You Can Dance 5

Agustin Egurrola: „W You Can Dance nie ma układów”

Jurorzy programu You Can Dance | Foto: TVN

Agustin Egurrola w rozmowie z „Super Expressem” odpiera zarzuty o układy w programie You Can Dance i odpowiada na trudne pytania, które od dawna padają z ust widzów programu.

Jurorzy programu You Can Dance | fot. TVN
Jurorzy programu You Can Dance | fot. TVN

Co najmniej dwoje z uczestników, którzy polecieli do Tel Awiwu jest zawodowymi tancerzami. Niektórzy widzowie rozpoznają w nich tancerzy z grupy Volt, którą jak wiemy pan kieruje i trenuje, oraz którzy biorą udział wielu medialnych przedsięwzięciach jak Sopot, Taniec z Gwiazdami. Czy to sprawiedliwe, że promuje pan swoich podopiecznych?

Agustin Egurrola: Przez cztery edycje nie dopuszczaliśmy żadnych tancerzy w jakikolwiek sposób związanych z grupą Volt, czy Egurrola Dance Studio. W końcu jednak zdaliśmy sobie sprawę, że karzemy ich za to, iż na swojej drodze mieli do czynienia ze mną. I tylko dlatego, że teraz zasiadam w jury najbardziej popularnego konkursu tanecznego w Polsce, nie mogą zmierzyć się z innymi tancerzami w tym programie. Doszliśmy do wniosku, że nie powinno się ich dyskryminować, a w You Can Dance to i tak finalnie widzowie wybierają swoich ulubieńców i decydują, kogo chcą oglądać. Wielu uczestników, którzy pojawili się w czterech edycjach, było członkami uznanych grup tanecznych, jak np. Fair Play Crew, Caro Dance, czy FnF, a pojawili się w programie. Świat tańca w Polsce jest mały, więc wszyscy się znają, współpracują przy tych samych projektach, występują na festiwalach i koncertach.

Czy w regulaminie programu istnieje zapis zakazujący udziału profesjonalnym tancerzom, którzy faktycznie z tańca zrobili swoje źródło utrzymania? Równie dobrze Rafał Maserak mógłby stanąć do castingu i pewnie by go wygrał.

Agustin Egurrola: W regulaminie jest paragraf mówiący o tym, że do konkursu mogą przystępować zarówno amatorzy jak i profesjonaliści. Zawsze podkreślaliśmy, że szukamy wszechstronnych tancerzy z osobowością. Na castingach nie ma dla nas znaczenia, czy mamy do czynienia z zawodowcami czy amatorami, jakkolwiek by tego nie postrzegać, czy za zawodowca uznamy nastoletnią tancerkę, która utrzymuje się z tańca, czy dwudziestokilkulatka z dyplomem szkoły baletowej, który pracuje w biurze. Naszym celem jest znaleźć ludzi, którzy mają niezbędne umiejętności, kochają taniec i chcą się tym podzielić z innymi. W poprzednich edycjach mieliśmy wielu, nierzadko bardzo młodych tancerzy, którzy mieli na swoim koncie regularne, profesjonalne występy. Rozgraniczenie na amatorów i profesjonalistów byłoby krzywdzące.

Siłą tego programu była autentyczność i świeżość tancerzy, którzy zdobywali sympatię widzów dzięki swojej pasji. Czy to nie nadużycie, że Tomasz Barański – instruktor w szkole tańca Revolution, ma okazje załapać się na szkolenie pod okiem najlepszych choreografów na świecie, kompletnie za darmo, gdzie wielu jemu podobnych za możliwość szkolenia się z takimi specjalistami płaci nie rzadko duże pieniądze?

Agustin Egurrola: To, że szukamy osobowości, osób w pełni oddanych swojej pasji, nie zmieniło się od pięciu edycji. Autentyczność i świeżość jest siłą tego programu. Nie ma też mowy o nadużyciach, gdy wszystko jest zgodne z regulaminem. Każdy może wziąć udział w programie You Can Dance, bez względu na to, czy jest instruktorem tańca, mistrzem świata, tancerzem w teatrze, absolwentem szkoły baletowej, czy samoukiem. Przecież znamy historie, które stoją za każdym z uczestników poprzednich edycji, bo mówiliśmy o tym w programie. Nie rozumiem założenia, że powinniśmy piętnować tancerzy, którzy prowadzą zajęcia w szkołach tańca. Latami pracowali na swoje umiejętności i chcą się nimi podzielić z widzami. A warsztaty z najlepszymi choreografami są nagrodą dla każdego, kto zachwyci nas na castingu. Wracając do tematu pasji. Absolutnie nie zgadzam się na to, by odmawiać profesjonalistom posiadania pasji. Bo to oni właśnie w wielu przypadkach poświęcili jej całe swoje życie.

Czy pan jako przewodniczący jury z łatwością godzi się na udawanie przed telewidzami, że swoich podopiecznych widzi pierwszy raz na oczy, na przykład Adama Kościelniaka? Ten program jest olbrzymią szansą dla ludzi z pasją. Czy przyjmowanie na casting zawodowych tancerzy nie skreśla ich z miejsca? Wiadomo, że amatorzy muszą więcej czasu spędzić na nauce niektórych technik. Nie jest chyba celem, aby z miejsca ich przekreślać albo stawiać niżej?

Agustin Egurrola: W żadnym przypadku nie padło sformułowanie, iż nie znamy się z osobami, z którymi mieliśmy wcześniej do czynienia. Wszystkich kandydatów traktujemy tak samo i chcemy, by przedstawili się przede wszystkim widzom. Przecież to ludzie przed telewizorami muszą ich poznać i polubić, by następnie zagłosować na nich w programach na żywo. Na opinie widzów nie powinno wpływać to, czy ja, Michał lub Ania ich znamy. Podkreślam jeszcze raz, że duże znaczenie przywiązujemy do osobowości tancerzy. Szukamy tych najciekawszych, takich, którzy zafascynują widzów. Tu nie ma podziału na profesjonalistów i amatorów. Poza tym często tzw. profesjonaliści są wykształceni tylko w jednej technice i mogą być jednocześnie amatorami w innych. A to wcale im nie pomaga walczyć w programie, w którym szukamy wszechstronnych tancerzy. To, że ktoś jest mistrzem na przykład w tańcach latynoamerykańskich nie oznacza, że poradzi sobie w hip hopie. Przekonaliśmy się o tym niejednokrotnie w programie. Wydaje mi się że to właśnie samoukom i tzw. amatorom często dajemy taryfę ulgową, a nie odwrotnie.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł