Hell's Kitchen

Zaczęty przez Showmag, Pn, 05 Gru 2005, 01:48:48

DAWIDKI

tylko ze kto by to prowadzil ?? Maklowicz albo Sowa  :los: .W polsce nie dojdzie do skutku bo nie ma u nas kucharzy takiego rempreamnetu jak ramsay :)

kamil2505

Można poszukać i wypromować... Moze to trudniejsze, ale do zrobienia. Jest tyle cenionych restauracji...
A polska edycja mogłaby odnieść sukces. Program bardzo fajny.

chatiflatt

Cytat: kamil2505 w Śr, 01 Kwi 2009, 15:44:30i może wtedy zobaczymy polskie Hell's Kitchen :)
a terrorystą będzie Pascal Brodnicki :ubaw:
"Może kiedy umierasz wszystko umiera, wszystko i wszyscy? Zostaje tylko pustka, próżnia, dziura, którą starają się wypełnić ci, którzy pozostali."
Barbara Weston

chatiflatt

ten program jest nie na moje nerwy.
gdybym był klientem w restauracji Ramseya i gdyby odważył się na mnie krzyknąć i obrzucić obelgami - moja pięść wylądowałaby na jego nosie.
kompletnie nie rozumiem "idiotów", którzy zgłaszając się do tego programu poddają się psychicznej kastracji.
"Może kiedy umierasz wszystko umiera, wszystko i wszyscy? Zostaje tylko pustka, próżnia, dziura, którą starają się wypełnić ci, którzy pozostali."
Barbara Weston

Pudelek

Ostatnio program leciał w najlepszym czasie antenowym na TVN Style ale nie obejrzałem nawet jednego odcinka. Ile można patrzeć na chamstwo Ramsey'a?

ixa86

a ja oglądałam każdy odcinek - bardzo lubię ten program - a uczestnicy wiedzą na co się piszą idąć do tego programu, więc nie mogą być potem zaskoczeni ... a decydując się na uczestnictwo godzą się na warunki tam panujące - nikt ich nie zmuszał. Jak ktoś jest wrażliwy to by się nie zgłosił do tego programu - po prostu.
Taka dygresja osobista - ja nie nadawałabym się do tego programu... z powodu zerowych umiejętności kulinarnych  :los: bo z Gordonem to bym sobie poradziła :boks:

joker

Najsłynniejszy na świecie kucharz: Jestem kulinarną prostytutką
Marcin Bojanowski

Najbardziej znany na świecie kucharz niedługo nie będzie miał gdzie gotować. Z milionami funtów długów Gordon Ramsay zamyka kolejne restauracje. Częściej niż w kuchni można go zobaczyć wrzeszczącego w telewizyjnych show

- Więcej oliwy na patelnię. Nie smażysz tego, ty to przypalasz. Słyszysz mnie? Chrzanisz to danie! - krzyczy wysoki blondyn z wykrzywioną w grymasie twarzą. Wystraszony śmiertelnie młody kucharz potrafi jedynie powtarzać przyciszonym głosem: - Tak, szefie. Tak, szefie.

Polscy widzowie znają tę scenę z kulinarnego reality show "Piekielna kuchnia" w TVN Style i Kuchnia.tv. 16 kucharzy walczy w nim o stanowisko szefa kuchni w jednej z restauracji Gordona Ramsaya. Wchodząc do programu, często już doświadczeni kucharze, godzą się na kontrowersyjne metody wychowawcze kulinarnego guru, który na przemian na nich wrzeszczy, zaraz chwali, po czym wyrzuca z programu za byle bzdurę. Nikt nie śmie się mu sprzeciwić, żeby nie narazić się na niekontrolowane wybuchy gniewu. Ludzie, z którymi pracuje, wykazują się irracjonalną lojalnością, na pograniczu miłości.

44-letni dzisiaj Ramsay traktuje ich tak, jak sam był wychowywany. Jego ojciec, również Gordon, kiedy nie pracował, głównie pił. Starszy brat Ronnie wolał heroinę. Matka nie reagowała, kiedy chłopcy obrywali od pijanego ojca, bo była następna w kolejności. Cała rodzina przeprowadzała się za pracą z miasta do miasta.

Szansą na inne życie dla nastolatka mogła być kariera piłkarska w klubie Glasgow Rangers. Ramsay miał tam trenować przez kilka lat z najlepszymi zawodnikami. Tak przynajmniej opowiadał po latach dziennikarzom. Kiedy jednak zaczęto pytać o niego w klubie, nikt nie mógł sobie przypomnieć jego nazwiska.

Korki zawiesił na haku i poszedł do szkoły hotelarskiej. Szybko został zauważony. Trafił do londyńskiego Harvey's, gdzie uczył się pod okiem mistrza Marca Pierre'a White'a. Po kilku latach przeniósł się do Le Gavroche, aby pracować z Albertem Roux. Potem do Francji, gdzie pracował w kuchniach Guy Savoy i Joel Robuchon.

Aż w październiku 1993 r. został szefem nowo otwartej restauracji Aubergine, która w ciągu kilku miesięcy podbiła serca Brytyjczyków, zdobył też wiele prestiżowych nagród, w tym dwie gwiazdki kulinarnej biblii Michelina. Stał się pierwszym Szkotem w historii, któremu się to udało.

