozmów zmienił się, tak bardzo, że miałam wrażenie, iż siedzę na przesłuchaniu. W tym ogniu pytań niejednokrotnie mieszała mi się rzeczywistość z iluzją, ponieważ pytania sięgały bardzo intymnych stron mojego życia. To co mnie żenowało postanowiłam twardo przetrzymać. Odpowiadałam tak jak podpowiadała mi intuicja, ku zadowoleniu Wielkiej Inkwizycji! Pal sześć, to gra o wielką stawkę, a ja dostałam się do programu. Muszę przyznać, że choć byłam poinformowana przez komisję, że ten program odbiega zupełnie koncepcją od poprzednich edycji, po przekroczeniu Domu Big Brother zaczęłam odczuwać lekki niepokój.

Po pierwsze byliśmy bardzo dziwnie dobrani wiekowo, a także pochodziliśmy z bardzo różnych grup społecznych. Niestety od początku nie przyjęłam żadnej strategii, co jak zauważyliście wzbudziło w efekcie wiele kontrowersji. W końcu chciałam być tylko sobą, pokazać widzom bez żadnej gierki oblicze takich jak ja tysiąca młodych ludzi. Czyli zwykłą reakcję człowieka, zamkniętego w małej enklawie społecznej o bardzo ekstremalnych warunkach. Mój stosunek do współmieszkańców, starałam się zachować, bez żadnych negatywnych czy pozytywnych emocji. Oczywiście, nie przeczę, że zwróciłam uwagę na Łukasza, jako jednego z czarujących, inteligentnych i wolnych w tej grupie ludzi. Pomyślałam że to może być właśnie partner do wszystkiego, który otoczy mnie swoim opiekuńczym ramieniem. No cóz, nie wszystko przebiegało jednak tak jak sobie wymarzyłam. Zaczęły tworzyć się grupy wśród nas, a ja stanęłam między wodą, a ogniem. Jak się reszta potoczyła sami już wiecie… Muszę przyznać, że napięcia wśród nas, tzn. uczestników, nasilały się również z powodu dość drakońskich warunków. Mam na myśli system kar i nagród, które przypominały szkołę przetrwania. To wszystko razem działało bardzo stresująco. I może o to chodziło w programie. Zaczęliśmy się zachowywać jak ludzka menażeria. Przestaliśmy kontrolować swoje reakcje. Chociażby na moim przykładzie mogliście zauważyć huśtawkę nastrojów. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że tak naprawdę, to dopiero po programie, my uczestnicy możemy odnosić się do siebie z sympatią. I relatywnie ocenić sytuację w jakiej się znaleźliśmy”.

[Frytka.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł