The Amazing Race 20

Zaczęty przez Showmag, Cz, 16 Cze 2011, 19:36:34

Rosa

Cytat: Leon Zawodowiec w Pt, 27 Kwi 2012, 19:19:54
Zaraz zaraz.. ktorego zadania nie zaliczyli?
Aha, taniec został im zaliczony ze wzgledu na fachowośc wykonania :)
Juz pisałem że nie lubie uznaniowych zadań.



ciriefan

Obejrzałem ten sezon już kilka dni temu, ale moim zdaniem był tak słaby, że nie mogłem się zebrać za napisanie. W końcu postanowiłeś coś naskrobać. Także jeden ze słabszych sezonów TAR. A dlaczego? Już dawno nie było tak niesympatycznego i nudnego castu. Mówcie co chcecie, ale gdyby nie Rachel ruda, to byłyby takie nudy, że masakra. Ale sama Rachel sezonu nie uratowała. Jedynie trzy pary wzbudziły moją sympatię, z czego jedna odpadła na początku (clowny), a druga była niewidzialna (FBI). Na dodatek nudny też sam przebieg etapów, kolejność drużyn na postoju była do siebie podobna. I jaki schocker na koniec - wygrała para, która wygrała ponad połowę etapów, no kto by się tego spodziewał... Sam finał mi się podobał, głównie ze względu na zadanie z kurczakami, aferę z finałowym pit stopem i porażkę Art'a i JJ. Tradycyjnie parę słów o każdej z par:

Dave i Rachel - nie lubiłem ich. Na początku wydawali się być sympatyczni, ale sympatyczna była tylko ona. On i te jego wojskowe traktorwanie jej jak podwładnej - nie dało się tego oglądać. Zwycięzcy zasłużeni, ale nie byli kimś, komu kibicowałem.

Art i JJ - na początku ich lubiłem, aż do odcinka z U-turnem. Zachowywali się jak małe, obrażone dzieci i tak już do końca sezonu.

Brandon i Rachel - początkowo miałem do nich złe nastawienie na podstawie tego, co pisali mi inni. Spodziewałem się, że Rachel będzie taką Jordan (też z Big Brothera), która będzie totalną idiotką i na podstawie opisów jej kłótni i płaczów mega wariatką. Okazało się, że głupia nie była. Nie widziałem jakichś większych wpadek w jej wykonaniu, w zadaniach była dobra zarówno fizycznych jak i umysłowych. Po drugie, jej płacz był owszem, często over the top, ale to dodawało jej tylko uroku. To świadczy o jej dużej wrażliwości a nie głupocie. I po trzecie, tych kłótni wcale nie bylo tak dużo i to ona w nich miała bardziej rację. Raczej to ją hejtowali AiJ oraz ViR. Spodziewałem się miliona kłótni wywoływanych przez Rachel bez powodu, a tu kłótni nie dość że było mało (w sumie kłótliwy był tylko jeden odcinek na lotnisku), to jeszcze nie Rachel była im winna. No niestety, ale jedna kłótnia na lotnisku i kilka wyzwisk między Rachel a Vanessą tego sezonu nie uratowały. Jeszcze bardziej od Rachel polubiłem Brandona, który miał do niej niesamowitą cierpliwość i miał kilka ciekawych wypowiedzi. Szkoda, że źle przeczytali tą wskazówkę. Z F3 to ich chciałbym zobaczyć na mecie.

Vanessa i Ralph - totalnie bezbarwna para. Kilka idiotycznych i wrednych komentarzy Vanessy wobec Rachel nie czyni z niej barwnej postaci. Ralph to nawet nie pamiętam, jak wygląda. Byli nudni jak flaki z olejem. Na plus jedynie walka Vanessy w zadaniu z kurczakami.

Bopper i Mark - byli tak żałosną parą, że szkoda gadać. W ogóle to zadanie z tańczeniem zaliczyli im niesłusznie, bo im ich żal było. Na siłę robili z nich ulubieńców widzów.  Mnie cały sezon irytowali. A jak było na początku finału podsumowanie odcinka, w którym odpadli i praktycznie złożony im hołd, myślałem, że zwymiotuję. I jeszcze dostali na finale konfę. Zapewne zobaczymy ich niestety w All-Stars.

Nary i Jamie - moja ulubiona para sezonu. Młode, piękne, inteligentne kobiety, na dodatek pracujące w FBI. Nie robiące afer na siłę, nie szukające konfliktów. Podobało mi się ich podejście do wyścigu. Jak wiedziały po budowie namiotu, że pewnie wylecą, zatrzymały się i podziwiały przyrodę. W ogóle cieszyły się każdą chwilą i odwiedzonym miejscem, a o to chyba w tym przede wszystkim chodzi. Niestety były niewidzialne przez większość sezonu.

Joey "Fitness" i Danny - omg, to dopiero kolesie. Jak dla mnie jeśli chodzi o ich styl reprezentują sobą wszystko to, czym gardzę, scena z dyskoteki w czołówce z ich udziałem, będzie mi się śniła w koszmarach - tandeta.

Kerri i Stacy - na początku je lubiłem, ale w sumie nie było się czym zachwycać. Słaba para. I tyle.

Elliot i Andrew - kto? tam był w ogóle ktoś taki? Najbardziej niewidzialny edit sezonu.

Dave i Cherie - bardzo sympatyczni, ale niestety słabi. Szkoda, że odpadli tak szybko.

Misa i Maya - a one dobrze, że odpadły szybko, bo poza ładną twarzą jak dla mnie nic sobą nie zareprezentowały. I sposób ich odejścia epicki hahaha.

Z chęcią w All Stars zobaczył bym jeszcze raz Branchel i FBI :)