Epizod 14 - Finał: It's My Night, Reunion

Zaczęty przez Showmag, Pt, 29 Lis 2013, 15:28:28


Showmag

Finał "Survivor 27: Blood vs Water". Kto wygrał?
https://showmag.info/2013/12/16/final-survivor-27-blood-vs-water-kto-wygral/

* * *

I dla tych, co przez 14 odcinków czekali na opening, ale się nie doczekali:

Showmag

Tak kilka słów na szybko po finale.

Sezon był dobry. Nawet bardzo dobry.  Finał - nudny i przewidywalny. Całość na plus. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że to wypadek przy pracy.
Ot producentom coś się wreszcie udało mimowolnie. Nie można zapomnieć, ze poczynili wiele, by sezon zniszczyć.

Colton. Rupert. Żona Ruperta. Wyspa odkupienia (po to, by było można ratować Rupera i żonę Rupeta).
W Reunion po staremu. Cochran znów na antenie - stare mordy trzeba promować.

Zapowiedz kolejnego sezonu brzmi niezachęcająco. Tego typu podział nie sprawdził się nawet w "BB11" i wątpię, by sprawdził się w przypadku "Survivor" (i co za niespodzianka: nie ma powracających graczy = nie ma kogo ratować, a więc nie ma Wyspy Odkupienia).

ciriefan

Finał przewidywalny, ale dobry. Idąc po kolei:

RI - Nie no, to była akurat porażka, że Tina wróciła. Może to karma wróciła do Laury za to, że jej pomogła w pojedynku z Vytasem. No ale skoro już Monica nie chciała przeskoczyć, powrót Tiny był najgorszym możliwym wynikiem pojedynku. A dlaczego? Bo Hayden i Laura mogli immunitetami zajść do finału i jeszcze trochę zatrząść tym sezonem. No a o występie Tiny w finałowym zadaniu chyba nie trzeba nic pisać. Odejście Laury oczywiście wzruszające.

Final 5 - Ciera :( No cóż, szkoda. Do ostatniej chwili jej kibicowałem. Walczyła do końca. Jak dla mnie najciekawszy zawodnik edycji.

Final 4 - Tina. Jej mi żal nie było. Gdyby była w finale, to by wygrała, a że nie podobała mi się jej gra ani za nią nie przepadam, to dobrze, że się w tym finale nie znalazła.

Finał - nawet mi się podobał. Jury nie było bitter, ale i tak były emocje. Jeśli chodzi o występy na radzie, to o dziwo najbardziej podobała mi się Monica, najmniej Tyson. Strasznie mi się nie podobał jego płacz w mowie finałowej, gdy wyciągnął Rachel - nie spodziewałem się, że z tej trójki to on zacznie grać tak na emocjach i to już w mowie początkowej. Poza tym wydawało mi się, że strasznie się przymilał (np. nie podobało mi się przepraszanie Katie kilkukrotne, nawet jak już siadała do jury). Monica też płakała, ale jej to właśnie dodało uroku i tutaj nie miałem wrażenia, że to było zaplanowane (jak mówienie o Rachel), tylko że faktycznie już nie mogła znieść tego, co się o niej mówi.

Tyson - zdecydowanie słuszny wybór. Pomimo jego jak dla mnie słabego występu na FTC, grał zdecydowanie najlepiej. Jego wygrana mnie cieszy.

Monica - cieszę się, że dostała ten jeden głos dający jej 2 miejsce (Vytas napisał na twitterze, że wiedział, że Tyson wygra, więc zagłosował na Monicę, żeby miała 2 miejsce). W sumie przekonała mnie do siebie na tym finale, pokazała, że jest silną kobietą. Szkoda jedynie, że nie powiedziała tego, co w jednej ze scen z insidera z odcinka z eliminacją Hayden'a. Powiedziała wtedy, że nie połączy siły z nim i Cierą, bo jeśli Tyson i Gervase są uważani za ciemne charaktery, to właśnie z nimi chce iść do końca, bo jury będzie na nich złe. Myślę, że jakby w ten sposób się zaprezentowała, wypadłaby jeszcze lepiej, bo wytłumaczyłaby strategię, która za tym stała.

Gervase - co by nie powiedział, po takim socjalu i wybuchach to on szans nie miał. Rozwalił mnie tekst, że planował blindside na Tysonie. Na finale nie liczy się, co planowałeś, tylko to, co zrobiłeś (zwłaszcza, że jakoś tych planów po jego grze widać nie było). Pokazał, że nadal jest marnym graczem jak ten Gervase, który 26 sezonów temu stwierdził, że kobiety są jak krowy.

