Nad największym show TVN zawisły czarne chmury. Po raz pierwszy w historii programu nie chodzi o kaprysy gwiazd. Tym razem zbuntowali się tancerze. Dzięki telewizji stali się rozpoznawalni i teraz poczuli się na tyle mocni, że negocjują warunki pracy – donosi „Super Express”.
Kolejna, 11. już edycja Tańca z Gwiazdami, zbliża się wielkimi krokami. Swoje gaże negocjują już nie tylko gwiazdy, ale i tancerze. Ci najlepsi również zdobywają statusy gwiazd, a co za tym idzie – znają swoją wartość. Wiedzą też, że wybierając program komercyjny, przestają się liczyć na turniejach, bo nie rozwijają już swoich talentów. Dlatego jedyną szansą na porządny zarobek jest występ w telewizji.
„Negocjacje z niektórymi tancerzami już się rozpoczęły. Stawki to jak zawsze gorąca sprawa i o nią są największe spory” – mówi osoba pracująca przy produkcji tanecznego show. Wśród tancerzy, którzy mają wziąć udział w kolejnej edycji widowiska są m.in. Rafał Maserak i Łukasz Czarnecki. Czarnecki już finalizuje rozmowy, Maserak ciągle walczy i teraz, zamiast 4 tys. złotych za jeden odcinek, chce o 2 tys. więcej.
„Maserak nadal negocjuje kontrakt. Jest przekonany, że po ostatniej wygranej, kiedy triumfował z Anią Muchą, jego stawka powinna zdecydowanie wzrosnąć. Jeśli się postara, może liczyć nawet na 8 tysięcy złotych, a do tej pory dostawał 6 za jeden odcinek” – mówi informator tabloidu. Inni mistrzowie parkietu również domagają się większych pieniędzy. Walczą o 4 tys. zł za jeden występ.
[Super Express]