
Monika Brochacka: żona i modelka
Piątek, 27.01.2006, 00:00

Monika Brochacka- 25-letnia modelka z Otwocka i uczestniczka trzeciej edycji programu "Big Brother", jest już mężatką. Od kilku miesięcy mieszka w Brzesciu Kujawskim. Przeniosła się na Kujawy zaraz po slubie. Wraz z mężem zamieszkała na terenie rodzinnej stadniny koni. "To miejsce jest moją oazą"- mówi Monika. Od 16 roku życia dziewczyna pracuje jako modelka. Na swoim koncie ma wiele sukcesów. Była między innymi Twarzą Europy, Miss Lata z Radiem, Modelką Roku. Pracuje dla prestiżowych agencji na całym swiecie. Ostatnio zdobyła tytuł "Najlepszego ciała swiata" w konkursie "Best Models of the World", którego finał rozstrzygnął się w grudniu 2005 roku w tureckim Istambule. Monika wystąpiła jako jedna z 3000 modelek z całego swiata. Do finału wybrano 40 kobiet, w tym ją. "Best Models" i "Best Body of the World" to dwa najważniejsze tytuły tego prestiżowego konkursu.
-Jakie wrażenia po powrocie z Turcji?
-Poszczęsciło mi się i zostałam zakwalifikowana do finałowej 40 modelek z całego swiata, co jest ogromnym sukcesem, bowiem kandydowało ponad trzy tysiące dziewcząt. Nerwy, męczarnia, mało snu, czyli wszystko, co się z tym zawodem wiąże. Ale profesjonalistki mają odpornosć we krwi, więc choćbym padała na twarz, to idę do przodu. To w trakcie konkursu, bo potem to tylko euforia. Jestem ogromnie szczęsliwa z tego tytułu i kolejnej szarfy, która zawisnie w moim mieszkaniu. Jestem szczęsliwa, bo ten tytuł, to jak tytuł profesorski, przepustka do ekstraklasy.
-Czuła Pani, że zajdzie na sam szczyt?
-Gdy wkroczyłam na terytorium, to się rozejrzałam, żeby wybrać najgroniejsze konkurentki. Od razu uznałam, że jestem najlepsza, ale dwie dziewczyny uznałam za stosowne mieć na oku, jednak myliłam się, odpadły w przedbiegach. Sporo jednak wyniosłam z tego konkursu. Podpatrzyłam wiele stylów chodzenia, różne podejscia do pracy itp. Wyjsć było sporo: bez makijażu, z makijażem, w kostiumach, dresach, eleganckich sukniach i strojach plażowych- jedno i dwuczęsciowych. Kiedy w kulminacyjnym momencie ogłaszania werdyktu usłyszałam: Polska, to aż mi się serce scisnęło i łzy zakręciły w oczach. Zrozumiałam, co czują nasi sportowcy zdobywający medale na mistrzostwach i olimpiadach. To niezwykła uczucie, trudne do wyrażenia.
-Co teraz?
-Wywiady w magazynach, program w telewizji, cała akcja promocyjna przygotowana przez moją agencję, a potem, pod koniec stycznia, wyjeżdżam do Paryża, bo tam zaczynają się castingi, potem są katalogi, Mediolan, Londyn... Ta maszyneria jak ruszy, to już się kręci. Aha. Uchylę rąbka tajemnicy: w lutym moje zdjęcia ukażą się w "CKM-ie". Na kilku stronach. Mam nadzieję, że się spodobają.
[Linia.com.pl]