Reunion - szok. Podobało mi się. Po raz pierwszy od wielu sezonów. Da się uwzględnić wszystkich (no prawie, Marissa tylko nic nie powiedziała)? Da się. Oby tak było i w przyszłości. Jak dla mnie mogliby tylko nie pokazywać Cochran'ów, czy jak poprzednio Boston Rob'ów, na myśl o których Jeff'owi staje. Najlepszy punkt Reunion to oczywiście wypowiedź Kat - no nawet tutaj musiała wywołać uśmiech na mej twarzy, cudowna jest i tyle.

Brawn vs brain vs beauty - nie hejtuję tego pomysłu. Blood vs water zapowiadało się na kompletną klapę, a wyszło odwrotnie, więc nie ma co oceniać książki po okładce. Poza tym pomysł ten nawet mi się podoba.

Podsumowując - był to jeden z najlepszych sezonów w historii. Genialny cast, zwroty akcji, napięcie, dramy, wzruszające historie, świetny edit, dobry zwycięzca. Wszystko, co powinien mieć dobry sezon. Stawiam go na 2 miejscu zaraz po Pearl Islands. No i teraz nic tylko czekać na sezon 28 :)

damian300d

W porównaniu do całego sezonu finał wypada słabo. Nie było nic zaskakującego ani nieprzewidywalnego. Trochę szkoda bo finał jest dopełnieniem sezonu. Ale i tak uważam,  że ta edycja była świetna. A oto co mnie rozczarowało w finałowym odcinku:

   -  powrót Tiny był najgorszym możliwym scenariuszem i niestety właśnie ten się spełnił. Szkoda mi było Laury. Wygrała 5 z 7 pojedynków ale akurat w tym ostatnim czegoś zabrakło ;( Wydaje mi się że to ze stresu i olbrzymiej presji jaką odczuwała, bo przecież były już zadania wymagające równowagi i Laura świetnie sobie z nimi poradziła. Nie wspominając o Haydenie, który całkowicie nawalił.

- oczekiwałem, że Monica jednak pokusi się o jakiś ruch w nowej finałowej piątce, albo chociaż czwórce, bo w sumie w piątce nie było okazji bo Tyson miał immunitet i było dość prawdopodobne że da Gervas'emu HII. Jej strategia polegająca na dojście z tymi niby "złymi" do finału i wygranie go przestała już dawno być skuteczna. Skończyły się w Survivor czasy, że tych złych wszyscy nie nienawidzą i wystarczy być dobrym i miłym żeby wygrać. A co do tej  wypowiedzi Monici że tak zamierza zrobić nie pokazali jej żeby trzymać napięcie. Ja za każdym razem miałem nadzieję, że przeskoczy na drugą stronę.

- odejście Ciery w finałowej piątce sprawiło, że już 2 sezon z rzędu nie było nikogo w finałowej 4 komu kibicowałbym całym sercem. Szkoda że Ciera dała Tysonowi wskazówkę do tego HII, tak mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej, choć też niekoniecznie. Nie ma gwarancji że Tyson nie znalazłby immunietu bez wskazówki. Nie ma co gdybać. Ale mimo wszystko miałem nadzieję że jednak wykopią Tinę, za którą nie przepadam.

- bezkonkurencyjne zwycięstwo Tysona. Nie chodzi mi o sam fakt, że wygrał. Nie przepadam za nim, ale całkowicie zapracował na wygraną. Zasłużył na to i brawa dla niego. Chodzi mi raczej o tendencję jaka występuje w ostatnich sezonach Survivor, a mianowicie: w finale nie ma przynajmniej dwóch ( nie wypominając o trzech) kandydatów mających wyrównane szanse na zwycięstwo i wynik nie jest taki przewidywalny. W ostaniach sezonach jest tylko ten jeden który prowadził świetną grę i zazwyczaj jego 2 pachołków albo jakieś inne przypadkowe osoby. Z punktu strategicznego dla tego gracza to świetna pozycja dająca zwycięstwo. i gratulacje, że udało mu się do tego doprowadzić -  poniekąd o to chodzi. Ale dla widza oznacza to przewidywalny i raczej nudnawy koniec.

  -  brak czołówki -  nie pokazano jej przez cały sezon i nie uraczono nas ją nawet podczas finału albo Reunionu. Szkoda ;(

-  brak Rites of Passage (tego czegoś jak idą i wspominają wyeliminowanych graczy)  Lubię ten moment, jest taki refleksyjny i pozwala przypomnieć wszystkich graczy. Spodziewałem się że w tym sezonie tego nie zobaczymy, bo w edycjach z Wyspą Odkupienia czas na to zabiera właśnie finałowy pojedynek na Wyspie.

