Epizod 10 - Bring The Popcorn

Zaczęty przez Showmag, Pt, 17 Kwi 2015, 00:39:30

Showmag


Thorvald

30x10

Kolejny odcinek, w którym robią nam nadzieję tylko po to, żeby spalić ją na radzie finałowej.

Plemię połączone

To co się działo w tym odcinku przechodzi wszelkie pojęcie. Dobra, może i Shirin jest irytując, ale tym razem oberwała za to, co rozpowiadali głównie Mike i Jenn. No i oberwała... atakami personalnymi. To było tak bardzo heartbreaking, że to już nie Dan jest idiotą nr 1, lecz Will. "Nie masz rodziny, nikomu na tobie nie zależy, jesteś looserką". Serio? To mówi kurna wierzący człowiek. "Nie masz duszy, będę się za ciebie modlił" - to już pod jakąś psychozę podchodzi. Najgorsze jest rzeczywiście to, że poza Mikiem wszyscy siedzieli i patrzyli, ciesząc japę. Tak bardzo współczesny świat. Może i nie lubię Mike'a, ale w tym momencie dla mnie bardzo zyskał w oczach (jako człowiek).
Aczkolwiek głupotą było wyjawianie sojuszu czwórki w tak zwanym wybuchu. To trzeba było nakręcić po cichu.
Jenn się zaktywizowała, żeby zrobić reszcie na złość <3 No i nie wyszło :<

Aukcja

Wiedziałem, że "bilet", który wygrał Will na pewno ma jakąś ukrytą część w obozie. Dobrze, że mu nie pokazali, gdzie jest HII, bo bym się załamał.
Podejrzewam natomiast, że Mike przegrał edycję robiąc ten "ruch", którego ostatecznie nie zrobił. To było chyba najgłupsze zagranie... EVER. Porównywalne z Ericiem oddającym II.
A to, że to Dan dostał podwójny głos... no comment.

Zadanie

W miarę spoko, ale bez fajerwerków. Mike wygrał. Czy mnie to dziwi? Nie.

Rada i eliminacja

Czyli Shirin vs Will VOL2. Will chyba tak naprawdę nie wie, co robi. Skoro twierdził, że przecież wcale nie zaatakował Shirin... to z jego mózgiem jest ewidentnie coś nie tak.
Tak jak z mózgami Dana i Sierry. Wait, oni chyba nie mają mózgów.
Tak bardzo szkoda, że nie wyleciała Mama C. Zaczęła mi działać na nerwy - może nie tak bardzo jak Tyler, którego gra jest moim zdaniem tak bardzo beznadziejna (dajmy ukryty immunitet Mike'owi). Także sojusz z Rodneyem i Willem to totalny dream-team.

Trzymam kciuki za Shirin - wiadomo, że raczej nie ma szans na wygraną, ale i tak. Bo reszta jest beznadziejna.

Rosa

Ten sezon przerodził sie w katastrofę. Nie dosc że mamy od 3 tygodni zwykłe pagonging gdzie w dodatku odpadaja ludzie ktorych lubiłem to jeszcze z finałowej 8 lubie jedynie JEDNA osobę, Shirin. Tak źle nie było od czasów South Pacific.

ciriefan

Niby wszystko spoko, dużo dramy, dużo akcji, ale... ten odcinek mi się nie podobał. Po prostu nie mogę dalej tego oglądać przez nadmierny edit Mike'a. To ewidentnie Tony 2.0. I serio, dałoby to się wyedytować tak, żeby zaskoczyć mile widzów jego powodzeniem. A tak to edit jest ustawiony tak, że mamy kibicować tylko jednej osobie. Lubię sam wyrabiać sobie własne zdanie, a nie być w nie wmanipulowany. Resztę sezonu obejrzę już tylko z przyzwyczajenia. Dziękuję edytorzy za zabicie mojego emocjonalnego przywiązania do oglądania tego show.

Poza tym nie każda drama jest dobra. Matko, długo ukrywali, jak bardzo niesympatyczny jest ten cast. Ten odcinek był jednym z najbardziej nieprzyjemnych w oglądaniu, podobnie jak ten z molestowaniem Richarda na Sue czy Brenda nakazująca Dawn wyjąć zęby. Ci ludzie są po prostu strasznie "ugly". Niby drama, niby ekscytująco, ale jednak nie tak, jak powinno. W tej chwili prawie nikogo tam nie lubię.

Swoją drogą zaskakujące jest, jak ci ludzie skakali sobie do gardeł na wyspie, a teraz są z nich najlepsi przyjaciele, co pokazują media społecznościowe. Ale to w sumie na plus, że potrafią odciąć grę od życia.

Nowe twisty z wykupieniem siebie z aukcji i podwójnym głosem - jak najbardziej na plus.

KTO NIE MA SZANS

Will - okej, miał prawo się wkurzyć, bo w sumie zamiary miał dobre, a został oskarżony o świństwo. Tylko że w takich momentach łatwo pokazać swój prawdziwy charakter. Zacznijmy od tego, że mógł wejść w kłótnie z Mike'iem lub Jenn, którzy są silnymi osobowościami. A po kim zaczął jeździć? Po najsłabszej Shirin. Typowy tchórz. Atakuje najsłabszego, bo tylko z nim sobie poradzi. Po drugie jego osobiste pojazdy przeszły wszelkie granice. Ale już to kiedyś pisałem - ci najwięksi katole, którzy są przekonani o swojej dobroci, zazwyczaj są najbardziej pełni hejtu i nienawiści, a religię wykorzystują, żeby się usprawiedliwiać. Brzydzę się takimi ludźmi. Brzydzę się Will'em. Niech odpadnie wreszcie.

Rodney - nie oszukujmy się, szans nie ma żadnych. Koleś jest narwany i życiowo jest półgłówkiem, ale no po prostu nie panuje nad sobą. Ja tam nadal go lubię, bo przynajmniej jest w tym prawdziwy. Nie udaje wielkiego katolika jak Will czy nie zgrywa bohatera i cierpiętnika jak Mike. Plus podtrzymuję swoje zdanie: nie jest złym człowiekiem, tylko po prostu głupim. Aczkolwiek w grze jest jedną z niewielu myślących osób, którzy widzą, że Mike jest teraz panem i władcą i chce dokonać ruchu, gdy jest na to okazja.

Sierra - nasze widmo w końcu dokonało przeskoku. I co? I nie dostaliśmy praktycznie żadnego wyjaśnienia, dlaczego tak postąpiła. Jej rola ponownie została ograniczona do minimum. Edit jest oczywisty: ta laska nie ma żadnego znaczenia. A szkoda, bo z dobrym editem można by nas trzymać w napięciu, czy ma jakieś szanse. Ale nie, musimy kibicować Mike'owi.

Dan - dlaczego to on dostał dodatkowy głos? Ugh. Jestem w szoku, że zmienił strony. W sumie myślę, że dla niego i Sierry to nie był dobry ruch. Ok, Mike zawiódł nieco ich zaufanie, ale serio nie widzę sensu w ich przeskoku (chyba że edit nam nie pokazuje tego, co naobiecywał im ktoś z czwórki Rodney'a). No chyba, że w kolejnym odcinku okaże się, że Dan jest mastermindem i chce się pozbyć dodatkowej osoby w postaci Jenn, żeby w kolejnym odcinku wrócić do Mike'a i mieć większość ze swoim dodatkowym głosem. Wtedy ma pewne F4 a nie F5 i pewność, że Jenn nie zastąpi go w sojuszu. Ogólnie stawiam, że fakt faktem tak się stanie w kolejnym odcinku, ale czy to będzie wynik geniuszu Dan'a? Nie sądzę.

CICHA NADZIEJA, ŻE ZWYCIĘZCA JEST JEDNAK WŚRÓD NICH

Tyler - grając poza radarem trzeba wiedzieć, kiedy z poza tego radaru wyjść. Edit w sumie nam daje teraz do zrozumienia, że on nic nie robi tylko po prostu tam jest. Mam jednak nadzieję, że wykona w końcu swój ruch. Nadzieja matką głupich. Sam w to nie wierzę. Ktoś z takim editem na pewno nie będzie zadowalającym zwycięzcą dla mas Ameryki.

Carolyn - podobnie jak u Tyler'a edytorzy robią wszystko, żebym przestał caring about her. Pomimo tego nadal ją uwielbiam, bo lubię takie nieco wredne suki, ale nieprzesadzone. Wolałbym oglądać jej pociski w konfach niż kolejną scenę z Mike'iem. Muszę się nadal łudzić jej szansami na ugranie czegokolwiek, bo bez tego straciłbym zainteresowanie tym sezonem całkowicie. Jednak po hejcie Jenn na Carolyn w tej chwili uważam, że jej szanse są zerowe.

Shirin - po tym odcinku ją kocham. To, jak nie zgodziła się na to, żeby Will dostał list <3<3<3<3<3 Kocham! Kocham! Kocham! Karma is a bitch! A wracając do wątków odcinka. Zawsze sądziłem, że nie można oceniać ludzi po pozorach. Często za tym, że ktoś jest "dziwakiem", stoją jakieś wydarzenia w przeszłości. I tym razem tak było. Biedna Shirin. Z tej grupy jest jedyną osobą, która daje mi nadzieję na zwycięzcę, którego lubię. Jej historia najpierw odkupienia, teraz jako ofiary ataków Will'a skrzywdzonej przez los sprawia, że ciężko jest nie być po jej stronie. Także nadzieja umiera ostatnia. Shirin for the win!

OCZYWISTY PAN ZWYCIĘZCA UKOCHANY JEFFA?

Mike - rzygam nim. Po prostu rzygam. Znowu rzygam. Dobra, ciężko mi będzie, ale muszę przestać rzygać, żeby coś napisać. Sądzę, że mógłbym go nawet lubić, bo nie odmówię mu serca do gry, tego, że daje z siebie wszystko, ale... CZY JEGO MUSI BYĆ AŻ TAK DUŻO NA EKRANIE?! Mam przesyt jego osoby. Powinno być nieco tajemnicy wobec finału, a jak dla mnie jego edit nie pozostawia złudzeń. Przecież ten odcinek powinien być jednym wielkim żartem z jego osoby. Popełnił tyle błędów, że jego szanse powinny spaść do zera. A jednak jakoś zostało to pokazane tak, że został oszczędzony przed szyderstwem. Akcja z przewagą w grze - idiotyzm. Przewaga (zakładając że to pomoc w II lub wskazówka do HII) daje mu jedną radę więcej. Zaufania się nie da odzyskać tak łatwo. Nie dziwię się, że ludzie się na niego wypięli (chociaż Dan i Sierra nie powinni). Potem atak w obozie - kolejna głupota. Powinien był działać po cichu, a nie wyskakiwać z mordą. Z punktu widzenia gry to powinien być koniec. A tymczasem ciągle słyszeliśmy jego punkt widzenia, przemyślenie sprawy, jego przeprosiny. Po co? Żeby mimo tego mu kibicować. Totalna manipulacja. Dla mnie i tak nie będzie dobrym zwycięzcą, edytorzy. Stawiam na to, że w kolejnym odcinku Dan i Sierra flipną z powrotem do Mike'a, z dodatkowym głosem Dan'a będzie 5:4 i to będzie koniec czwórki Rodney'a. Potem będzie pagongowanie do końca sezonu. I to ma być ten super sezon panie Jeff? Cóż, nie zapominajmy, że dla Jeff'a Redemption Island było genialnym sezonem. Dlaczego? Chyba każdy zna na to odpowiedź. Możemy się łudzić resztką nadziei, że to nie będzie powtórka z rozrywki.

No i na koniec Jenn. Nareszcie odpadła. Nie lubiłem jej od początku i miałem rację. Rozpuszczona laleczka. Dla mnie jest quitterką. Jej tłumaczenia są bez sensu, że to nie jest quit. To tak jakby biegacz startujący w zawodach zamiast się wycofać z udziału wystartował i się specjalnie po drodze wywrócił w momencie, gdy wiedział, że nie ma szans na wygraną. Nie rozumiem, dlaczego z No Collars ktoś tak żałosny dostał największy edit. Oby nie dostała szansy powrotu.