Swoją pierwszą restaurację otworzył pięć lat później. I od razu został uhonorowany tytułem Kucharza Roku na Wyspach Brytyjskich. W kolejnym przewodniku Michelina jego miejsce na kulinarnej mapie Londynu wyróżniono aż trzema gwiazdkami.

Międzynarodową sławę przyniósł mu telewizyjny show "Piekielna kuchnia". Bijący rekordy oglądalności nie tylko na Wyspach, ale też w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie, uczynił z niego - nie tylko już kulinarnego - celebrytę. Zamiast w kuchni częściej widywany był na najważniejszych przyjęciach, a co za tym idzie, na okładkach bulwarowej prasy.

Dobrze z tego żył. Był taki czas, że otwierał jedną restaurację miesięcznie. Wiele z nich w odległych częściach świata: od Japonii, przez RPA, po Stany Zjednoczone. Do ubiegłego roku kontrolował już 30 restauracji, ale w żadnej sam już nie gotował. Z wybitnego kucharza stał się raczej biznesmenem (mniej wybitnym) i telewizyjnym celebrytą. Nawet temu nie zaprzeczał. - Kupując garnitur od Armaniego, nikt nie oczekuje, że uszył go własnoręcznie Giorgio Armani - odpowiadał krytykom.

Kryzys studzi apetyt

Wydawało się, że ma świat u swoich stóp. - Myślałem, że wolno mi wszystko i nigdy nie przegram - wspominał. I wtedy przyszedł kryzys finansowy. Zaledwie w rok obroty w jego restauracjach spadły o 14 proc. z 42 do 36 mln funtów. Zyski skurczyły się z 5 mln funtów do zaledwie 383 tys. rocznie.

Musiał zamykać kolejne restauracje. Tylko w grudniu 2007 r. padły cztery - londyńskie Savoy Grill, Connaught, Petrus i La Noisette. Na niewiele się to zdało. Długi pęczniały z każdym miesiącem. W ciągu roku wzrosły z 4 do 9,5 mln funtów. Miesięczna rata spłacanych przez niego kredytów poszybowała o połowę do 546 tys. funtów.

Kolejne banki odmawiały dalszego kredytowania restauracyjnego biznesu. Ramsay musiał wyłożyć 5 mln funtów z własnej kieszeni, żeby ratować swoje imperium przed upadkiem. Miał z czego, bo na samych programach telewizyjnych i książkach kucharskich zarabiał rocznie 10 mln funtów. Mimo to musiał sprzedać swoje ukochane ferrari i zastawić - wart 6 mln funtów - rodzinny dom.

Ramsay błąd popełnił na samym początku, kiedy zdecydował, że będzie właścicielem każdej ze swoich restauracji. Weźmy na przykład paryską w znanym Trianon Palace Hotel. W pierwszych ośmiu miesiącach od otwarcia przyniosła prawie 2 mln funtów strat. I choć Ramsay musiał ją odsprzedać właścicielowi hotelu, to nie przyznał się do porażki. - To przez tę cholerną francuską arogancję - drwił.

"Ramsay to wybitny kucharz, ale marny restaurator" - podsumował "New York Times". Ale i z jedzeniem było coraz gorzej. Skandal wybuchł w kwietniu, kiedy okazało się, że część potraw serwowanych w jego brytyjskich restauracjach była przygotowywana znacznie wcześniej w malutkiej knajpie na obrzeżach Londynu. Schłodzone rozwożono potem po lokalach, gdzie odpowiednio oprawione trafiały na stół. Goście bistro Foxtrot Oscar w Chelsea płacili za rybę prawie 10 funtów, podczas gdy restauracja kupowała gotowe danie za 2 funty.

Dla tych, którzy znają go tylko z telewizji, i tak nie ma to znaczenia. Mogą go kochać bądź nienawidzić, ale co tydzień zasiadają przed ekranami telewizorów, żeby zobaczyć, co tym razem wymyśli. Przyciąga ich kontrowersyjny prowadzący, nie wybitny kucharz. Mało kto rzeczywiście powie: sprawdzam, i z kilkudniowym wyprzedzeniem zarezerwuje stolik w jednej z jego restauracji.

Nie dlatego, że by nie chcieli. Powód jest prozaiczny: kogo poza najbogatszymi stać na opłacenie kilkusetfuntowego rachunku za kolację? Zwłaszcza że pojedyncza wizyta niewiele mówi o kuchni Ramsaya. Menu w jego najlepszych restauracjach - taki wymóg stawia Michelin - zmienia się bowiem raz w tygodniu. Idąc raz, można więc jedynie otrzeć się o jego kunszt, a nie go poznać. Posmakować, nie rozsmakować.

- Jestem taką kulinarną prostytutką. Sprzedaję siebie w restauracji, mogę też w telewizji. Tylko tam nigdy nie zdejmuję majtek - drwi Ramsay. W tym miesiącu rusza siódmy sezon jego telewizyjnego show. Tym razem główną nagrodą jest posada szefa kuchni w nowej restauracji Ramsaya w londyńskim hotelu Savoy. O ile wcześniej nie zostanie zamknięta.

Wykorzystałem wypowiedzi Gordona Ramsaya z ,,New Yorkera" i ,,Vanity Fair"

Źródło: Gazeta Wyborcza

https://wyborcza.biz/biznes/1,101716,8282210,Najslynniejszy_na_swiecie_kucharz__Jestem_kulinarna.html