To by było na tyle. Trochę ponarzekałem ale praktycznie przez cały sezon chwaliłem każdy odcinek, więc teraz mogę sobie pozwolić na słowa krytyki ;p

Rozśmieszył mnie Gervase który stwierdził że doszedł do końca bo wie jak powinno się w to grać. Żałosne i śmieszne zarazem, dobrze że nie dostał ani 1 głosu. Finałowa Rada Plemienna - raczej spokojnie, było w porządku. Mimo, że nie specjalnie lubiłem Monice,  trochę szkoda mi się jej zrobiło na tej Radzie. Widać że naprawdę jej na tym wszystkim zależało i już była zmęczona po 39 dniach.


REUNION:

Tutaj na minus przede wszystkim Cochran i to całe video. Naprawdę nie mają co pokazywać?
Dobrze, że nie zastosowali sposobu rozmieszczenia uczestników jaki był na Reunion 26. Fani i w tak chamski sposób potraktowani uczestnicy nie byli zadowoleni i dało to jakieś rezultaty. Fajnie też, że praktycznie każdy się wypowiedział. Dodam tylko, że Colton jest żałosny i te usprawiedliwiania Caleba, że został pozbawiony wszystkiego co miał i musiał sobie radzić sam itp to jakieś bzdury. Każdy gracz był w takim położeniu i oni jakoś dali radę. Widać że to rozpieszczony bachor. Dobrze Jeff powiedział, że ci starsi ludzie skopali mu tyłek.  Nie mogę pojąć fenomenu Ruperta i chyba nigdy nie będę w stanie. Nie dość że zawsze pojawia się w tej samej kolorowej koszulce, to jego osobowość jest irytująca, a tyle ludzi go niby uwielbia. Zgodzę się z Jeffem że ten nowy Tyson jest o wiele lepszy od starszego, trochę szkoda, że tak późno się taki okazał bo złe pierwsze wrażenie pozostało. Ogromnie byłem zawiedziony, że nie było nagrody od publiczności. Liczyłem że zdobędą ją Ciera albo Hayden a tu taki zawód ;/ Choć już  wcześniej coś mnie zaniepokoiło. Zawsze na Facebooku w tygodniu emisji finału było głosowanie na ulubionego uczestnika na profilu Survivor a tym razem cisza. Naprawdę szkoda ;(

Podsumowując sezon nie dodaję nic nowego, całkowicie się zgadzam z ciriefanem. Fajnie, że dali szansę tym mniej popularnym i może też mniej pamiętanym osobom (np. Laura M) Mogły pokazać się w nowym  świetle.
Mam nadzieję że jeszcze kiedyś udział wezmą Ciera i Hayden. A myślę że jest dość prawdopodobne bo Jeff powiedział że Ciera była całkowitym zaskoczeniem sezonu, a nawet podał ją za wzór że powinno się grac tak jak ona - czyli o pierwsze miejsce. Haydenowi zadał pytanie czy zagrałby jeszcze raz, a ludzie których o to pytał raczej potem się pojawiali ponownie. Tak było z Malcolmem i Andreą (  ją zapytał czego się nauczyła od Roba jakby miała jeszcze raz zagrać ale to w sumie podobne)
Co do nowego twistu: trochę dziwny podział, ale miejmy nadzieję że nowy pomysł wypali.

mia

Słaby finał dobrego sezonu. Począwszy od powrotu infantylnej Tiny, poprzez odpadnięcie Ciery (od dawna tak nie polubiłam żadnego uczestnika), aż po zasłużoną, ale nazbyt przewidywalną wygraną Tysona (tę łzawą historię mógł sobie darować). Też mnie cieszy drugie miejsce Monici, bo i tak przeskoczenie na drugą stronę nic by jej nie dało, a w ciągu programu pokazała wolę walki i wygrała 3 immunitety w trudnych wyzwaniach, w przeciwieństwie do Gervasea, który nie wykazał się niczym, ani fizycznie ani mentalnie. Z kolei Hayden mnie nie przekonał i mam nadzieję, że już nie wróci. Niczego spektakularnego nie dokonał, ot taki sobie sympatyczny mięśniaczek o przeciętnym poziomie inteligencji, który pomimo warunków fizycznych nie dał rady w żadnym wyzwaniu. 
Też miałam nadzieję, że Ciera zgarnie nagrodę publiczności a tu klops. :sciana:   

joker

Przypominałem sobie ostatnio drugą edycję Survivor. W odcinku specjalnym, już po finale wypowiadała się Katie, oto jak wyglądała 14 lat temu :) :

damian300d

Hahaha jakie zębiska. Ale ogólnie wydaje mi się , że zbrzydła od tamtego czasu no i nabrała kilku dodatkowych kilogramów.

Rosa