Big Brother 2, Big Brother 3: Bitwa

Czat z Andrzejem Sołtysikiem

Ponad tydzień temu – we wtorek, 22 stycznia w jednym z polskich portali odbył się czat z Andrzejem Sołtysikiem – prowadzącym drugą edycję „Big Brother”.

Na pytanie czy będzie on prowadził trzecią edycję programu, Andrzej Sołtysik odpowiedział, że chyba mu to „grozi”. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale Sołtysik nie boi się, że będzie to klapa – z jego punktu widzenia może być jeszcze lepiej. Jest pewien, że będzie to sukces finansowo – programowy. Ma być dużo zmian w samym programie, więc jest nadzieja. Sołtysik zdradził też, że Wielki Brat ma na imię Jarek. Sam nie chciałby go zastąpić. Uważa, że Jarek jest lepszy, aczkolwiek to ciekawe stanowisko – rozmowy z mieszkańcami, bycie Głosem, Wyrocznią. Bardzo trudne zadanie, ale z punktu widzenia psychologicznego ciekawe.

Po tym jak 19 grudnia, nagrany został ostatni program z cyklu „Rodzina i przyjaciele”, Sołtysik skutecznie zapomniał o „Big Brotherze”. Najbardziej z mieszkańców zaimponował mu Janusz Dzięcioł i Irek Grzegorczyk. Według niego, sympatyczniejsi byli uczestnicy pierwszej edycji i to oni mieli większą oglądalność i poparcie. Ci z drugiej byli w trudnej sytuacji, bo Ameryka może być odkryta tylko raz, Kolumb był jeden. Kolejni podróżnicy to już nie byli odkrywcy, tak było w przypadku drugiej edycji. Byli „skazani” na niekorzystne porównania. Ale byli bardzo interesujący, Agnieszka Lorek – niesamowita osobowość. Na pytanie: dlaczego nie pokazano faktycznego wyjścia Irka z domu, i czy to prawda, że wyprowadzono go w kaftanie bezpieczeństwa, Andrzej Sołtysik odpowiedział: Jeden – z szacunku dla osoby Irka. Dwa – nieprawda! Poinformował także, że psychologowie będą ostrożniejsi przy castingu do trzeciej edycji – to powinno wystarczyć, by nie powtórzyć dramatu Irka.

Andrzej Sołtysik powiedział, że reality shows w Polsacie są realizowane nieprofesjonalnie. Przez to opinie o programach w Polsce są niskie. Polsat zaniża poziom. Sam natomiast nie chciałby wziąć udziału w tego typu programie. Andrzej Sołtysik nie miał ochoty oceniać filmu „Gulczas – a jak myślisz”, a obsadzanie uczestników pierwszej edycji „Big Brother” w różnorakich programach w TVN uznał za tendencyjne, ale jak najbardziej na miejscu. „Public gets what the public wants – jak śpiewał Paul Weller z grupy The Jam 20 lat temu w piosence Going underground. Ludzie chcą Klaudiusza, chcą Manueli, więc ich dostają. Nie ma mientkiej gry w dzisiejszym świecie mediów i biznesu telewizyjnego” – stwierdził.

Poprzedni artykułNastępny artykuł