Big Brother 4.1

Specjaliści o „Big Brother 4.1”

Choć fani reality shows pozytywnie przyjęli wiadomość o powrocie „Big Brothera” do Polski, o tyle specjaliści mają mniej pozytywną opinię związaną z powrotem „Wielkiego Brata”.

Anna Kiljan, senior media planner/buyer PRO Media House
– Sukces takiego programu w ogromnym stopniu zależy od osobowości uczestników. Kolejny element to kampania promocyjna, bez niej trudno zaistnieć w świadomości widzów. Nowy program nie ma jednak szans na sukces porównywalny z „Big Brotherem” czy „Barem” ze względu na niski zasięg techniczny stacji TV4.

Dr Krystyna Doktorowicz, medioznawca, Uniwersytet Śląski
– Nie sądzę, aby oglądalność kolejnej edycji „Big Brothera” w kanale TV4 była zbyt wysoka. Programy typu reality show wywołują silne emocje wśród widzów i tym samym szybko się nudzą. Nie sposób odtworzyć entuzjazmu towarzyszącego pierwszym edycjom. Polsat stara się zmienić swój profil i sięgnąć po bardziej ambitne programy, uczestniczy też w produkcji kinematograficznej. Dlatego też nowy „Big Brother” umieszczony został w Czwórce, której popularność jest mniejsza od innych stacji.

Krystyna Lubelska, publicystka „Polityki”
– Kolejny cykl „Big Brothera” w starym stylu sprzed kilku lat nie ma, moim zdaniem, sensu. Od czasu zakończenia ostatniej edycji „Big Brother” widzowie obejrzeli w różnych stacjach wiele reality shows, również takich, które odbyły się na egzotycznych wyspach, a zawodnicy mieli do wykonania ekstremalne zadania. Anonimowi uczestnicy, którzy dzięki reality show takiemu jak „Big Brother” zyskują sławę, wobec zalewu nieznanych twarzy na małym ekranie, też już z góry są pozbawieni szans. Wylansowanie choćby nowej „Frytki” wydaje się nieprawdopodobne – trudno sobie nawet wyobrazić, co „Frytka” w nowym wcieleniu musiałaby zrobić na ekranie, aby zapaść ludziom w pamięć. Co innego jednak „Big Brother” z gotowymi już supergwiazdami. Taki program mógłby zdobyć widownię, zwłaszcza gdyby znani i lubiani zachowywali się wbrew własnym wizerunkom i co tu dużo mówić, dość swobodnie. Ryzykują jednak wtedy swoim image’em.

Prof. dr hab. Wiesław Godzic, medioznawca
Epoka „Big Brothera” definitywnie skończyła się w Polsce. Wybuchła, miała swoje klony i zaznaczyła bardzo ważną linię graniczną w polskiej telewizji. Na świecie jest inaczej – 8 edycje „Big Brother” nie dziwią nikogo. Bo też „Big Brother” w Polsce znaczył coś innego niż w Turcji, czy Wielkiej Brytanii. Dlatego nie wierzę w możliwość odgrzania tej formuły u nas. Tym bardziej jako „Big Brother VIP”. W tym przypadku nie chodzi o jakąkolwiek autentyczność zachowań uczestników, to byłyby wyłącznie popisy gwiazdeczek wyuczonych przez PR-owców. To byłby kolejny show, ale żadne „reality show”. TV4 chce osiągnąć coś innego niż sukces finansowy – bo w taki nie wierzę. Tu chodzi o zamanifestowanie swojego istnienia i o rzucenie rękawicy TVN-owi. To też jest jakaś strategia rynkowa, ale można to robić innymi – bardziej merytorycznymi – sposobami. Zachęcam do ich stosowania.

Andrzej Sołtysik, rzecznik prasowy TVN
– Trudno się spodziewać, żeby stacja o tak niewielkiej oglądalności jak TV4 mogła odnieść sukces z takim projektem. „Big Brother” potrzebuje ogromnej kampanii marketingowej i dużych nakładów. W Wielkiej Brytanii „Big Brother” z udziałem celebrities nadal wzbudza ogromne zainteresowanie. Więc ta formuła mogłaby być jeszcze dla widzów interesująca. Jednak z punktu widzenia TVN nie ma sensu wracać do czegoś, co już było. Myśmy już zrobili „Big Brothera”, który odniósł ogromny sukces, spełnił swoją rolę społeczną i przeszedł do historii jako klasyk. I niech tak zostanie. Teraz stawiamy na inne formaty – seriale, sitcomy, programy rozrywkowe, takie jak „Taniec z Gwiazdami”, czy talk-show.

[Dziennik / Gazeta.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł