Maryla Rodowicz uderzyła pięścią w stół i powiedziała „dość!”. Nie ma już dłużej ochoty, aby na jej wizerunku zarabiały inne osoby. Na pierwszy ogień wzięła swojego sobowtóra – prywatnie, byłego uczestnika programu „Mam Talent” Sebastiana Olejniczaka-Brandta. Za to, że daje występy, parodiując gwiazdę, trafi teraz przed oblicze sprawiedliwości.
„Ludzie się nabierają. Pan Sebastian narusza dobra osobiste mojej żony i prawa do jej wizerunku. Jego działanie zahacza o nieuczciwą konkurencję” – oburza się Andrzej Dużyński, mąż Maryli.
„On nie informuje, że występuje Sebastian Olejniczak śpiewający Marylę Rodowicz, tylko, że jest to występ Drugiej Maryli” – dodaje Dużyński. „Podobno nawet rozdaje autografy jako Maryla Rodowicz. Pan Sebastian ma dużą zdolność naśladowania głosu Maryli. Może sam pomyliłbym go z oryginałem, gdybym usiadł na występie w 30. rzędzie” – śmieje się.
Sama Maryla Rodowicz też już ma dosyć swojego sobowtóra. „On wiesza plakaty, gra koncerty i używa do tego mojego wizerunku i imienia. Nie informuje, kim jest. Zresztą to, co robi, to nie jest parodia, tylko podróbka. I to w dodatku strasznie kiczowata i obciachowa” – powiedziała oburzona artystka.
Pan Sebastian był w 2008 roku półfinalistą programu „Mam Talent”. Jak twierdzi, zna się z Marylą Rodowicz od 1996 roku, kiedy to rozpoczął swoją działalność i do tej pory Rodowicz nic nie przeszkadzało.
„Wiedziała, co robię, podobało jej się to. I nagle ponad rok temu zaczęło jej to przeszkadzać. I wtedy zmieniłem wszystko tak, jak ona chciała. Wydałem na to dużo pieniędzy” – tłumaczy Olejniczak. „To niemożliwe, żeby ludzie mylili mnie z Marylą Rodowicz. Przecież ja w każdej umowie mam zaznaczone, że na każdym plakacie musi być napisane, że to występ sobowtóra” – podkreśla.
Ale nie chodzi tylko o wizerunek gwiazdy, ale o wielkie pieniądze. Rodowicz za jeden koncert bierze ok. 30 tys. złotych. Jej sobowtór jest 10 razy tańszy. A to zdaniem artystki i jej męża – nieuczciwa konkurencja.
Sebastian Olejniczak nie zgadza się z zarzutami. Mało tego, jest przekonany, że pomaga Maryli. „Tak naprawdę wszystko idzie na jej konto. Bo przecież jak występuję to ludzie słyszą jej piosenki i widzą jej image. Jeszcze kiedyś mówiła, że to świetny pomysł na życie i mnie wspierała. Jest mi po prostu przykro” – mówi sobowtór.
Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. „Jesteśmy na drodze prawnej i przez prawnika poprosiliśmy, żeby zaprzestał używania imienia Maryla w swojej działalności. Ale on odpowiedział, że nie zrobi tego. Wytoczymy proces” – mówi Dużyński.
[Super Express]