Idol 3

Monika Brodka: „Jestem jaka jestem”

16-letnia Monika Brodka na początku 2004 roku zwyciężyła w trzeciej edycji „Idola”. Nagrodą za ten sukces będzie nagranie płyty. Mimo młodego wieku wokalistka ma już na koncie kilka sukcesów, wśród których jest pierwsze miejsce na przeglądzie piosenki dziecięcej w Rybniku, wyróżnienie w konkursie poezji śpiewanej w Oświęcimiu oraz wyróżnienie w przeglądzie piosenki aktorskiej w Bielsku-Białej. Tuż po zwycięstwie w „Idolu” Monika powiedziała, że ma zamiar „zakręcić polskim rynkiem muzycznym” i stworzyć „coś, czego jeszcze nie było”. W rozmowie z Krzysztofem Czają podtrzymała te obietnice, opowiedziała też o planach nagrania piosenki razem z zespołem Sistars, o tym, czego nie zrobiłaby dla kariery i o najgłupszej rzeczy, jaką czytała na swój temat w prasie.

-Minął dokładnie miesiąc od zakończenia trzeciej edycji „Idola”, którą wygrałaś. Czy ochłonęłaś już po tym wydarzeniu?
-Tak, ochłonęłam, doszło powoli do mnie, że wygrałam. Mam zamiar teraz to wykorzystać, zabrać się do pracy. Przeprowadzam się do Warszawy i pracuję ostro nad materiałem na płytę. Przenoszę się przy okazji do nowej szkoły, więc będę musiała połączyć ze sobą te dwie rzeczy.

-Czyli można powiedzieć, że twoje życie zmieniło się diametralnie przez te ostatnie kilka miesięcy.
-Tak, oczywiście, zmieniło się bardzo dużo. Przede wszystkim jestem teraz osobą rozpoznawalną – co jest czasami miłe, a czasami nie. Zmieniam miejsce zamieszkania, poznaję nowych ludzi.

-A jak zareagowali na twój sukces twoi dotychczasowi znajomi? Masz teraz więcej czy mniej przyjaciół?
-Pod tym względem raczej nic się nie zmieniło. Dużo ludzi usiłuje nawiązać ze mną kontakt, bo jestem popularna, ale ja takich ludzi raczej omijam, bo to nie jest do końca szczere. Wszyscy ci, którzy mnie znali wcześniej, zareagowali bardzo pozytywnie, cieszą się moim szczęściem, wspierają mnie i pomagają.

-Czy utrzymujesz kontakty z którymś z uczestników „Idola”?
-Tak, często widuję się z Gosią Karpiuk. Z wieloma osobami utrzymuję znajomości i przyjaźnie.

-Jak wiadomo główną nagrodą w programie był kontrakt płytowy z wytwórnią BMG. Czy są już jakieś przymiarki do nagrania twojej debiutanckiej płyty?
-Przymiarki będą, gdy już na stałe przeprowadzę się do Warszawy, wtedy będę miała czas nad tym popracować. Płyta najprawdopodobniej wyjdzie we wrześniu, a singel ukaże się w lipcu. Tak więc nie ma za wiele czasu i trzeba zacząć ostro pracować.

-Mówiłaś ostatnio w wywiadach, że chcesz nagrać płytę z „czarną muzą” i że nawet powinna ona nosić tytuł „Black”. Ale ty przecież czarne masz tylko włosy! Czy taka muzyka w twoim wykonaniu będzie brzmiała autentycznie, nie będzie tu jakiegoś fałszu?
-Absolutnie nie. To jest muzyka, jaką bardzo lubię i jaka dominuje w moim życiu. Nie będzie w tym fałszu, będzie to szczera płyta, bo nigdy nie chciałabym nagrać płyty, której nie czuję. Myślę, że nagranie takiej płyty w Polsce jest bardzo możliwe.

-No właśnie, powiedziałaś też, iż chcesz „zakręcić polskim rynkiem muzycznym” i stworzyć „coś, czego jeszcze nie było”. Czy takie deklaracje nie brzmią trochę na wyrost w ustach debiutantki, której kariera nie wiadomo jak się potoczy?
-Wydaje mi się, że akurat w czarnej muzyce na polskim rynku jest luka, brakuje tego typu zespołów i wykonawców. Będę się starała tę lukę jakoś zapełnić – czy mi się to uda czy nie – zobaczymy, gdy wyjdzie moja płyta. Najważniejsze, bym ja sama była z niej zadowolona i aby była ona moja. Mam nadzieję, że zapełnię tę lukę, ale na razie nie mogę nic powiedzieć na pewno, bo jeszcze nic nie zrobiłam.

-Jakie będą dalsze losy ludowej kapeli Dukat, z którą występowałaś do tej pory?
-Kapela jest, będzie i jakoś będzie sobie radzić beze mnie. Jeżeli tylko będzie to możliwe, to na pewno coś z nimi jeszcze zagram, ale na razie odstawiam ją na dalszy plan i nie jest to dla mnie w ogóle ważne. Życzę im jak najlepiej i mam nadzieję, że będą sobie bardzo dobrze radzić beze mnie, a jeżeli będzie taka możliwość, to będę im pomagała.

-Kto jest twoim muzycznym idolem?
-Erykah Badu.

-A oprócz niej?
-Oprócz niej Lauryn Hill, Jill Scott i Mary J. Blige.

-A czy jest ktoś taki spośród polskich wykonawców, z kim chciałabyś nagrać piosenkę w duecie?
-Tak, zespół Sistars.

