
Reżyser drugiej edycji „Mam Talent!” zdementował na swoim blogu informacje, jakoby producenci reality show rozważali przywrócenie do programu Katarzyny Popowskiej i Kasi Sawczuk.

„W takim razie, w którym programie miałaby wystąpić dodatkowa osoba i dlaczego mielibyśmy jednej grupie półfinalistów powiedzieć: wasze szanse są jak 2:9? A przecież każdy z półfinalistów ma prawo wierzyć, że ma równe szanse w zdobyciu niebagatelnej nagrody w postaci 300 tys. zł. I o tym nie wolno nam zapominać. Mam głęboką nadzieję, że nikomu z internautów nie przychodzi do głowy, aby kogoś, kto od tygodni żyje w przeświadczeniu swojego udziału w półfinale i ciężko pracuje, żeby przygotować swój występ, nagle pozbawić możliwości udziału w konkursie na rzecz Kasi Sawczuk. Tego nam zrobić nie wolno i wiem to na pewno” – czytamy na blogu reżysera „Mam Talent!”.
„Są jeszcze dwa dodatkowe aspekty tej sprawy. Po pierwsze cały ten szum faworyzuje siłą rzeczy dodatkowego uczestnika, a po drugie – nikt nie chciałby znaleźć się w jego skórze tam w środku walki, bo nie byłaby to fajna pozycja. (…) Kiedy czytam komentarze na moim blogu odnoszę wrażenie, że to jakaś walka. Nie zamierzam z nikim walczyć. Kochani Państwo, robimy program rozrywkowy, który niesie duży ładunek optymizmu i radości, a dodatkowo stwarza szanse przewietrzenia polskiej sceny. Nie wiem, skąd złe emocje. (…) Jeśli ktoś woli przełączyć się na Polsat, to jego wybór. Więcej pozytywnego myślenia! (…) Jeśli chcecie bawić się z nami, kryteria są bardzo przejrzyste i proste, wystarczy je zaakceptować” – dodaje Iwański.