Showmag.info • Forum

Show na świecie => Stany Zjednoczone => Survivor / Expedition Robinson => Przygodowe => Survivor 30: Worlds Apart => Wątek zaczęty przez: Showmag w Cz, 12 Mar 2015, 21:56:50

Tytuł: Epizod 05 - We're Finally Playing Some Survivor
Wiadomość wysłana przez: Showmag w Cz, 12 Mar 2015, 21:56:50
Premiera: 18 marca 2015
Tytuł: Re: Epizod 05 - We're Finally Playing Some Survivor
Wiadomość wysłana przez: ciriefan w Nd, 22 Mar 2015, 23:07:13
W końcu mnie wciągnął ten sezon na maksa. Oba z łączonych odcinków były genialne. Miały to, co dobre odcinki Surva: równy edit, mnóstwo humoru, dynamiki, blindside. Coraz większy mam ubaw i coraz bardziej lubię ten cast.

Cieszy mnie powrót zadań o nagrodę. Pierwszy odcinek był zarąbisty dzięki dramie w obozie niebieskich. No i ten wypadek Kelly na zadaniu wydawał się straszny, ale okazało się, że to dużo krzyku o nic. W drugim odcinku dramy też nie brakło.

ESCAMECA

Dan - nie no, koleś jest meeega <3 Totalny idiota. Jego inteligentny atak na Sierrę po radzie, potem wywód na temat tego, że wie, jak przepraszać kobiety, a potem te jego "genialne" przeprosiny - toż to było epickie. Dla mnie to dołącza do niezapomnianych momentów typu Carter i jego: "Penner, leci Katie czy Penner"?. Niech jeszcze trochę zostanie, bo jego gafy są genialne.

Joaquin - zaczynam go lubić. Mógł nadal próbować grać agresywnie po eliminacji So, a potrafił się uspokoić, wyciszyć, przejść na grę under the radar i przestać być zagrożony. Poza tym podoba mi się jego akcent.

Joe - trochę niewidoczny, ale nadal jest w gronie moich faworytów.

Mike - nadal mnie do siebie nie przekonuje, ale zaczyna wychodzić na plus. Pokazał, że jednak ma trochę głowy na karku. Wiedział, że nie można alienować Sierry. Niestety sojuszników ma marnych.

Sierra - okazało się, że umie mówić i nie jest tylko cieniem Lindsey. Lubię ją, wydaje się być ogarnięta. Żal mi jej było, jak musiała znosić ataki Dan'a po radzie. Została całkiem sama, ale na szczęście uratowało ją przemieszanie. Liczę na to, że pokaże coś ciekawego.

Rodney - nie no, ja go uwielbiam :D Serio, to nie jest z natury zły i podły człowiek. On jest po prostu głupi. Jest przekonany, że wypowiada same słuszne tezy. To jest takie pocieszne. Z każdą jego wypowiedzią mam mega zaciesz i ubaw. Oby dotarł jak najdalej. Liczę na duży blindside, a potem emocjonalną i pełną hejtu finałową mowę w jego wykonaniu :D:D:D:D

Tyler - lubię go. Podoba mi się jego styl gry - poza radarem, ale tak naprawdę po cichu to on rozdaje karty. Dołącza do moich faworytów.

NAGAROTE

Carolyn - no kocham ją <3<3<3 Okej, uważam, że zdrada była głupim ruchem i wcale dla niej nie korzystnym. Mogła nie lubić Maxa i Shirin, mogli ją irytować, ale byli lojalni. W nowym sojuszu jest w najlepszym wypadku numerem 4 (ale podejrzewam, że po połączeniu ona planuje kolejny przeskok i grać z niebieskimi). No ale uwielbiam ją za sposób, w jaki opisuje gry i te pociski po innych. Charakterologicznie moja bezkonkurencyjna ulubienica.

Hali - nic się nie zmienia, nadal ją lubię. W odcinku jednak się niczym nie wyróżniła.

Jenn - no i mamy HI. Fajnie, bo jest w sojuszu, któremu kibicuję. Nadal jednak jest w niej coś, co sprawia, że jakoś nie mogę się do niej całkowicie przekonać.

Kelly - nagle okazało się, że w ogóle jest jakaś Kelly. Potrzebowaliśmy do tego rozlewu krwi. Okazało się, że to ona kontroluje po cichu sytuację w niebieskich. Potem w nowym plemieniu też znalazła się na dobrej pozycji. Podobnie jak u Tyler'a, ona prowadzi mój ulubiony styl gry - under the radar, ale nie jako zwykłe płynięcie z prądem, tylko ciche kontrolowanie gry i nie zwracanie na siebie uwagi. Dołącza do moich faworytów.