-Czy to są tylko twoje luźne marzenia, czy są już jakieś konkretne plany?
-Raczej luźne marzenia, bo muszę się jeszcze skonsultować z ludźmi, którzy się mną zajmują. Ale jeżeli tylko będzie taka możliwość, to bardzo chętnie zaproszę je do współpracy, bo uważam, że są moimi godnymi rywalkami i bardzo dobrze sobie radzą.

-Głosowałaś na nie w polskich eliminacjach do Eurowizji?
-Nie, nie miałam okazji ich oglądać, ale wiem, że startowały, słyszałam ich piosenkę i bardzo chciałam, żeby wygrały i pojechały na Eurowizję. Szkoda, że się nie udało.

-W Internecie pojawia się bardzo dużo komentarzy na twój temat – od pełnych uwielbienia do totalnie krytycznych, gdzie ludzie piszą, że jesteś beztalenciem i niczego nie osiągniesz. Jak to na ciebie wpływa? Przejmujesz się w ogóle takimi komentarzami?
-Absolutnie nie. Bardzo rzadko śledzę takie fora i wypowiedzi, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Ja dobrze się czuję w swojej skórze i jestem jaka jestem – jednym się to może podobać, innym nie. Nie będę starała się zmieniać za wszelką cenę. Jeżeli ludziom podoba się to, co robię, to będą to śledzić, a jeżeli nie, to trudno, mam nadzieję, że może przekonają się do mnie w przyszłości. Ja będę robić to, co robię, nie przejmując się takimi wypowiedziami, bo ludzie mają różne gusty i trudno jest wszystkim dogodzić.

-Czy jest jakaś rzecz, której na pewno nie zrobiłabyś dla kariery?
-Gdyby ktoś na przykład powiedział mi, że sprawdzę się w repertuarze popowym, że to będzie wielkie uderzenie, Platynowa płyta itd., to na pewno nie zgodzę się na to. Nie zamierzam dać z siebie zrobić kogoś, kim nie jestem, tylko po to, by osiągnąć wielki sukces. Mam nadzieję, że osiągnę go z tym, co chcę zrobić i nie będę musiała zmieniać się za wszelką cenę, bo i tak nie daje to żadnych gwarancji.

-A gdyby ci proponowali okładki w różnych pismach kolorowych, sesje fotograficzną do „Playboya” itp., co byś na to powiedziała?
-Wydaje mi się, że to nie ma żadnego wpływu na moją karierę i na to, czy będę popularna. Jeśli uznam, że chcę zrobić coś takiego, to zrobię to. Na razie nie mam w planach okładki w „Playboyu”, ani tego typu pismach, bo uważam, że nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Ale jeżeli w mojej głowie narodzi się taki pomysł, to dlaczego nie?

-Czytasz w ogóle artykuły w gazetach na swój temat?
-Czasem, gdy idę ulicą i widzę jakąś okładkę albo artykuł, to kupuję gazetę. Ale rzadko.

-A jaka jest najgłupsza rzecz, jaką czytałaś dotychczas na swój temat?
-Najgłupszy był artykuł w ostatnim numerze „Bravo”, gdzie na jednej stronie byłam ja, a na drugiej Kurt Nilsen, który wygrał „Światowego Idola”. Porównywali nas ze sobą, przyznając punkty w różnych dziedzinach. Uważam, że to jest kompletnym bezsensem, gdy ludzie, którzy mnie w ogóle nie znają, nie śledzą mojej kariery, przyznają mi jakieś punkty. Ja z Nilsenem nie mam nic wspólnego, bo on wygrał pierwszą edycję „Idola”, a ja trzecią. Powinni porównywać z nim Alę, a nie mnie. Taki artykuł wydaje mi się kompletnym bezsensem, ktoś chciał mi wyłącznie zrobić na złość. Zrobili tam nawet fotomontaż naszego wspólnego dziecka, które moglibyśmy mieć w przyszłości, co jest już kompletną katastrofą i bezsensem. „Jak wyglądałoby dziecko Brodki i Nilsena, gdyby się na nie zdecydowali?” – to jest największa głupota, jaką widziałam.

-Skoro już mowa o tych sprawach, powiedz, jaki jest twój ideał faceta? To będzie pożyteczna informacja dla tych wszystkich, którzy chcieliby pisać do ciebie listy, maile, czy w jakiś inny sposób ubiegać się o twoje względy.
-Nikt raczej nie musi ubiegać się o moje względy. Jeżeli ktoś mi przypadnie do gustu, to ta osoba na pewno się o tym dowie. Nie szukam teraz nikogo i nie interesują mnie tego typu sprawy, jak szukanie faceta przez Internet czy przez maile. Mój ideał faceta nie jest jakoś ściśle określony, zależy to od konkretnej osoby – nie mogę określić, jak on ma wyglądać i że musi być akurat taki a nie inny. Jeżeli odpowiednia osoba się pojawi, to być może coś się między nami nawiąże.

-Myślisz, że będziesz śpiewać przez całe życie i utrzymywać się z tego, czy masz też jakiś plan B, na wypadek, gdyby się to nie udało?
-Myślę, że taki plan B musi się narodzić, bo do końca życia nie mogę się utrzymywać z tego zawodu. Jak będę 70-letnią babcią, to na pewno nie będę już występować na scenie. Na razie o tym nie myślę, zainteresuję się tym, gdy będę widziała, że moja kariera ma się ku końcowi. Zdobędę jakieś wykształcenie, żeby móc coś robić w życiu oprócz śpiewania.

-Wiesz już, w jakim kierunku będziesz się kształcić?
-Na razie muszę skończyć liceum, a w związku z wygraną w „Idolu” dostałam stypendium w Wyższej Szkole Reklamy i Marketingu w Warszawie i być może skorzystam z tej oferty.

[Muzyka.interia.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł