

Arek doznał złamania żebra, miał naruszone kręgi szyjne, natomiast Joanna doznała urazu ręki i wstrząśnienia mózgu. Samochód został przeznaczony do kasacji, a badanie wykazało 1,4 promila alkoholu we krwi Joanny B. Wrocławski sąd uznał oskarżoną za winną i wydał wyrok: pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz zakaz prowadzenia pojazdów również na trzy lata. Jak się jednak okazuje, córkę lidera Lady Pank czeka najprawdopodobniej jeszcze jeden proces. Poszkodowany w wypadku Arek Nowakowski domaga się od Joanny B. 15 tysięcy złotych na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji. „Po wypadku spędziłem w szpitalu 7 dni. Potem przez miesiąc chodziłem w gipsie. Cały tułów miałem usztywniony. Potem rehabilitacja. Niestety, nie byłem ubezpieczony i całe leczenie musiałem pokryć z własnej kieszeni. Dodatkowo nie mogłem pracować przez kilka tygodni. Straciłem przez ten wypadek sporo pieniędzy” – opowiada „Super Expressowi” Arek. Mężczyzna w najbliższych dniach ma zamiar złożyć w sądzie pozew cywilny przeciwko Joannie B. Tydzień temu córka lidera Lady Pank zapewniała przed sądem, że chce pokryć koszty leczenia Nowakowskiego, ale nie tak duże. „Mogę mu dać około 2 tysięcy złotych. Nie więcej” – mówiła. Joanna B. na ostatniej rozprawie udawała, że nie zna Arka. Oboje nie powiedzieli sobie nawet „cześć”. „Proponuje mi jałmużnę. Dlatego sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Nie odpuszczę jej tych pieniędzy. Koniec zabawy w kotka i myszkę” – mówi Arek. Chłopak zapewnia, że nie chce pieniędzy dla siebie. „Jak je wygram, to całą kwotę, co do grosza, oddam na cele charytatywne. Na leczenie chorego dziecka” – dodaje Nowakowski.
[Super Express]