Shirin - niby zabawna, niby ciekawa, ale ja mówię jej nie. Nie przekonam się do niej. Irytuje mnie i oby odpadła następna.

Will - straszny jest. Jest tak nijaki pod każdym względem: jako postać, jako gracz, jako zawodnik w zadaniach. Zmarnowane miejsce w obsadzie.

WYELIMINOWANI

Lindsey - faktycznie sama to na siebie sprowadziła. Trzeba umieć trzymać język za zębami. Pokazała, że sama inteligencją nie grzeszy próbując przemówić Rodney'owi do rozsądku. On rozsądku nie ma, więc powinna była się poddać i nie wchodzić w jałowe dyskusje. Ale nie, musiała pokrzyczeć. I wykrzyczała własną eliminację.

Max - irytował mnie razem z Shirin, więc bardzo mnie cieszy jego eliminacja. Był arogancki i ma za swoje. I ten jego żarcik na radzie czyni jego blindside jeszcze lepszym :D

Moi faworyci na etapie przemieszania: 1. Carolyn 2. Tyler 3. Kelly. W dalszej kolejności Joe i Hali.

No no, z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek.
Tytuł: Re: Epizod 05 - We're Finally Playing Some Survivor
Wiadomość wysłana przez: Thorvald w So, 28 Mar 2015, 10:37:19
30x05

Przemieszanie <3 Kara dla niebieskich za nieprzemyślaną eliminację : D Chociaż z drugiej strony niekoniecznie - podział wyszedł dość... ciekawy. Znaczy to, że w jednym plemieniu wylądowali prawie wszyscy niebiescy, w drugim prawie wszyscy czerwoni... i to, że w jednym większość facetów, w drugim wręcz przeciwnie. No ale...
Go Sierra, go Sierra! To ją trochę uratowało. Kibicuję jej bardzo - poza nią jeszcze Carolyn, a reszta - się zobaczy.

Plemię czerwone

Ale to plemię jest beznadziejne fizycznie. Znaczy dobra, babki mają silne - tylko deficyt facetów w zadaniach siłowych skreśla ich na starcie. Poza tym na dwójkę mężczyzn, jeden to useless Will. Serio?
Shirin i Max doprowadzili wszystkich do szału. Po co oni gadają, że znają tę grę od podszewki, że znają każdy sezon na pamięć i takie tam? Przecież to ich wsuwa na celownik... oczywiście poza irytowaniem innych.
Do tego ta sytuacja z kurzajkami i wodą. Bleee.

Plemię niebieskie

(Przed przemieszaniem) - serio? Wywalacie jedną osobę, a drugą alienujecie, wyzywacie i nabijacie się z niej? Przecież "this game is about numbers". Rodney i Dan są niesamowicie głupi. Niestety znając życie dojdą daleko xD
(Po przemieszaniu) - ich inteligencja (ex-niebieskich) mnie poraża. Mike mówi "nie mogę dopuścić, żeby Sierra przeskoczyła", po czym we trójkę z Danem i Rodneyem wychodzą z obozu, zostawiając ją samą z nowymi współplemieńcami <3 No a ta oczywiście wykorzystała sytuację xD Chociaż moim zdaniem zrobiła to zbyt agresywnie.
Joaquin i Rodney - no cóż. Ten sam poziom arogancji, pasują do siebie. Oby obaj wylecieli, do tego jeszcze Dan i gra będzie oczyszczona z osób, których nie mogę znieść : D

Zadania

Nagroda - od razu ujawniły się mankamenty czerwonych. Zadanie samo w sobie dość powszechne.
Immunitet - i zadanie na siłę fizyczną... taki policzek dla czerwonych trochę. Nie dawało im szans od samego początku.

Rada i eliminacja

Osobiście cieszę się z tego, że Max odpadł, bo pod koniec nie dawało się już znieść tego, co on... mówił. Do tego żarcik na radzie - wyszła z tego dobra autoironia : D Ale teraz mam wrażenie, że Shirin nie odpadnie następna, że stanie się coś dziwnego. Natomiast głupią to było decyzją z punktu widzenia logiki - mają jednego faceta (bo Willa to nie liczę) i go usuwają. Serio?
Zresztą decyzja ze strony Carolyn była słaba. Powinna była rozważyć usunięcie Willa - w następnym ruchu mogłaby się dopiero zająć Maxem i Shirin. Bo oni nie mieli nikogo - dawnych żółtych też wkurzali, wszystkich w nowym czerwonym plemieniu też wkurzali, więc idealne cele. Natomiast mam wrażenie, że ona nawiąże jakąś współpracę z Kelly - ale to tylko takie moje... typy.