Agent 3

Rozmowa z Agentem i zwycięzcą

Poznaliśmy już zwycięzcę trzeciej edycji „Agenta”. Małgorzata Goździkowska ma 41 lat, pochodzi z Koła i jest stomatologiem. Ma męża i dwóch synów. Uwielbia podróże i egzotyczną architekturę. W czasie wolnym jeździ na rowerze, regularnie uczęszcza na aerobik i siłownię. W finałowym odcinku znanego reality show ujawnił się również Agent. Mirosław Grześkowiak ma 43 lata, pochodzi z Elbląga i prowadzi własną firmę. Nadal szuka miłości i kobiety swojego życia. Lubi dobrą muzykę, książki filozoficzne i komedie. Uprawia spadochroniarstwo. Uważa, że jest nieśmiały i trudno nawiązuje nowe znajomości.

Rozmowa z Małgosią, zwyciężczynią trzeciej edycji Agenta

-Dlaczego zdecydowała się Pani na udział w „Agencie”?
-Było chyba ze sto powodów. Poprzednie edycje bardzo mi się podobały. To chyba jedyny tego typu program, który tak dużo daje swoim uczestnikom. Chciałam pojechać do jakiegoś pięknego kraju i po prostu się sprawdzić. Kobieta w wieku 40 lat ma pewne frustracje. Potrzebowałam potwierdzenia, że moja kondycja fizyczna jest powyżej średniej.

– Jak mąż reagował widząc Panią w akcji podczas wykonywania kolejnych zadań?
-Pozytywnie. Czasem zarzucał mi zbyt duże zaangażowanie. Po zadaniu z bykiem, gdy uciekałam przed tym potężnym zwierzęciem, powiedział, że chyba nie do końca to przemyślałam. Rzeczywiście za dużo się nie zastanawiałam, bo to wszystko działo się w ułamku sekundy, ale ja zawsze szybko biegałam.

-Co było najtrudniejsze?
-Brak snu. Spaliśmy po 2-3 godziny. W połowie programu przeżyłam kryzys i myślałam, że dłużej nie wytrwam.

-Bardzo długo typowała Pani Ryśka jako Agenta. Co Pani czuła, gdy okazało się, że to nie on?
-Byłam zaszokowana. Potem przez całą noc nie spałam i myślałam: jeżeli źle typowałam, to dlaczego tu jeszcze jestem? Miałam dużo szczęścia, bo wiele odpowiedzi o Ryśku pasowało również do Mirka.

-Jaka jest recepta na sukces w tym programie?
-Trzeba umieć patrzeć na ludzi i słuchać ich, samemu mówiąc niewiele. Ja już podczas pierwszej kolacji postanowiłam skupić się na obserwacji. W ten sposób wyeliminowałam połowę uczestników. Drżenia rąk nie można zagrać.

Rozmowa z Mirkiem, Agentem trzeciej edycji popularnego reality show

-Jak został Pan Agentem?
-Zgłoszenie wymusili na mnie znajomi. Musiałem przy nich wysłać SMSa. Byłem bardzo zdziwiony, gdy zostałem zaproszony na casting. Wtedy myślałem, że to normalne kwalifikacje do programu.

-Co Pan czuł, gdy składano Panu propozycję zostania Agentem?
-To stało się chyba tydzień przed wyjazdem. Byłem zdziwiony, ale od razu tę propozycję przyjąłem. Rola Agenta gwarantowała mi dłuższą przygodę.

-Nie miał Pan żadnych wątpliwości?
-Nie, ale miałem za to mnóstwo pytań.

-Jakich?
-Interesowało mnie, jak to wszystko wygląda od strony technicznej. Chciałem dowiedzieć się, czego ode mnie oczekują. Czy już na samym początku jest ustalone, ile zadań mam popsuć? Jak będę się kontaktował z realizatorami?

-I jak się Pan kontaktował?
-Gdy nagrywano wywiady z uczestnikami, była okazja, by zostać z realizatorami sam na sam.

-A podczas typowania na laptopach?
-Wtedy inni mnie widzieli. Też musiałem więc udzielać odpowiedzi.

-I jak Panu szło typowanie?
-Może panią zaskoczę, ale nie byłem w stanie udzielić stuprocentowo dobrych odpowiedzi. Pytania były szalenie szczegółowe i ja sam wielu rzeczy po prostu nie pamiętałem. Dlatego jestem teraz pełen uznania dla Małgosi, że udało jej się wygrać. Tym bardziej że ona mnie o nic nie pytała. Bardzo długo była przekonana, że Agentem jest Rysiek. Potrafiła jednak poskładać do kupy wszystkie przesłanki. Należą jej się wielkie brawa.

-Kogo z uczestników bał się Pan najbardziej?
-Na początku uznałem, że Adam to facet, który powinien dojść do finału. Przeżyłem szok i rozczarowanie. Miałem też trudną sytuację z Wojtkiem. Z nim najbardziej się zakolegowałem, spaliśmy w jednym pokoju.

-Zakolegowaliście się? Niemożliwe! Z programu wynikało coś zupełnie przeciwnego.
-Spędzanie razem czasu i wykonywanie zadań to dwie różne rzeczy. Podczas zadań każdy z nas prowadził swoją grę. Prawda też jest taka, że przez swoją pomysłowość Wojtek kładł część zadań i odbierał mi w ten sposób chleb.

-Do wygrania było prawie 300 tysięcy złotych. Małgosia dostanie tylko 121,5 tysiąca. Kto był bardziej winien, że uczestnicy stracili tyle pieniędzy? Pan czy sama grupa?
-Muszę wykazać się skromnością i oddać grupie to, co jej się należy. Wcale nie przeze mnie część zadań nie została wykonana. Powodem był brak zorganizowania uczestników.

-Tak się złożyło w tej edycji „Agenta”, że najstarsi uczestnicy programu wiedli w nim prym. Pan był Agentem, a Małgosia wygrała. Dojrzali górą?
-Na to wygląda. Jeszcze przed rozpoczęciem programu, na lotnisku powiedziałem, że młodzi jadą się bawić, a starsi skupią się na grze.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł