Superniania

Zaczęty przez joker, Wt, 17 Maj 2005, 21:01:00

podmark

No i Admin powinien zmienić nazwę tematu, gdyż nazwa "Urwis" była tylko tytułem roboczym "Superniani" :)

Wiadomo, że "Superniania" będzie emitowana w niedzielę o 17:30 :/ - jak dla mnie pora beznadziejna, no, ale co zrobić... Zobaczymy, czy program będzie fajnie zrobiony. No i wiadomo również, że pierwszy odcinek będzie nadany 24 wrzesnia :)

podmark

No i już jutro pierwszy odcinek - widzieliscie zapowied ?? Ten dzieciak, który terroryzuje wszystkich domowników swoim krzykiem jest straszny... Oglądając tego Ksewerego doszedłęm do wniosku, że jak bym miał takie dziecko w domu, to bym chyba oszalał - jak ta rodzina może z nim wytrzymać...
Ciekawie się zapowiada ten pierwszy odcinek... Trzeba oglądać :D. A ponoć nie zakończono jeszcze procesu produkcyjnego - producentka powiedziała, że realizacja 12 zakontraktowanych odcinków jest trudniejsza niż przypuszczała.

podmark

Sorry, że to trzeci post pod rząd, ale nie mogę się powstrzymać od opinii po pierwszym odcinku nowej produkcji TVN...

No więc - wersja amerykańska była lepsza, jednak ta też nie jest zła. Niania jest sympatyczna i fajnie tresuje rodziców  :devil: . Jednak wydaje mi się, że Superniania miała -przynajmniej w tym odcinku- mało problemów do rozwiązania. Z tego co pamiętam to amerykańskie bachorki były gorsze i trzeba było naprawiać z 10 rzeczy, a nie tylko 3 (karanie na jeżyka, usypianie i urządzenie pokoju). Ogólnie to nie jest jakas wielkoformatowa produkcja, ale jako niedzielny zapychacz czasu - może być. Lekko się ogląda i to jest nawet fajne. A oglądalnosć to może to mieć nawet sporą - z powodu braku innych interesujących propozycji prognozuję jakies 2,5 - 3 mln widzów.

No i najlepszy tekst Ksawerego, przy którym usmiała się cała moja rodzina: "Kulwa"
:devil:  :zabek:  :wstydnis:

alexander

Dla mnie program jak najbardziej na wielkim plusie. Spodziewałem się tego własnie, wszystko jest ładnie i elegancko. Niania swietnie sobie radzi i jestem przekonany ,że program zdobędzie popularnosć.

alexander

,,Supernianię" sledziło niemal 1,9 mln osób (udziały na poziomie 19,6 proc.).
Mysle ,że to swietny wynik jak na godzinę 17:30 i mysle ,że oglądalnosc wzrosnie tak jak to dzieje się z serialem emitowanym tuż po SuperNianii - Hela w opałach.

podmark

Cytat: alexander,,Supernianię" sledziło niemal 1,9 mln osób (udziały na poziomie 19,6 proc.).
Mysle ,że to swietny wynik jak na godzinę 17:30...

No sorry, ale jak udziały wynoszące niecałe 20 % w rynku telewizyjnym nazywasz swietnymi to brak mi słów... Program , żeby notował swietne wyniki musiałby wg mnie mieć co najmnei j30 % udziału w rynku. Zresztą zastanawiam się, co wówczas oglądają ludzie - na Polsacie jest powtórka "Grasz czy nie grasz", Dwójka też nie ma nic ciekawego ("Egzamin z życia" wedle mnie nie jest ciekawy), a na Jedynce jakis film, który i tak nie notuje dobrej oglądalnosci - gdzie pouciekali potencjalni widzowie "Superniani" ??  :terefere:  :pa:  ;)

Showmag

SuperNiania już w boju
W niedzielę wyemitowano pierwszy odcinek polskiej wersji reality show - "SuperNiania". Dorota Zawadzka - pedagog oraz psycholog rozwojowy, będzie w kolejnych odcinkach radzić rodzicom jak wychowywać dzieci.

Realizacja programu rozpoczęła się wraz z początkiem roku. Pomimo ciągle wznawianej rekrutacji, znalezienie odpowiednich rodzin nie było proste. Twórcy show otrzymywali zgłoszenia od osób, którym bardziej niż na rozwiązaniu konkretnych problemów, zależało na pokazaniu się na szklanym ekranie. Częsć sygnalizowanych spraw okazała się również znacznie wyolbrzymiona. Pomimo zaledwie 12 zakontraktowanych odcinków, produkcja reality nie została jeszcze zakończona. Wciąż trwa rekrutacja do programu. - Przygotowanie każdego wydania "Superniani" jest niezwykle pracochłonne - tłumaczy Małgorzata Łupina, producentka. Twórcy przedsięwzięcia zapowiadają, że w "SuperNianii" nie zabraknie gwałtownych emocji. - Rodzice dowiadując się o popełnianych przez siebie błędach płaczą, nie ukrywają radosci z okazanej pomocy. Nie brakuje postaw załamania i dezorientacji - dodaje producentka. - Wchodząc w życie ludzi nigdy nie mamy pewnosci, że zaakceptują oni zasady, które chce wprowadzić Dorota Zawadzka. Dotychczas spotkalismy się jednak z bardzo przychylnymi postawami osób, które chcą uratować swoje rodziny - tłumaczy Łupina. Pomimo wielu kłopotów i trudnych sytuacji, misja Doroty Zawadzkiej zawsze kończy się powodzeniem. - Bohaterowie programu mają z nami nieustanny kontakt, doradzamy im nawet po opuszczeniu domu - konkluduje Małgorzata Łupina.

Dorota Zawadzka nie została przez TVN wybrana przypadkowo. Jest pedagogiem oraz psychologiem rozwojowym. Wybrała ten kierunek studiów, aby lepiej poznać złożoną psychikę dziecka. Przez wiele lat zdobywała praktykę pedagogiczną opiekując się dziećmi jako niania, sama jest mamą dwójki dzieci. Jest osobą stanowczą i wzbudzającą zaufanie. Bez problemu nawiązuje kontakt z dziećmi i ich rodzicami. Swoje poglądy przedstawia w jasny i zdecydowany sposób. W kontaktach z dziećmi, sprawiającymi problemy wychowawcze, szybko umie dobrać i zastosować odpowiednie techniki pedagogiczne. Konsekwentnie stosuje swoje metody wychowawcze, dzięki czemu jest niezwykle skuteczna. Nieustannie się dokształca. Postanowiła również przekazać częsć swojej wiedzy innym. Przez ostatnie 12 lat była wykładowcą na Wydziale Psychologii UW, a ostatnio również w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Współpracuje z KOPD i mediami (pomagała m.in. w realizacji takich programów, jak "5-10-15" i "Domowe przedszkole").

Polska wersja programu nie odbiega znacznie od tego, jak wyglądał on w Wielkiej Brytanii, gdzie narodził się dzięki Jo Frost na antenie Channel 4, w USA (gdzie doczekał się już swojej trzeciej serii), a także w 45 innych krajach. Niania najpierw obserwuje rodzinę, ustala jakie jest ródło problemu, a następnie stara się wskazać sposoby jego rozwiązania. Wspiera zarówno rodziców, jak i dzieci. Nikogo nie oskarża, bo wie, że każdy popełnia błędy, a przy dzieciach wyjątkowo o nie łatwo i często wypływają one z miłosci. Niemniej, Dorota Zawadzka nie wzorowała się na Jo Frost. Przeciwnie, z góry zapowiedziała, iż nie będzie nikogo nasladować. - Nie potrafię i nie chcę grać - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Operatorzy często mnie rugali, żebym się przesunęła, bo zasłaniam kadr. Ale kiedy jestem pochłonięta pracą z dzieckiem, to nie powiem nagle: "Przepraszam cię, kochanie, czy możemy się przesunąć na tę poważną rozmowę trochę na lewą stronę?". Nie mam wtedy do tego głowy - dodaje.

Pytana o to, czy program można potraktować jako poradnik, odpowiada, iż "nie ma jednakowego klucza do każdego dziecka, ale metody są w dużej mierze podobne". Realizacja pierwszego odcinka była dla niej swoistym wyzwaniem. Bohaterem był Ksawery, pozornie miły chłopiec, który jednak nie dawał spokoju domownikom. Swoje żądania wymuszał za pomocą krzyków, wrzasków i razów. SuperNiania znalazła jednak sposób, aby rodzina stała się szczęsliwsza. - Pierwszy program był dla mnie i dla rodziny jak skok na głęboką wodę - przyznaje. Trzy tygodnie pracy z bohaterami odcinka przyniosło jednak rezultaty, których się nie spodziewali. Podobnie stało się z następnymi rodzinami.

Kolejne odcinki programu "SuperNiania" można oglądać w niedziele o godzinie 17:30 w TVN.

[Gazeta Wyborcza, Media2.pl]

Luxis

Bardzo spodobał mi się program :] tyle wystarczy mojego komentarza, mam nadzieje, że popularnosc do udziału 30 % wzrosnie ;)

Pudelek

"I ty możesz mieć superdziecko"
Ukazała się własnie książka serialowej "superniani" Doroty Zawadzkiej "I ty możesz mieć superdziecko".

Czy niesforny maluch, który doprowadza swoich rodziców do rozpaczy, może zmienić się w aniołka? Dorota Zawadzka, psycholog i pedagog, w telewizyjnych programach Superniania oraz I Ty możesz mieć superdziecko udowodniła, że tak.

   
Wystarczy, by rodzice konsekwentnie przestrzegali okreslonych reguł i nie walczyli z dzieckiem, ale okazali mu miłosć i szacunek. Jesli po obejrzeniu Superniani w akcji macie ochotę zaprosić ją do swojego domu, sięgnijcie najpierw po tę książkę. Znajdziecie w niej jasne i konkretne wskazówki, dzięki którym nie będziecie bezradni, jesli Wasze dziecko urządzi histerię w miejscu publicznym albo będzie zachowywać się agresywnie. Autorka dzieli się swoją wiedzą i doswiadczeniem, aby przekonać Was, że wcale nie jest trudno zostać rodzicami superdziecka!

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

Oto fragmenty książki:
https://czytelnia.onet.pl/0,1370513,do_czytania.html

Showmag

Niania szybkiego reagowania
To największa rewolucja od czasu przejęcia władzy przez braci Kaczyńskich - do swiata polskich dzieci wkroczyła Superniania i robi to, czego nie potrafi zrobić władza - wprowadza ład moralny.

Z Dorotą Zawadzką rozmawia Piotr Najsztub.

Nie boi się pani, że stając się taką już instytucją narodową, przekroczyła pani swoje kompetencje?
– Nie chcę przekroczyć swoich kompetencji, nie chcę być naczelnym psychologiem kraju.

Zostanie pani zmuszona do tej roli.
– Nikt mnie do niczego nie zmusi. I wiem, że są mądrzejsi ode mnie.

Ale to pani jest najgłosniejsza w sprawie dzieci.
– Jestem najgłosniejsza. I dzięki temu będę mogła powiedzieć to, czego się od nich nauczyłam, uczę. Nie zjadłam wszystkich rozumów.

Dzisiaj jest pani gwiazdą.
– Nie jestem.

Nie pani o tym decyduje, tylko ci, którzy biorą autografy, pokazują na ulicy palcami.
– Przepraszam wszystkie gwiazdy, ale większosć kojarzy mi się z wydmuszkami – ładne na zewnątrz, puste w srodku.

Gwiazdorstwo, czy bycie osobą rozpoznawaną ma między innymi jedną wielką wadę – nie da się stamtąd wrócić do dawnego swiata.
– Straszną mi pan krzywdę teraz robi, bo ja bym chciała, żeby potem było tak, jak poprzednio.

Już nigdy w życiu nie będzie pani wiedziała, czy ktos pani mówi cos dlatego, że tak mysli i czuje, czy dlatego, że była pani lub jest Supernianią. To jest pewnego rodzaju okaleczenie życia.
– Ale ja jestem Dorotą Zawadzką, psychologiem, matką dwóch synów i w tej chwili prowadzę program ,,Superniania". Jak ten program się skończy, to się skończy i tyle.

To w ogóle nie ma nic wspólnego z tym, kim pani jest. Kiedys mi to uswiadomił Walter Chełstowski, reżyser moich pierwszych programów. Powiedział: musisz wiedzieć jedno, skoro wchodzisz na tę drogę, już nigdy nie będziesz mógł być pewien, dlaczego ludzie wobec ciebie są tacy, jacy są.
– Nie chcę tego przyjąć do wiadomosci.

Czy niewychowane dzieci mówią cos o nas?
– Wszystkim nam się wydaje, że potrafimy swietnie wychowywać, ale to nieprawda. Na palcach można policzyć rodziców, którzy potrafią wczuć się w dziecko i pamiętać, że to też jest człowiek, który wymaga szacunku, czasu, uwagi. A reszta ma dzieci, bo ma – bo ojcowie mieli, dziadowie mieli, mnożą się bez sensu, bez pomysłu na to, żeby temu dziecku cos dać, poza życiem. Są tacy, którzy się bardzo starają być dobrymi rodzicami na zasadzie: ja nie miałem, to niech moje dzieci mają. I harują po 16 godzin na dobę, żeby mieć kasę na jakies przedmioty dla swoich dzieci. Widziałam fantastyczną reklamę w telewizji, powaliła mnie na kolana: kobieta rodzi w bólach i rodzi odkurzacz, po czym idzie korytarzem z tym odkurzaczem i spotyka drugą, która trzyma froterkę, inna telewizor itd. z podpisem: ,,Ile jeszcze musisz mieć, żeby zdecydować się na dziecko? – Instytut Matki i Dziecka".

Nie umiemy i nie mamy czasu wychowywać, czyli grupa dzieci niewychowanych się powiększa.
– One nie są niewychowane. Te dzieci mają niepoukładane w głowach. Mają wytresowane pewne zachowania, reakcje ,,pod rodziców". Spuszczone z tej smyczy rodzicielskiego wzroku wyczyniają często straszne rzeczy. Po prostu w domu nikt im nigdy nie powiedział, że to jest jedna moralnosć, jeden swiat, jedne normy, jedne zasady. Kiedy się wzywa rodziców do szkoły, to mówią: ,,Moje dziecko tak się zachowało!? Ono w domu nigdy tego nie robi!". Popełnilismy błąd, że pozwolilismy, żeby nasze dzieci uwierzyły w to, że są dwie moralnosci. Nie ma.

Jakie będą konsekwencje społeczne?
– Ciągle niby się zastanawiamy: ,,mieć czy być". Oczywiscie wszyscy mówią ,,być", ale tak naprawdę działają według ,,mieć".

I to jest pokolenie dzieci...
– To jest pokolenie dzieci, które chcą tylko mieć, wierzące, że jeżeli nie masz, to nie istniejesz.

Jacy z nich mogą wyrosnąć ludzie dorosli?
– Nie chciałabym dramatyzować, dlatego, że to nie jest tak, że z nich wszystkich wyrosną bandyci, złodzieje, gwałciciele, natomiast znika w takim swiecie sumienie, moralnosć, przyzwoitosć. Nam się wszystkim zwiększyła tolerancja na chamstwo, grubiaństwo. Ja skaczę do tętnicy ludziom, którzy się le zachowują, jak mi się cos nie podoba, to o tym głosno mówię. Jak matka uderzy dziecko - to ja zwracam uwagę, jak ktos nie ustąpi miejsca staruszce - to zwracam mu uwagę. Ale to nie jest powszechne.

Jako społeczeństwo zachowujemy się raczej przeciwnie – nie ingerujemy, jeżeli cos złego się dzieje.
– ,,Gazeta Wyborcza" robiła badania, z których wynikało, że krzyki za scianą nas nie interesują po to, żeby kogos innego nie interesowały krzyki w naszym domu. Jak z trybuny sejmowej krzyczy facet, że on bije swoje dzieci, a sam jest dobrze wychowany, bo jego ojciec bił i on nie widzi w tym nic złego, to ja zawsze powtarzam: jak on tak mówi i bije swoje dzieci, to ja im tylko współczuję, ale on nie ma prawa mówić, że tak wolno robić, bo nie wolno.

Wróćmy do tego dorastającego pokolenia wychowanego w poczuciu, że trzeba mieć. Wyrosną z nich pracoholicy?
– Tak, i na dodatek ludzie, którzy nie potrafią mówić o uczuciach, dla których ten cały swiat duchowosci, człowieczeństwa będzie nieistotny, bo oni będą od 8 do 22 w pracy, potem jeszcze pójdą na piwo z kolegami albo do siłowni, żeby rozładować stres, i tyle tam będzie z człowieka. Ktos może powiedzieć: pracoholicy są super, kraj będzie się rozwijał. Nie do końca, bo zabraknie nam człowieczeństwa – społeczeństwa. Ja jestem może jakas Siłaczka, romantyczka, komedie romantyczne to jest mój ulubiony gatunek filmowy i chciałabym, żeby swiat trochę inaczej wyglądał, żeby ludzie się lubili. A myslę, że wychowujemy nasze dzieci na ludzi zamkniętych, lękliwych, z klapkami na oczach w wyscigu szczurów.

Była też pani normalną, nie telewizyjną, nianią w innych krajach. Czym się różnią dzieci w różnych krajach?
– Różnice widzę nawet w Polsce. Kiedy jestem w parku, od razu jestem w stanie powiedzieć: to są polskie dzieci, a to zagraniczne. Polskie dzieci najczęsciej stoją na wdechu i matki cały czas mówią: ,,nie ruszaj się, nie odzywaj się, nie dotykaj, nie patrz", a tamte dzieci mają dużo więcej luzu i ten luz nie polega na tym, że one robią, co chcą. One mają więcej odwagi poznawczej, mają więcej w sobie ciekawosci. Nasze są własnie przy rodzicach strasznie spięte. W Polsce rodzice blokują swoje dzieci na pewnym poziomie: stój, nie odzywaj się, mamusia teraz rozmawia. I u nas rodzice inaczej też traktują nianię, ona jest od zakupów, gotowania, sprzątania, prania, prasowania, przyprowadzenia dziecka z przedszkola i dopilnowania, żeby się nie zabiło. W swiecie zachodnim niania zajmuje się tylko dzieckiem. I ma prawo powiedzieć rodzicom, że cos jej się nie podoba, albo, że mogliby cos zrobić lepiej. Jest osobą kreatywną, proponuje jakies rozwiązania.

Niania to chyba odpowiedzialny zawód, a nie tylko sposób na dorobienie do stypendium?
– Za granicą to zawód obdarzony dużo większym zaufaniem, a u nas to jest ktos taki, kto ma dopilnować dziecka. A to jest tak naprawdę osoba, która wychowuje dziecko za rodziców. Znam wielu zapracowanych rodziców, u których niania jest z dzieckiem od szóstego tygodnia przez parę lat i zna to dziecko sto razy lepiej niż mama i gdyby nie to, że ktos tego pilnuje, dziecko mówiłoby do niani ,,mamo". A mimo to, nie ma dla tej osoby miejsca w rodzinie, mówi się u nas ,,jakas niania".

Pani program ,,Superniania" może spowodować zmianę naszego stosunku do niań, pomoże stworzyć z tego normalny zawód?
– Tego nie wiem, ale mam informacje od koleżanek z osrodków, że od czasu pojawienia się programu wzrosła liczba wizyt rodziców z dziećmi u psychologów i oni mówią otwartym tekstem: ,,Oglądałam 'Supernianię' i tam był taki problem i ja też nie wiem, co mam zrobić z dzieckiem". Ten program spowodował, że ludzie troszkę oswoili się z psychologiem, że to już nie jest ktos, do kogo się idzie, jak już jest naprawdę le.

Ile niań potrzeba w Polsce?
– Ale po co nianie? Do wychowywania dzieci najlepsi są rodzice! Do trzeciego roku życia kobieta powinna być z dzieckiem. Powinny być szkoły dla rodziców, w szkole sredniej zamiast kolejnej lekcji patriotyzmu powinny być zajęcia z psychologiem o tym, jak być rodzicem. Nie chodzi mi o to, jak się uchronić przed ciążą, tylko jak być rodzicem. Też o wzajemnej odpowiedzialnosci, żeby facet wiedział, że jest ojcem. Dlaczego jest tak ciągle jeszcze, że dziewczyna zachodzi w ciążę z kolegą z klasy i to ona ma kłopoty, a on nie? Jest jeszcze masa takich absurdów. A ile kursów muszą przejsć ludzie, którzy chcą zaadoptować dziecko? Dlaczego nie ma takich kursów dla zwykłych ludzi? Są niezbędne!

Czy spotyka się pani z beznadziejnymi przypadkami rozwydrzonych i niegrzecznych dzieci?
– Nie. Poważnie się wystraszyłam przy jednym odcinku, kiedy obejrzałam dokumentację telewizyjną dwuletniej dziewczynki, która darła się bez przerwy, od rana do wieczora. Nawet zadzwoniłam do mojej producentki, że chyba chcą mnie wykończyć. Nie miałam pomysłu, co zrobić. A kiedy przyjechałam, problem okazał się dużo banalniejszy, niż mój lęk.

Czemu ta dziewczynka krzyczała?
– Znała tylko dwa słowa, ,,nie" i ,,am", też w związku z tym, że bez przerwy zatykano jej buzię smokiem. Mówiła ,,nie" i ,,am", a rodzice uważali, że to znaczy ,,nie" i ,,am". Jesli o 10 wieczorem dziecko mówiło ,,am", to mama próbowała ją karmić, a mała wpadała w histerię, bo nie o to jej chodziło. A matka próbowała w nią wmuszać to jedzenie. Jak w pewnym momencie mówiło ,,nie", to matka biegała jak oszalała, zastanawiała się, co ,,nie"... Wytłumaczyłam rodzicom na prostych przykładach, co może znaczyć ,,am" w wykonaniu tego dziecka i co może znaczyć ,,nie". I nauczyłam ich, żeby zaufali swojemu dziecku i jak ona mówi ,,am", to trzeba powiedzieć ,,pokaż, co chcesz", bo okazało się, że chodzi o zabawę, czy wyciągnięcie czegos z szafki. Ale oni tego nie wiedzieli. Miałam do nich pretensje, że nie podjęli trudu, żeby to wczesniej zrozumieć. Po tym odcinku operatorzy mi powiedzieli: ,,Wiesz co, Dorota, tej małej rysy twarzy się zmieniły, bo przestała krzyczeć, a zaczęła się usmiechać, bo zaczęła się komunikować z rodzicami". To jest robota, która mnie rajcuje. Jak się uprę, to nie przesunie mnie nikt. Nie pozwalam sobie mysleć, że mi się nie uda.

Oglądałem kilka odcinków i prawie w każdym jest ten moment kary, na przykład stawiania dziecka do kąta.
– Odcinek ma 43 minuty, a nagranych jest ponad sto godzin. Wybiera się problem, o którym będziemy opowiadać w odcinku, ale to, co ja robię w domu z rodzicami i z dzieckiem, jest kompleksowe, zaczynając od terapii rodziców – indywidualnej, przez terapię rodzinną, przez zajęcia ruchowe, logopedyczne, dietetyczne, medyczne. I ten moment ukarania dziecka jest omówiony z rodzicami do bólu. Upór tych dzieci nie jest związany z tym, że one nie wiedzą, co złego zrobiły. Wiedzą doskonale, one walczą z tym, że ktos kazał im zrobić cos, na co one nie mają ochoty.

Wychowywanie nie ma w sobie stałego elementu złamania dziecka?
– Jest co prawda taka teoria, która mówi, że dziecko trzeba złamać na tyle wczesnie, żeby nie wiedziało, że ma kręgosłup. Złamanie nie jest potrzebne, my musimy dziecku wytłumaczyć, dlaczego czegos nie wolno. Pamiętam taką sytuację z domu, że mój syn odbijał piłką koszykową o sufit, mnie bolała głowa, więc mówię mu: ,,Błagam cię, nie wal tą piłką o sufit". Za pięć minut on ma inną piłkę i wali o scianę, a ja mówię: ,,Przecież prosiłam cię...". On mówi: ,,Prosiłas, żebym nie bił tą piłką o sufit". To mówię: ,,Dobra, teraz nie odbijaj piłką siatkową o scianę". A za pięć minut słyszę, jak on chodzi po pokoju z paletką i podbija piłeczkę pingpongową. To dla niego za każdym razem jest inna sytuacja. Dorosli mają skróty myslowe, których dziecko nie rozumie. I rodzice z bezradnosci po prostu krzyczą lub co gorsze...

Powinni być za to karani?
– Oczywiscie, że powinni, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla przemocy wobec dziecka.

Niania i w ogóle ktos, kto wychowuje dziecko, ma przed sobą dosyć niewdzięczne zadanie, musi przeprowadzić je ze swiata dzieci w swiat dorosłych, który jest okrutny.
– I tutaj jest taki częsty błąd, który rodzice robią, bo starają się dziecko maksymalnie długo przed tym swiatem zewnętrznym chronić. Ja nie mówię, że trzyletnie dzieci powinny oglądać wiadomosci, gdzie się krew leje, ale powinny się dowiadywać, że w większosci domów każde dziecko jest traktowane jako najlepsze, najmądrzejsze, najładniejsze. I że jak potem pójdzie do przedszkola, to będzie miało w grupie 30 takich samych jak ono i może się okazać, że będzie w czyms gorsze, a w czyms innym lepsze. Trzeba uczyć zdrowej rywalizacji, uczyć, że ludzie są różni i że ,,różny" nie znaczy ,,gorszy". My tego nie uczymy. Rodzicom się wydaje, że ich dziecko jest najmądrzejsze, najfantastyczniejsze, a za scianą mieszkają ludzie, którzy mają taki sam pogląd na temat swojego dziecka.

A może powinnismy się starać jak najpóniej z tych dzieci czynić małych dorosłych?
– Taką miarą psychologiczną tego, kiedy dziecko przestaje być dzieckiem, jest moment, kiedy przestaje wierzyć w Swiętego Mikołaja. Ja przestałam, mając lat 12, i ciągle uważam, że jest we mnie dużo z dziecka, takiej głupoty dziecięcej. Wcale nie uważam, że musimy być szybko dorosłymi, natomiast musimy wiedzieć, czym się różni swiat dzieci od swiata dorosłych.

No tak, ale jak mamy temu dziecku tłumaczyć, że przestaje być dzieckiem, że już Piotrusiem Panem nigdy nie będzie?
– Powinnismy dziecku opowiadać o swiecie, jaki jest, ale niekoniecznie trzeba to mówić dwulatkowi, taka potrzeba jest wtedy, kiedy dziecko zaczyna w ten swiat wchodzić. Oczywiscie do pewnego wieku powinno być chronione, ale nie powinno być chronione przed tym, że mama ma zły nastrój albo że jest nieszczęsliwa, albo że ją boli brzuch, albo babcia jest chora, albo że kot zdechł. Rodziny, w których się kupuje takiego samego chomika i wmawia się dziecku, że to jest ten sam, który zdechł w nocy... Nie wierzę, że dziecko w to wierzy.

Ale są takie rodziny, w których cos dramatycznego się dzieje między rodzicami i rodzice starają się dziecko przed tym chronić. Nie mówią, bo słowa, które by opisywały ten dramat, są niedostępne dla dziecka.
– To niech idą do psychologa, który im pomoże. W klasie dzieci opowiadały sobie o sprzętach domowych i się licytowały. Wzorowa uczennica Marysia podniosła rękę i powiedziała: ,,A mój tatus ma kochankę". Poprosiłam rodziców na rozmowę, udane małżeństwo, zawsze razem, opowiedziałam im to, a oni: ,,Skąd ona wie?! My tak to chronimy, żeby się nie domysliła, że będziemy się rozwodzić". A dziecko po prostu widzi, czuje, rodzi się z gumowym uchem. Krzyczymy: ,,Posprzątaj!" – nie słyszy, mówimy szeptem: ,,Mam czekoladę" – i jest natychmiast. I tak samo jest z problemami. Dziecko słyszy nocne rozmowy rodziców, jak się awanturują i krzyczą. Boi się o to zapytać, a rodzice mu nic nie mówią i to zaburza jego poczucie bezpieczeństwa.

A pani rodzina rozpadła się wbrew pani?
– Kwestią podstawową była chyba duża różnica wieku, chociaż nie tylko. Bardzo cenię swojego byłego męża, natomiast było nam nie po drodze.

Walczyła pani z tą całą swoją wiedzą o rodzinę, o jej utrzymanie i się nie udało, czy po prostu...
– Nie, nigdy nie walczyłam. Po prostu dzieci w pewnym momencie były już na tyle duże, że się okazało...

Że nie ma powodu tak żyć dalej?
– Moim hoplem był zawsze dom i chłopcy, moich dwóch synów. Mąż to nie rodzina, mąż to obcy, to dzieci są krewnymi. O krewnych się dba.

Bardzo ciekawa koncepcja...
– Małżeństwo gdzies mi się tam rozpadało, ale teraz jestesmy w dobrych relacjach.

Zapytałem, bo pani staje się superspecjalistką od problemów...
– Ale nie od problemów rodziny.

Ale uważa pani, że poradziła sobie pani czy nie?
– Z dziećmi tak, a ja jestem specjalistką od dzieci.

Może powinna pani być z mężczyzną dzieckiem?
– Nie, mam supersynów, ale ja na to pracuję. W jednym przypadku 18 lat, w drugim 14, bo to musi się dziać codziennie. Są to moi przyjaciele, powiernicy, ja jestem ich powiernicą. Uważałam, że jak się ma dzieci, to się trzeba w to zaangażować ,,potąd", a potem one zaczynają odchodzić – 3-latek idzie do przedszkola, 7-latek idzie do szkoły, 8-latek mówi: ,,Nie odprowadzaj mnie już, bo koledzy patrzą", 12-latek: ,,Nie całuj mnie, bo koledzy widzą", a 15-latek mówi: ,,nie wybieraj już mi ciuchów, bo mi Marysia, Zosia pomoże", a 18-latek wyprowadza się z domu. I tak powinno być. Wychowuję swoich synów na facetów dla innych kobiet, nie dla siebie. Kobieta będzie zadowolona, kiedy on zapyta, czy ona się le czuje, czy chce herbaty, będzie potrafił ją przytulić i powiedzieć, że pięknie wygląda, chociaż będzie wyglądała jak potwór. Nauczyłam synów uczuć.

Uczuć trzeba uczyć?
– Tak, mówić o nich i nie wstydzić się ich.

Ale najpierw trzeba je chyba mieć?
– Każdy ma. Ale jeżeli uczymy czterolatka, który się przewraca: ,,Nic ci nie jest, facet nie płacze", to nic dobrego dla niego z tego nie będzie. Jak ja się przewrócę, to płaczę, więc dlaczego nie pozwalać płakać czterolatkowi? Bo jest chłopcem?

Kiedy pani będzie rzecznikiem praw dziecka?
– Myslałam, że pan zapyta, kiedy będę ministrem edukacji narodowej, bo kiedys w wywiadzie powiedziałam, że to było moje marzenie od dziecka.

Może Jarosław Kaczyński otworzy ręce i powie: ,,Dorota, dosć już mam tego Romana, chod do nas!".
– Ale do tanga trzeba dwojga. Moja mama była nauczycielką i w czasie matur spędzała dużo czasu w szkole. Wtedy postanowiłam zostać ministrem edukacji narodowej, żeby zarządzić, że nauczyciele mają siedzieć w domu.

Takiego ministra kraj nie potrzebuje! Więc rzecznik praw dziecka?
– Może kiedys tak, jeżeli będzie to stanowisko, na którym będzie można cos rzeczywiscie zdziałać, a nie mieć tylko ładną pieczątkę, biuro i podróże, których nienawidzę.

Jak się pani podobają pomysły dużego niania, czyli ministra Giertycha, który chce wychowywać młodzież godziną policyjną, separowaniem dobrych dzieci od złych?
– Wszystkie te pomysły zaczęły się po tej historii gdańskiej. Powiedziałam wtedy, i to jest moje prywatne zdanie, nie Superniani, tylko Doroty Zawadzkiej, że oczywiscie kara się należy, ale odpowiedzialni za to jestesmy my, nie tylko rodzice i nauczyciele tam w Gdańsku, tylko my wszyscy – i ja też. Najważniejsze dla mnie jest nie tylko to, żeby tych chłopców ukarać, wysłać ich na trzy miesiące do osrodka, tylko spowodować, żeby oni zrozumieli, co zrobili, bo oni nie rozumieją – ani oni, ani ich rodzice.

A ten cały zestaw pomysłów Giertycha ma sens?
– Pierwsza rzecz, która mnie odrzuca, to hasło ,,zero tolerancji".

A separacja złych uczniów od dobrych?
– Nie, to jest w ogóle paranoja, nie można skreslać kogos za to, że popełnił błąd w życiu albo że chce zwrócić na siebie uwagę. Przecież częsć tych dzieciaków chce zwrócić uwagę na siebie swoim zachowaniem: oto jestem, pomóżcie mi, ratunku! Nie umie inaczej, to krzyczy tak. Odseparowanie ich będzie patologizacją. Żebysmy mieli jeszcze jakis dobry program resocjalizacyjny, ale od lat wiemy, że nie mamy dobrego i pobyt w więzieniu, czy domu poprawczym, kończy się demoralizacją absolutną.

Mysli pani, że popełniono jakies błędy wychowawcze przy wychowywaniu braci Kaczyńskich?
– Poproszę inny zestaw pytań.

Już nie mam.


[Rozmawiał Piotr Najsztub, Warszawa, 2 grudnia 2006, Przekrój 49/2006]

podmark

TVN przygotowuje nową edycję "Superniani" :) - ciągle zbierane są rodziny do programu, a także w dzisiejszym DDTVN było o tym, że jest przygotowywana nowa seria :)

podmark

Dzis od znajomego dowiedziałem się, jak naprawdę wygląda "sukces" metod wychowawczych stosowanych przez Supernianię... Otóż, pamiętacie może samotną matkę z dwoma synami z Działoszyna koło Częstochowy ?? No więc, w tej rodzinie się nie zmieniło po wizycie ekipy telewizyjnej zupełnie nic - chłopcy jak rozrabiali, tak rozrabiają, a matka sobie nie radzi... Dobrze widzieli to ludzie z TVN, ale żeby format był dopełniony przez "kolejny sukces" niani, producenci zapłacili tej kobiecie 10 tysięcy, żeby ta powiedziała do kamery, jak bardzo dziękuje telewizji i niani...

Ech - reality show ?? Raczej nie - zresztą ta sytuacja chyba nie jest wyjątkiem...

podmark

Sorry, że to już trzeci post pod rząd, ale mam ważnego newsa :D.
Otóż druga seria "Superniania" na ekranach pojawi się dopiero we wrzesniu - w tym momencie rozpoczynane będą dopiero zdjęcia do kolejnej edycji. Mówili o tym w "DDTVN" :)

lol

Co dokładnie mówili w DDTVN? :)

podmark

Żeby rodziny się zgłaszały (hehe - mają mało kandydatów :) ). No i że w tym momencie wyjeżdżają na pierwsze zdjęcia i zapraszają na drugą serię "Superniani" we wrzesniu.