Premiera: 20 maja 2015
No i finał za nami i był to finał ktory mnie nic a nic nie interesował. Cały ostatni odcinek to był dla mnie wstęp do ogłoszenia wyników głosowania S31 i niech to świadczy o poziomie S30.
Finał "Survivor 31: Worlds Apart". Kto zwyciężył?
https://showmag.info/2015/05/21/final-survivor-31-worlds-apart-kto-zwyciezyl/ (https://showmag.info/2015/05/21/final-survivor-31-worlds-apart-kto-zwyciezyl/)
30x14 + 30x15
Hmm... o ile ostatnie dwa odcinki dawały nadzieję, o tyle ten był totalnym fiaskiem. Ruchy, które powinny być idiotyczne okazywały się trafne, choć dla logicznie myślących ludzi byłyby idiotyczne (takie masło maślane jak cały ten sezon).
Zastanawiającą mnie rzeczą było, dlaczego nie dali opcji, że Mike rezygnuje z nagrody spotkania z mamą na rzecz tego, żeby wszyscy się spotkali z rodzinami...
Nadal nie dociera do mnie to, co odwaliła Sierra. Raz, że strzeliła sobie w stopę na radzie - a dwa... przecież starczyło ugadać się z Rodneyem i Willem na wywalenie Mamy C. Nie wierzę, że by na to nie poszli, zwłaszcza przy odpowiednim uargumentowaniu, obudzeniu na nowo hejtu Rodneya. Przynajmniej w finale jako jedyna zagłosowała słusznie xD
Chociaż to, że Mike skrytykował jej sposób gry - czyli eliminację mocnych, a potem proszenie o pozostanie w grze, bo jest silna i jej zależy... Czy nie to samo Mike zrobił? Joe jest taki silny, trzeba go wywalić - a potem sam znalazł się w pozycji Joe i nagle mu się odmieniło.
Mimo że na pewnym etapie Mike był jedyną osobą, którą tolerowałem, nie cieszy mnie jego wygrana. Zwłaszcza w stosunku 5-1-1, który jest NIESAMOWICIE krzywdzący dla Mamy C (dostać tyle głosów co Will... no cóż - mogli się chociaż dogadać w jury, żeby było 4-2-1). Bo mimo wszystko ona grała lepiej. Mike nie grał - czy coś mu się udało osiągnąć? Nie. Eliminacje osób z sojuszu następowały tylko dlatego, że wygrywał immunitet za immunitetem.
No i to, że Rodney dostałby więcej głosów od Mamy C x.X Za co ja się pytam? Za przedrzeźnianie Mike'a? Za to, że był "zabawny"? WTF. Zresztą dziwię się czerwonym, że dali głosy na Mike'a. Idiotyczna decyzja okazująca się słuszna...
Plus to zadanie finałowe - Rodney wyglądał jakby nie chciał wygrać. Nie widać było by się starał. W sumie mam wrażenie, że gdyby to było zadanie F5, to Sierra miała spore szanse, żeby je wygrać.
W gruncie rzeczy, to ten sezon dla Mike'a wygrał Tyler (: Gdyby nie to, że mu powiedział o wskazówce do HII (znaczy podał prawdziwą treść), to pewnie tamten by odpadł (a nie Tyler przez to samo HII ^.^).
Słaby Reunion - tylko Dan, Rodney i Will... No i Shirin + ploteczki o Joe. Słabiutko.
I właśnie - co z rytuałem przejścia? Czy był, a ja po prostu go "przespałem"?
Generalnie to największą przegraną jest Carolyn. Nie dość, że nie wygrała, to jeszcze nie wzięli jej do 31. A szkoda... Co do tamtego castu - kilku osób nie kojarzę, bo nie widziałem niektórych sezonów. Ale branie Woo (niby też nie oglądałem, ale się nasłuchałem o nim...) + Fishbacha, którego po prostu nie znoszę... Zabite miejsca.
Ale przynajmniej PG wraca <3 Oby teraz miała więcej szczęścia. No i Abi (:
Więc może będzie lepiej...
W końcu zmusiłem się, żeby obejrzeć ten finał. Jeszcze nie wiem, czy zmuszę się do insidera. Finał jeden z najgorszych w historii prawie pod każdym względem - zawodników, zwycięzcy, editu, mów jurorów. Chyba nigdy nie było takiej dysproporcji w czasie antenowym dla poszczególnych graczy w finałowym odcinku. Nawet jak ktoś miał mało przez cały sezon, to zazwyczaj w finale dostawał trochę więcej. Tymczasem Sierry i Rodney'a nie było, a producenci uznali, że mieliśmy za mało Mike'a.
Poza tym co to za sezon, w którym od samego połączenia było mniej więcej wiadomo, że wygra Mike? Baaa, analiza editu przewidziała to nawet w 1 odcinku i typ się nie zmieniał z tygodnia na tydzień. Straszne. Jeff podniecał się tylko dlatego, że wygrał jakiś samiec alfa. No a teraz po kolei.
FINAL 5 - Po jaką cholerę wcisnęli wizytę rodzin w finałowym odcinku? Na intro nie liczyłem, na rytuał przejścia miałem minimum nadziei, ale też nie wierzyłem, że go puszczą. Ale żeby nie dali mów wstępnych finalistów, a w zamian wcisnęli jakieś 10 nadprogramowych minut Mike'a i jego matki? Ugh. Okropnie się to oglądało. Na dodatek ta pomoc w zadaniu... Szkoda, że w ogóle nie dali mu tego zrobić z odwiązanymi oczami. Szkoda tylko pozostałej czwórki, że musieli się męczyć, bo można było od razu dać mu naszyjnik. Odpadła Sierra, która przez cały sezon była jak muszla na plaży - po prostu tam była.
FINAL 4 - co za szoker, Mike wygrał immunitet. Tak jakby edit nie zapowiadał tego triumfu przez poprzednie 13 odcinków. I jeszcze to kreowanie go na bohatera, że chce wziąć Carolyn jako silniejszego przeciwnika, a zemścić się za zdradę na Rodney'u. To akurat uważam, że była jego najlepsza zagrywka w tym sezonie - zrobił show pod jury, Carolyn i Rodney musieli się pomęczyć z rozpalaniem ognia, a jury miało ubaw. Ktokolwiek by nie odpadł, nic nie tracił, bo i tak by wygrał z palcem w nosie. No i dla mnie ten pojedynek na radzie był jedynym ciekawym momentem odcinka. Na szczęście Mama C przetrwała.
FINAŁ - o masakra. To były najgorsze, najbardziej nudne i najmniej wnoszące mowy jurorskie w historii. W sumie to niczym się nie zaskoczyłem - Jenn oczywiście broniła Mike'a, a Shirin dała nam łzawą historyjkę o Mike'u bohaterze i Will'u nikczemnym draniu. Jedynym zaskoczeniem był głos Tyler'a. O Will'u nie ma co pisać, bezużyteczna kupa mięsa. Mama C to dla mnie zwycięzca tej edycji. Mike z kolei to dla mnie jeden z najgorszych zwycięzców w historii. Jak Jeff mówi na otwarciu każdego sezonu: musisz zaadoptować się do warunków natury, jak i do ludzi, z którymi żyjesz, bo w przeciwnym razie odpadniesz. Mike zrobił coś całkowicie odwrotnego: był na bardzo dobrej pozycji, a swoim zachowaniem i idiotycznymi ruchami stracił zaufanie i zniechęcił do siebie swoich sojuszników. Potem to już tylko immunitety i ukryte immunitety. Doceniam jego grę fizyczną, wydaje się być też porządnym i sympatycznym facetem, ale jako gracz ssał i tyle. Na szczęście dzięki wygranej nie wróci w kolejnym sezonie, bo za dużo go było w tym.
Reunion - beznadziejne, nieciekawe. Skupili się na najmniej przyjemnych rzeczach, roztrząsali konflikty. Nieprzyjemnie się to oglądało. A Shirin straciła całą sympatię, jaką udało jej się u mnie uzyskać. Już mogła być tą bardziej dojrzałą i bez marudzenia powiedzieć, że wybacza Will'owi, ale znowu musiała roztrząsać to wszystko. Ok, zostałaś skrzywdzona, ale serio no, bądź tą mądrzejszą w tym wszystkim, a nie roztrząsasz to bez końca i robisz dramę. Oby szybko odpadła w 31.
Podsumowując, był to najgorszy sezon od South Pacific. Nieprzyjemny, niesympatyczny cast. Pagongowanie po połączeniu. Zero zaskoczeń. Nierówny edit. Przewidywalny zwycięzca. Na szczęście to już koniec.
Komu dałbym drugą szansę: Joe (super, że wróci), Carolyn musi kiedyś wrócić, no i nasz słodziaczek Hali też. No i może Rodney'a bym jeszcze raz zobaczył, lubię go mimo wszystko XD
Polscy producenci powinni się uczyć z tego programu, jak sterować grą i manipulować uczestnikami r-s'ów.
Tyle na podsumowanie.